Awantura na parafii. Są wściekli na działania proboszcza
Wikariusz Artur Sroga nazwał proboszcza z Mysłowic tyranem i pożegnał się z miejscową parafią. Niezadowoleni z działań proboszcza są również parafianie. Mediacje w tej sprawie próbuje prowadzić kuria.
Jak podaje "Super Express", na początku listopada wybuchła afera z proboszczem z Mysłowic. 29-letni Artur Sroga, wikary z parafii Matki Bożej Fatimskiej po dwóch miesiącach nagle pożegnał się z wiernymi podczas niedzielnego nabożeństwa. Podkreślił, że poprzedni wikary wytrzymał na stanowisku tylko rok. Proboszcza nazwał "tyranem". Poprzedniego dnia na terenie probostwa interweniowali policjanci, ponieważ wikary nie mógł wejść do środka budynku. Jego zdaniem, proboszcz kazał wymienić zamki w drzwiach. To prawdopodobnie przesądziło decyzję o odejściu.
"Super Express" próbował skontaktować się telefonicznie z proboszczem. Ksiądz proboszcz Krzysztof Smółka nie odbierał jednak telefonu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Parafianie są wściekli. "Uważa wszystkich za debili"
Działania proboszcza krytykują również parafianie. Jeden z nich podkreśla, że słowo "tyran" wcale nie jest przesadzone. Jego zdaniem proboszcz wszystkich swoich wiernych traktuje jak zło konieczne. Podkreśla, że nikt nie umie z nim wytrzymać. - Było wiele skarg do kurii na niego i wszystkie zostały wyciszone. On sam mówi, że jest nietykalny - twierdzi rozmówca dziennika.
- Wszystkich uważa za debili. Stworzył radę parafialną z ludzi przychylnych jemu samemu. I nikt nawet nie wie, kto w tej radzie zasiada – mówi rozmówca gazety. Parafianie, którzy wcześniej zasiadali w radzie parafialnej, zostali usunięci. - W kazaniach wywyższa jedną partię polityczną. Wiadomo, jaką. A księży wikariuszy traktuje jak niewolników - wyjaśnia.
Źródło: Super Express