Biuro Edukacji Publicznej IPN zaprasza współpracowników SB
Na poznańskiej konferencji z okazji 50.
rocznicy Czerwca '56 wystąpili: naukowiec, który prześladował w
latach 70. opozycję i dawny lektor KW PZPR. Zaprosił
ich naczelnik Biura Edukacji Publicznej IPN w Poznaniu Stanisław
Jankowiak, któremu dawni współpracownicy też zarzucają mobbing -
przypomina "Głos Wielkopolski".
04.10.2006 | aktual.: 04.10.2006 01:24
Poznańskie BEP ma niemal najgorsze w kraju wyniki, wyprzedza tylko Białystok. Z powodu działań jego szefa, S. Jankowiaka odchodzą z placówki najlepsi pracownicy, tacy jak Krystyna Laskowicz - historyk, dawna działaczka podziemia, pierwsza szefowa Radia "S". Inni pracownicy nie mogą wykorzystywać swojej wiedzy i umiejętności. Funkcjonowanie oddziału BEP w Poznaniu, pod kierownictwem obecnego naczelnika, ma charakter niemal patologiczny - ocenia jeden z pracowników centrali IPN.
Współpracownicy mają wiele zastrzeżeń do gości zapraszanych przez naczelnika na imprezy i uroczystości, które organizuje IPN. Jednym z gości obchodów 50. rocznicy Czerwca był naukowiec ze Szczecina, który wsławił się prześladowaniem działaczy opozycji. W 1979 r. zwolnił z pracy b. członka poznańskiego Studenckiego Komitetu Solidarności, a potem współpracownika KOR-u, Stanisława Siekanowicza (informował o tym "Biuletyn Informacyjny KSS KOR").
Inny zaproszony historyk, promowany w IPN przez naczelnika, był w latach 80. lektorem Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Zielonej Górze. Jankowiak nie widzi w tym nic niestosownego: Nie oceniam ludzi według poglądów. To moi przyjaciele. Cenię ich dorobek naukowy.
Wśród naukowców zapraszanych przez naczelnika jest nawet... tajny współpracownik SB. Nie zachowała się jego teczka pracy operacyjnej, jednak raporty zawierają informacje pozwalające ustalić tożsamość agenta. Wiedzą o nim niektórzy byli działacze podziemni, od których "GW" dowiedział się, że prelekcje historyczne wygłasza zapraszany przez naczelnika... TW Karol.
BEP ma za zadanie upowszechniać wiedzę z archiwów IPN. Celem jego pracy są książki i imprezy popularyzujące nieznaną wiedzę o historii Polski. Pod tym względem wyniki poznańskiego BEP są fatalne - wydał on samodzielnie tylko dwie książki. Wyprzedziły go oddziały dysponujące nieporównanie skromniejszymi zasobami archiwalnymi - zaznacza "GP". (PAP)