PolitykaBartłomiej Sienkiewicz: afera taśmowa to polityczna histeria

Bartłomiej Sienkiewicz: afera taśmowa to polityczna histeria

- Wzięcie na siebie obowiązku za ważną część państwa oznacza, że człowiek temu obowiązkowi podlega w całości. To nie jest praca jak każda inna, że jak mi się znudzi, to mówię dziękuję - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz, pytany o aferę podsłuchową. Po raz kolejny powtórzył, że nie poda się do dymisji. - Moja obecność w rządzie zależy od premiera - powiedział.

Bartłomiej Sienkiewicz: afera taśmowa to polityczna histeria
Źródło zdjęć: © PAP | Paweł Supernak

- Jak się jest ministrem, traci się kontrolę nad swoim losem - powiedział na antenie TVN24 minister Sienkiewicz. Jak zaznaczył, jego obecność w rządzie zależy od premiera Donalda Tuska. - To nie jest praca jak każda inna, że jak mi się znudzi, to mówię dziękuję. Nie ma takiej możliwości, obowiązek pełni się tak długo, póki to jest konieczne - podkreślił szef MSW.

Jak powiedział Sienkiewicz, jego zadaniem jest ostateczne wyjaśnienie afery podsłuchowej; zaś sam fakt bycia jednym z jej bohaterów, nie stanowi dla niego konfliktu interesów. - Gdybyśmy tak na to patrzyli, to bylibyśmy świadkami następującej sytuacji - tzw. kradzież samochodu ministrowi spraw wewnętrznych powodowałaby, że musiałby przestać być ministrem, gdyż policja podległa szefowi MSW będzie się zajmowała kradzieżą samochodu. To absurdalna logika - stwierdził.

Zdaniem Sienkiewicza, "afera tak, jak ją rozumie opozycja, jako ujawnienie niezwykle dramatyczniej prawdy o złamaniu prawa w Polsce, jest rodzajem histerii politycznej".

Afera taśmowa

W czerwcu tygodnik "Wprost" ujawnił nagrania podsłuchanych rozmów m.in. Sienkiewicza z Belką z lipca 2013 r. Szef MSW rozmawiał z Belką o hipotetycznym wsparciu przez NBP budżetu państwa kilka miesięcy przed wyborami, które może wygrać PiS; Belka w zamian za wsparcie stawiał warunek dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz noweli ustawy o banku centralnym. W listopadzie Rostowskiego zdymisjonowano; w maju 2014 r. do Rady Ministrów wpłynął projekt założeń nowelizacji ustawy o NBP.

30 lipca wszczęto śledztwo w sprawie domniemanego "przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych: prezesa Rady Ministrów, ministra spraw wewnętrznych i prezesa Narodowego Banku Polskiego, polegającego na naruszeniu niezależności NBP poprzez zawarcie w lipcu 2013 r. przez prezesa Rady Ministrów z prezesem NBP nieformalnego porozumienia, za pośrednictwem ministra spraw wewnętrznych, na mocy którego, w zamian za odwołanie z funkcji ministra finansów oraz wprowadzenie regulacji prawnych zmniejszających rolę Rady Polityki Pieniężnej, prezes NBP miałby się zobowiązać do finansowania w przyszłości deficytu budżetowego poprzez wykupywanie obligacji przez NBP".

Podstawą śledztwa jest art. 231 kodeksu karnego, który stanowi, że funkcjonariusz publiczny, który przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Premier Donald Tusk po ujawnieniu nagrań mówił, że pierwsza analiza wypowiedzi Sienkiewicza i Belki "nie wskazuje na przekroczenie prawa", choć styl rozmowy był - jego zdaniem - "dość bulwersujący". - Niezależnie od tego, w jak w paskudny sposób wyrażali swoje opinie i oceny, to raczej rozmawiali o tym, jak pomóc państwu polskiemu, a nie jak zaszkodzić - dodał premier. Zapewniał, że nie wysyłał Sienkiewicza do Belki.

Sienkiewicz jest jedną z osób, która domagała się od prokuratury ścigania sprawców nielegalnego podsłuchu i ma status pokrzywdzonego w śledztwie Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.

Zarzuty współudziału w tym procederze, prowadzonym przez kelnerów, postawiono dotychczas biznesmenowi Markowi Falencie oraz jego szwagrowi biznesmenowi Krzysztofowi Rybce. Zarzuty mają też dwaj pracownicy stołecznych restauracji - Łukasz N. i Konrad L.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (509)