Arystokrata zabił dwóch Murzynów

Thomas Cholmondeley to potomek jednego z wielkich rodów brytyjskiej arystokracji, która kolonizowała Kenię na początku XX wieku. Został skazany na kolejne 8 miesięcy za nieumyślne zabicie w 2006 roku Roberta Njoyi, czarnoskórego kłusownika.

Cholmondeley, który przebywa w więzieniu od trzech lat, zabił już wcześniej innego człowieka - strażnika przyrody z plemienia Masajów.

Kiedy w 2005 roku Cholmondeley zastrzelił Samsona Ole Sisina strażnika przyrody, który na jego posiadłości prowadził tajne śledztwo ws. nielegalnej sprzedaży dzikich zwierząt, nie wniesiono nawet sprawy do sądu. Arystokrata dowodził, że zabił w samoobronie.

10 maja 2006 roku, kiedy jechał z kolegą po swojej posiadłości liczącej niemal 20 tysięcy hektarów, zauważył grupę kłusowników niosących upolowaną antylopę. Wyjął strzelbę i zaczął strzelać. Zabił dwa z trzech psów należących do kłusowników. Jedna kula trafiła Roberta Njoyę, trzydziestosiedmioletniego kamieniarza. Właściciel ziemski próbował podobno udzielić pomocy postrzelonemu Masajowi - bezskutecznie. Njoya zmarł. Cholmondeley sam zadzwonił po policję. Został natychmiast aresztowany i od tamtej pory przebywa w więzieniu.

Po trzyletnim procesie, który budził w Kenii wielkie emocje, posiadacz ziemski został skazany na dodatkowe 8 miesięcy więzienia. Sędzia stwierdził brak premedytacji. Wyrok złagodził fakt, że Cholmondeley próbował reanimować postrzelonego kłusownika.

Proces arystokraty wzbudził zainteresowanie światowych mediów. Sala sądowa była wypełniona po brzegi zagranicznymi dziennikarzami, krewnymi zmarłych oraz rodziną Cholmondeleya.

Wyrok wzbudził gniew i rozgoryczenie czarnoskórych Kenijczyków. Na zdjęciu wdowa po Samsonie Ole Sisinie, pierwszym z zamordowanych przez Cholmondeleya Masajów.

Sytuację po ogłoszeniu werdyktu musieli uspokajać strażnicy sądowi.

Po ogłoszeniu wyroku na sali powstało zamieszanie. Rozwinięto transparenty z napisami: rzeźnik, kto następny. Na jednym z nich widniał napis: zabiłem dwa psy Ole Sisina i Njoya.