Berlińczycy żenią się z Polkami
Już, co piąty zawierany w niemieckiej stolicy związek małżeński, to związek mieszany - międzynarodowy, Niemca lub Niemki z cudzoziemcem. Jednak najwięcej żon zza granicy pochodzi z Polski.
09.10.2012 | aktual.: 10.10.2012 10:31
Ania i Uwe poznali się w Berlinie w 2006 r. Ania była stypendystką Erasmusa z Warszawy, Uwe, kończył ekonomię. Poznali się całkiem prozaicznie, w uniwersyteckiej mensie (stołówce). Zaiskrzyło. - Miłość od pierwszego wejrzenia - śmieje się Ania.
Polska żona z Erasmusa
Uwe, zapalony tancerz, uczył Anię salsy po zajęciach. I już nie chciał jej z ramion wypuścić. Ania wróciła dokończyć studia w Polsce. Po trzech latach wzięli ślub. Zamieszkali w Berlinie. Tu, zakładali, mają większe szanse, zwłaszcza, że Uwe miał już dobrą pracę, a Ania po magisterium dopiero jej szukała. - Łatwiej było mi zdecydować się na Berlin, niż Kolonię - przyznaje. - Mam bliżej do rodziny. A jeśli nachodzi mnie tęsknota za językiem, czy polską kuchnią, wsiadam do samochodu i w godzinę jestem w Polsce - wyjaśnia.
Ania i Uwe to nie wyjątek. Jak pokazują najnowsze dane statystyczne, w stolicy Niemiec coraz więcej jest małżeństw mieszanych. Obecnie, co piąta para jest dwunarodowa, a będzie ich z pewnością więcej, bo coraz więcej Niemców i Niemek wybiera na współmałżonków obcokrajowców. W 2008 roku 18 procent nowo zawieranych małżeństw było dwunarodowych, w zeszłym było to 21,5 procenta. Co ciekawe, Berlin przoduje w miłości bez granic - średnio w Niemczech w 2011 roku tylko 11, 5 procenta zawartych małżeństw było dwunarodowych.
Nie dziwi się temu Ania. - Berlin jest po prostu bardzo otwarty, a bliskość do Polski i krajów wschodnioeuropejskich powoduje, że Niemcy ludzi stamtąd częściej spotykają - tłumaczy. Spotykają, zakochują się i pobierają. Tak po prostu. Zwłaszcza dla młodych narodowość jest mało ważna.
Na prowincji źle patrzą na Polki
Nie wszędzie tak jest. Ania poznała Polkę, która próbowała ułożyć sobie życie z niemieckim chłopakiem na prowincji, na południu Niemiec. - Miała dość przyglądających się sąsiadów, głupich docinków i podejrzeń, że na pewno chodzi jej o niemiecki paszport. Bo przecież dziewczyna z tej biednej Polski, jak sobie ciągle Europę wschodnią wyobrażali, marzy tylko o zamieszkaniu w takim kraju, jak Niemcy - opowiada. Dziewczyna wymusiła na chłopaku wyjazd do Berlina.
Na uniwersytetach Berlina, czy Brandenburgii studiuje wielu obcokrajowców, zwłaszcza dziewczyn z Polski. Związek z obcokrajowcem jest tu czymś normalnym. W szkołach językowych przeważają panowie, młodzi i w średnim wieku, którzy uczą się polskiego z miłości dla swojej wybranki i by porozumieć się z jej rodziną.
Bo, jeżeli chodzi o dwunarodowe małżeństwa z udziałem naszych rodaków, to dominuje tu trend: on - Niemiec, ona - Polka. Odwrotna sytuacja zdarza się już znacznie rzadziej, choć i tak częściej, niż w pozostałej części Niemiec. Polki znajdują się na pierwszym miejscu wśród cudzoziemek, z którymi żenią się Niemcy.
Poza Polkami Niemcy żenią się najczęściej z obywatelkami państw spoza Unii: Turczynkami, Rosjankami, Tajkami i Ukrainkami. W ich wypadku ślub niemieckim obywatelem umożliwia zamieszkanie w Niemczech. W wypadku cudzoziemców, za których wychodzą Niemki w Berlinie, nasi rodacy zajmują dalsze miejsce, po Brytyjczykach, Amerykanach, Libańczykach, Włochach i Turkach. W ogólnoniemieckich statystykach panowie z Polski są poza pierwszą dziesiątką cudzoziemskich narzeczonych.
Polska żona - mniej wymagająca żona?
Polacy zawierają w Berlinie również związki rejestrowane - związki partnerskie między osobami tej samej płci. Na sformalizowanie takiego związku w Niemczech zdecydował się m.in. Tomasz Bączkowski, prezes warszawskiej Fundacji Równości, prywatnie związany z Niemcem.
Co ciekawe - w Berlinie jest znacznie mniej Niemców, którzy celowo, przez wyspecjalizowane biura matrymonialne, szukają Polki na żonę. Najwidoczniej słabszy jest tu stereotyp Polki - spokojnej, domatorki, dobrej gospodyni i matki, mniej świadomej równouprawnienia, niż Niemki, i niewymagającej małżeństwa partnerskiego, lub też berlińczycy takich żon nie potrzebują.
Większość polsko-niemieckich małżeństw, to związki ludzi, którzy poznali się przez przypadek. Spora część małżeństw to związki młodych ludzi, często studentów lub absolwentów, którzy poznali i pokochali się właśnie na uczelni, w trakcie stypendiów zagranicznych, czy staży. Także Berlińczycy z imigranckimi korzeniami często decydują się na towarzysza, czy towarzyszkę życia z kraju swoich przodków.
Z Berlina dla polonia.wp.pl
Agnieszka Hreczuk