PolskaBite małpki częściej wyrastają na bijących rodziców

Bite małpki częściej wyrastają na bijących rodziców


W mózgu małp, które w dzieciństwie
doświadczały przemocy, zachodzą zmiany, które zwiększają
prawdopodobieństwo, że w przyszłości małpy te mogą się znęcać nad
własnym potomstwem - wynika z badań opublikowanych w piśmie
"Behavioral Neuroscience".

Bite małpki częściej wyrastają na bijących rodziców
Źródło zdjęć: © AFP

03.11.2006 | aktual.: 03.11.2006 13:23

Wyniki tych badań mogą pomóc w wyjaśnieniu, dlaczego przemoc wobec dzieci u ludzi często trwa w kolejnych pokoleniach - podkreślają naukowcy, cytowani przez serwis internetowy "New Scientist".

Mózgi młodych rezusów, które w pierwszych miesiącach życia doświadczały odrzucenia i lekkiej agresji ze strony matki, wytwarzają mniej serotoniny - stwierdzili Dario Maestripieri z University of Chicago w Illinois i jego współpracownicy. Niski poziom tego hormonu ma związek z niepokojem i depresją oraz impulsywną agresją, zarówno u ludzi, jak i u małp.

Naukowcy doszli do tego wniosku dzięki obserwacji grupy rezusów- noworodków i ich matek, które albo odrzuciły, albo prześladowały swoje potomstwo. Obserwowali także osiem małpek, które odebrano biologicznym matkom i przekazano małpom agresywnym.

Analizy mózgów młodych małpek ujawniły, że osobniki wychowane przez agresywne matki lub mamki miały w mózgu o 10-20% mniej serotoniny niż małpki wzrastające w spokoju.

Zdaniem Maestripieriego, potwierdza to teorię, według której spadek serotoniny wynika ze złego traktowania, a nie jest efektem genetycznych predyspozycji.

Naukowcy badali młode rezusy, gdy te dorosły i same miały dzieci. Stwierdzili, że własne potomstwo dręczyła około połowa z nich. Były to te osobniki, które w dzieciństwie miały najmniej serotoniny.

Obserwacja ta pomaga wyjaśniać, dlaczego ludzie, którzy jako dzieci stykają się z przemocą, z większym prawdopodobieństwem w dorosłym wieku sami powielą taki schemat zachowania - sugeruje autor badań.

Wyniki obserwacji pozwalają podejrzewać, że dobrym rozwiązaniem w przypadku dzieci, wobec których stosowano przemoc, może być podawanie im leków antydepresyjnych. Dzięki temu podniesie się u nich poziom serotoniny.

Z drugiej strony przepisywanie takich leków dzieciom stało się kontrowersyjne, odkąd badania wskazały, że może to zwiększać myśli samobójcze u małych dzieci.

Eksperci podkreślają też, że żaden lek nie zniesie różnorodnych i długotrwałych skutków przemocy.

Same leki nie rozwiążą problemu- zgadza się dyrektor kliniki z Child Abuse Prevention Association w Independence (USA), Karen Costa. Wyjaśnia ona, że terapia gra kluczową rolę w leczeniu ofiar i że najlepiej byłoby zapobiegać sytuacjom przemocy, pracując z rodzicami, np. ucząc ich odpowiednich.

Maestripieri zgadza się, że samo niskie stężenie serotoniny nie może wyjaśniać w stu procentach stosowania przemocy - zachowania bardzo złożonego. Nawet, jeśli wykazano, że ludzie poddani przemocy mają niski poziom serotoniny, nie oznacza to, że nie mogą zmienić swojego złego zachowania - podkreśla badacz.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)