PolskaB. prezes PZU oskarżony o spowodowanie śmiertelnego wypadku

B. prezes PZU oskarżony o spowodowanie śmiertelnego wypadku

Prokuratura Okręgowa w Białymstoku postwiła zarzut spowdowania śmiertelnego wypadku drogowego byłemu prezesowi PZU Cezaremu Stypułkowskiemu.

04.09.2006 | aktual.: 04.09.2006 14:44

Podejrzany nie przyznał się, odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Wobec Cezarego S. prokuratura zastosowała poręczenie majątkowe w kwocie 50 tys. zł. Grozi mu do ośmiu lat więzienia.

11 listopada 2002 roku w miejscowości Powierz (Warmińsko-Mazurskie) na krajowej siódemce samochód Stypułkowskiego zderzył się z wyjeżdżającym z bocznej drogi maluchem. Małym fiatem jechało wtedy trzech młodych ludzi. Wszyscy zginęli.

Prowadząca śledztwo w tej sprawie prokuratura w Nidzicy postępowanie umorzyła uznając, że do wypadku doprowadził kierowca fiata, który wyjechał z drogi gruntowej. Oparła się przy tym na opinii biegłego. Zażalenie złożył ktoś z członków rodzin ofiar wypadku, sąd postanowienie prokuratury podtrzymał. Według opinii biegłego, auto Stypułkowskiego jechało z prędkością maksymalną 80 kilometrów na godzinę. Kolejna opinia sporządzona już po umorzeniu sprawy wykazała, że samochód jechał jednak szybciej, ponad 140 kilometrów na godzinę.

Jak napisał jednak przed miesiącem tygodnik "Wprost", w tej sprawie prowadzący śledztwo w Nidzicy odstąpili od rutynowych czynności, a w dokumentach były rozbieżności.

Kilka tygodni temu na konferencji prasowej w Warszawie, informując o tej sprawie minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro mówił, że prokuratura prowadziła to śledztwo "w skandaliczny sposób" - m.in. żadnemu uczestnikowi wypadku, w tym Cezaremu S., nie pobrano krwi do badania na obecność alkoholu (badano go alkomatem - PAP).

Ziobro zaznaczył, że przeciwko prokuratorowi, który wydał decyzję o umorzeniu tego śledztwa, zostało wszczęte postępowanie dyscyplinarne. "Nie wykluczam postępowania karnego" - mówił wtedy.

Sprawa trafiła do Białegostoku wskutek skargi, która wpłynęła do Ministerstwa Sprawiedliwości. Białostocka prokuratura powołała w sprawie nowych biegłych z Polskiego Związku Motorowego w Warszawie, którzy inaczej zinterpretowali sytuację na drodze. Wtedy wznowiła śledztwo.

Jak powiedział PAP prokurator Kozub, biegli uznali, że Cezary S. jechał zbyt szybko i nie dostosował prędkości do panujących warunków, a także nie zareagował na znaki mówiące o tym, iż zbliża się do skrzyżowania.

Kozub dodał, że nie wiadomo, ile czasu potrwa jeszcze śledztwo w tej sprawie. Nie wykluczył, że konieczna będzie następna opinia biegłego.

O Cezarym S. zrobiło się głośno w czerwcu tego roku, gdy poseł PiS Jacek Kurski zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z rzekomym finansowaniem przez PZU kampanii billboardowej szefa PO Donalda Tuska. Zdaniem Kurskiego, "układ był taki", że PO miała zagwarantować Cezaremu S. "utrzymanie fotela po wyborach" w zamian za wspieranie w kampanii wyborczej.

Platforma Obywatelska złożyła wówczas przeciw Kurskiemu w sądzie pozew o zniesławienie (proces trwa). Zdaniem działaczy PO, na billboardach, o których mówił Kurski, wisiały plakaty Lecha Kaczyńskiego, a nie Tuska.

Cezary S. był prezesem PZU w latach 2003-2006.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)