Dramat mieszkańców Warszawy. Wśród poszkodowanych aktorka

Popękane ściany, sufity, elewacje - w takich warunkach mieszka kilka rodzin na warszawskim Zaciszu. - Boimy się, że w końcu dojdzie do tragedii. Nie możemy spać po nocach, nie wiemy, co dalej. Kiedy ktoś naprawi nasze domy? - pytają w rozmowie z Wirtualną Polską. Jedną z osób, z którymi rozmawialiśmy, była też aktorka Elżbieta Jodłowska.

Spękanie ciągnie się przez ścianę i sufit
Spękanie ciągnie się przez ścianę i sufit
Źródło zdjęć: © Wirtualna Polska
Mateusz Dolak

Warszawskie Zacisze to miejsce, gdzie króluje zabudowa jednorodzinna. Osiedle powstało na terenach dawnych mokradeł, dlatego nie powstały tutaj bloki. Do tej spokojnej i cichej okolicy niedługo możliwy będzie dojazd metrem. Wszystko dlatego, że u zbiegu ulic Rolanda i Figara powstała kolejna stacja II linii.

- Wcale się z tego nie cieszymy, bo drążenie tuneli zniszczyło nasze domy - mówi grupa mieszkańców z okolicznych ulic.

Na spotkanie z dziennikarzem Wirtualnej Polski przyszło kilkanaście osób. Cztery zaprosiły nas do swoich domów i pokazały, jakie uszkodzenia powstały w ciągu ostatnich dwóch lat, czyli od momentu, kiedy rozpoczęła się budowa podziemnej kolei.

Zaczynamy w gabinecie dentystycznym przy ulicy Rolanda. Przyjmująca tam stomatolog zaprasza nas do środka. Na drzwiach wejściowych widzimy dużą żółtą kartkę. "UWAGA!!! Budynek grozi zawaleniem. Zakaz użytkowania wydzielonej części budynku".

Na drzwiach wisi kartka informująca o zagrożeniu
Na drzwiach wisi kartka informująca o zagrożeniu© Wirtualna Polska

- Proszę tylko zobaczyć, co stało się z recepcją. Cała ta duża część jest wyłączona z użytkowania i oddzielona od reszty budynku. Miałam tu przestrzeń - kącik dla dzieci. W środku były stanowiska dla trzech stomatologów - teraz czynne jest tylko jedno. Nie działa solarium, które musieliśmy złożyć i schować do piwnicy - pokazuje nam Iwona Sobiech.

- Popękały ściany, elewacje, powstały ubytki w sufitach. W narożniku nastąpiło tąpnięcie o jakieś sześć centymetrów. Rynna, która była tuż przy budynku, odchyliła się. Do piwnicy przez ubytki wlatuje woda. Zrobił się grzyb. Cały dom jest w opłakanym stanie. I tak od dwóch lat - wymienia.

Kobieta twierdzi, że wykonawca metra rozpoczął naprawę, ale nie wykonuje jej starannie. - Zrobili projekt. Zatrudniłam inspektora nadzoru budowlanego i okazało się, że nawet te naprawy są źle wykonywane - mówi Sobiech.

- Mieszkam na górze i się po prostu boję. Wielokrotnie byłam wyrywana z łóżka, bo słyszałam trzaski. Nie mieści mi się w głowie, że pęknięcia na elewacji nazywane są "delikatnymi zarysowaniami". Pacjenci, którzy do mnie przychodzą, pytają, czy nic im na głowę nie spadnie. Miałam taką sytuację, że jeden z nich zrezygnował z wizyty. To są dla mnie ogromne straty, a muszę jeszcze spłacać kredyt hipoteczny - podsumowuje.

Kolejny dom, który odwiedzamy, znajduje się dosłownie kilka metrów od stacji Zacisze. - To, co zrobili z garażem, przechodzi ludzkie pojęcie. Wjazd i wyjazd z garażu jest umiejscowiony pomiędzy wejściem do metra a windą do metra. Wyjeżdżając z garażu, można na kogoś najechać. W dodatku przez budowę zapadła się brama i nie mogę jej otworzyć - wymienia Małgorzata Dorobek.

Z jednej strony winda, a z drugiej wejście do metra
Z jednej strony winda, a z drugiej wejście do metra© Wirtualna Polska

Kiedy wchodzimy do domu, pokazuje nam takie same uszkodzenia, jakie mają jej sąsiedzi. - Przecież to nie są zwykłe zarysowania - twierdzi.

- Moja nieruchomość mocno straciła na wartości. Powołam rzeczoznawcę, który to wszystko wyceni. Chciałabym, żeby też naprawili pęknięcia, ale skąd mam mieć pewność, że zrobią to dobrze? - zastanawia się.

- Najbardziej denerwuje mnie to, że tuż obok ściany zrobili wejście do metra. Nie dość, że jak wyjrzę przez okno, to je widzę, to jeszcze zasłania mi światło słoneczne - podsumowuje Dorobek.

Kolejny dom, który odwiedzamy, znajduje się tuż nad tunelem metra. - Na czas drążenia kazali nam zamieszkać w hotelu. Kiedy początkowo nie chciałam, jedna z pracownic zapytała, czy na pewno chcę słuchać, jak pękają ściany w moim domu. Zabrałam kota i ostatecznie się zgodziłam. Wiem, że sąsiad nie chciał i straszyli go policją - opowiada z kolei Jadwiga Szepielow.

Spękanie ciągnie się przez ścianę i sufit
Spękanie ciągnie się przez ścianę i sufit© Wirtualna Polska

Po kilku dniach mieszkańcy Zacisza mogli wrócić do swoich domów, ale - jak relacjonuje nam pani Jadwiga - powrót był dla niej "szokiem". - Musieliśmy wejść w kaskach i z komisją, która sprawdzała stan techniczny. Zobaczyłam spękania, których wcześniej nie było. Pan z nadzoru budowlanego powiedział, że w kilku miejscach trzeba koniecznie wstawić nadproża. Ale w oficjalnej dokumentacji jego słów nikt nie zapisał - twierdzi kobieta, która po kolei pokazuje uszkodzenia w każdym z pomieszczeń.

- Metro i ubezpieczyciel twierdzą, że to nie są spękania. Kiedy chciałam przy komisji stłuc je młoteczkiem, by zobaczyć ich głębokość, zabroniono mi. Usłyszałam, że przecież nie będę mieszkać w brzydkim pokoju z rozbitymi ścianami - mówi.

Kobieta przyznaje, że dostała propozycję odszkodowania. Twierdzi jednak, że kwota jest zbyt mała na wykonanie remontu. - Absolutnie nie zgadzam się z tym, co napisali. Będę się odwoływała. Ta cała sprawa jest dla mnie bardzo kłopotliwa - podkreśla.

Ostatni dom, który odwiedziliśmy, znajduje się kilkadziesiąt metrów dalej. - Z tego powodu, że nie znajdujemy się nad tunelem, metro pominęło nas w jakimkolwiek odszkodowaniu. Stwierdzili, że znajdujemy się poza strefą oddziaływań. Ale ja się z tym nie zgadzam. Bezpośrednie oddziaływanie na nasz budynek miały inwazyjne roboty, jak odwadnianie terenu i intensywny transport ciężkiego sprzętu i materiałów. Proszę zobaczyć, jakie uszkodzenia pojawiły się trakcie budowy - pokazuje nam Elżbieta Skierska.

- To jest cała dokumentacja w tej trudnej sprawie -.
- To jest cała dokumentacja w tej trudnej sprawie -. © Wirtualna Polska

Kobieta twierdzi, że obok jej domu przejeżdżały maszyny z ciężkim sprzętem. - To też miało ogromny wpływ na pęknięcia, które mam na ścianach. Metro powinno wziąć odpowiedzialność za wszystkie zniszczenia. Sam fakt, że została naruszona jezdnia za moim płotem, powinien o czymś świadczyć - dodaje.

- Odwołałam się do Inspektora Nadzoru Budowlanego i czekam na ich opinię. Mam uszkodzony dom i nie stać mnie na jego remont. Nie mam pieniędzy też, by wynająć profesjonalnego rzeczoznawcę, który oceniłby, jaki wpływ mogła mieć na to budowa metra - podsumowuje.

Jedną z osób, z którymi rozmawialiśmy, była też aktorka Elżbieta Jodłowska, która twierdzi, że z powodu uszkodzeń domu wyprowadzili się lokatorzy wynajmujący od niej budynek. Aktorka na swój koszt przeprowadziła remont i teraz ubiega się o zwrot kosztów i odszkodowanie.

Mieszkańcy twierdzą, że uszkodzenia spowodowała budowa metra. Wśród poszkodowanych jest aktorka Elżbieta Jodłowska (w środku zdjęcia)
Mieszkańcy twierdzą, że uszkodzenia spowodowała budowa metra. Wśród poszkodowanych jest aktorka Elżbieta Jodłowska (w środku zdjęcia)© WP

O sprawę zapytaliśmy warszawski ratusz, jednak usłyszeliśmy, że zajmuje się nią firma budująca metro - Gülermak Sp. z o.o.

- Bardzo dobrze znamy tę sprawę. To jest grupa mieszkańców, która nie zgadza się z wycenami przedstawionymi przez niezależnych rzeczoznawców. Od 12 lat budujemy metro w Warszawie i jeszcze nigdy nie spotkaliśmy się z taką grupą - mówi Bartosz Sawicki z Gülermak Sp. z o.o.

Pytamy o każdy opisywany przez nas budynek. - W pierwszym przypadku należy wskazać, że właścicielka otrzymała już odszkodowanie za przestoje w działalności gospodarczej i uszkodzenia, które powstały w wyniku budowy. Naprawiając te uszkodzenia, okazało się, że budynek posiadał wady ukryte, np. w stropie poprzecinane były pręty zbrojeniowe. Niemożliwe, żeby te uszkodzenia powstały w wyniku drążenia tuneli. Mieszkanka tego budynku w wywiadach mówi nieprawdę, a my byliśmy wielokrotnie wzywani do niepotwierdzonych zgłoszeń z jej strony. W związku z tym wezwaliśmy ją do zaprzestania naruszania dóbr osobistych - twierdzi Sawicki.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz też: "Gliniana chata" w nowoczesnym standardzie. 250 tys. zł pod klucz za dom całoroczny

- Jeżeli chodzi o budynek obok wejścia do metra - my wykonaliśmy prace zgodne z projektem, który dostaliśmy od miasta. Nie możemy zmienić tych lokalizacji. Procedura jest taka, że w przypadku ingerencji w nieruchomość, wojewoda może ją wywłaszczyć. Tak się stało w tym przypadku. Pani już dostała odszkodowanie od wojewody i teraz próbuje te same pieniądze otrzymać od nas. Dlatego spotkała się z odmową - wyjaśnia rzecznik wykonawcy.

- W trzecim opisywanym przypadku mieszkanka dopiero 1 września odniosła się do naszych pism, a kosztorys otrzymała osiem miesięcy temu. Mimo prób kontaktu z naszej strony nie kwestionowała wcześniej jego wysokości - twierdzi Sawicki.

- Co do ostatniej nieruchomości, to podkreślam, że na nieruchomościach, drogach i ulicach są zamontowane czujniki, które badają zachowanie infrastruktury z dokładnością do dziesiętnych części milimetra. Na całym odcinku zamontowaliśmy ponad cztery tysiące czujników. Dom, o którym pan mówi, jest poza strefą oddziaływania budowy metra. To nie jest tak, że zabrakło kilku metrów - ta odległość wynosi ponad 84 metry - podsumowuje.

  • Uszkodzone są także elewacje budynków
  • Problemy dotyczą też fundamentów
  • - Takich uszkodzeń w moim mieszkaniu jest więcej - mówi mieszkanka Zacisza
  • Uszkodzone zostały również parapety
  • Szkody, które pokazali nam mieszkańcy Zacisza
  • Mieszkańcy twierdzą, że szkody powstały przez budowę metra
[1/6] Uszkodzone są także elewacje budynkówŹródło zdjęć: © Wirtualna Polska

Sprawą Iwony Sobiech zajmuje się Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego. "Organ powiatowy nałożył na wykonawcę robót budowlanych - Gülermak Sp. z o.o., obowiązek sporządzenia i dostarczenia stosownych opracowań technicznych, zgodnie z wytycznymi Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, którymi organy nadzoru budowlanego są związane" - w imieniu WINB na nasze pytania odpowiedział wydział prasowy wojewody mazowieckiego.

Jak czytamy w dalszej odpowiedzi, WINB nie będzie rozpatrywał, kto odpowiada za uszkodzenia. Mieszkańcy Zacisza, by to ustalić, mogą wystąpić na drogę sądową.

Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (547)