Bernardyny na sprzedaż
(RadioZet)
Przełęcz świętego Bernarda bez słynnych bernardynów. Zakonnicy z klasztoru w Alpach Szwajcarskich zamierzają sprzedać słynne psy bernardyny. Tłumaczą, że więcej czasu chcą poświęcić potrzebującym, a psów ratowników z powodzeniem zastępują techniczne urządzenia - śmigłowce i urządzenia wykrywające ludzi przysypanych lawiną.
09.10.2004 20:51
W hospicjum na Górze Jowisza, jak nazywa się najwyższy punkt przełęczy św. Bernarda na granicy Włoch i Szwajcarii, mieszka 18 bernardynów. Pierwsze psy tej rasy trafiły tam w XVII wieku i wsławiły się ratowaniem zabłąkanych podróżnych albo odszukiwaniem zasypanych przez lawiny.
Jednak już od pół wieku bernardyny nie ratują ludzi, są tylko symbolem hospicjum i turystyczną atrakcją. A baryłeczka z okowitą, uwiązana do obroży bernardyna należy tylko do legendy.
W schronisku Górze Jowisza na wysokości 2438 metrów mieszka w tej chwili tylko czterech zakonników. Pielęgnowanie i karmienie psów wymaga od opiekunów wiele energii i czasu. Psy nie spędzają już zimy w górach, opiekuje się nimi wynajęty pracownik w niżej położonym miasteczku.
Zakonnicy chcą sprzedać bernardyny, ale pod warunkiem, że nowy właściciel co roku latem będzie zabierać je w Alpy.