Australijczyk, który zranił nożem policjantów, mógł nie działać sam
Podejrzany o terroryzm 18-latek, który w środę zranił nożem dwóch australijskich policjantów, mógł nie działać sam, jak wcześniej uważano - poinformowali śledczy badający sprawę. W trakcie ataku na funkcjonariuszy młody mężczyzna został zastrzelony.
Do zdarzenia doszło przed jednym z komisariatów w Melbourne, na który Numan Haider został wezwany w celu złożenia wyjaśnień. Policja pierwotnie uważała, że mężczyzna działał sam, jednak szef lokalnej policji Ken Lay powiedział, że pojawiły się informacje, które ukazują sprawę w nowym świetle.
- Mamy pewne informacje, z których wynika, że przed przyjściem na posterunek policji (Haider) rozmawiał z innymi osobami. (...) Nie jesteśmy jednak pewni czy ktoś przyjechał z nim, czy może został podwieziony i czy ktoś na niego czekał - powiedział Lay.
Przedstawiciel policji dodał, że zanim doszło do tragedii funkcjonariusze wcześniej tego samego dnia odwiedzili Haidera w mieszkaniu, aby poprosić go o złożenie wyjaśnień na komisariacie. Lay przypomniał, że zachowanie nastolatka wzbudziło zainteresowanie służb bezpieczeństwa już trzy miesiące temu. Młody mężczyzna miał wtedy m.in. wymachiwać flagą Państwa Islamskiego (IS) w jednym z centrów handlowych. W związku z podejrzeniami o działalność terrorystyczną postanowiono unieważnić jego paszport.
Australijskie władze poinformowały, że stan obu rannych policjantów jest dobry i możliwe, że jeden z nich w czwartek opuści szpital. Drugi, z poważniejszymi obrażeniami, musi nadal pozostać pod opieką lekarską.
Po tym jak Haider został zastrzelony przez policjanta znaleziono przy nim drugi nóż potężnych rozmiarów i flagę IS.
Agencja Associated Press podkreśla, powołując się na ekspertów, że za atakiem australijskiego 18-latka stoją zapewne dżihadyści z IS, którzy niedawno apelowali do swoich zwolenników w Australii o dokonywanie w kraju aktów terroru.