Artyści i dziennikarze podpisali list otwarty przeciwko pomnikowi "czterech śpiących"
Trwa walka o to, czy pomnik "czterech śpiących" ma powrócić na Pragę. Przeciwnicy ponownego postawienia symbolu Armii Radzieckiej - naukowcy, artyści i publicyści podpisali się pod listem otwartym.
"Pomnik Braterstwa Broni jest jednym z symboli sowieckiej dominacji w naszym mieście. Inskrypcja na cokole głosi: "Chwała bohaterom Armii Radzieckiej, towarzyszom broni, którzy oddali swe życie za wolność i niepodległość narodu polskiego". Trudno o bardziej kłamliwy napis. Armia Czerwona nie przyniosła Polsce wolności i niepodległości, ale nowe zniewolenie" - czytamy w liście, który został przez sygnatariuszy przekazany PAP.
List podpisało ponad 30 osób, które na co dzień stoją po różnych stronach barykady, jednak w zaistniałej sytuacji postanowili połączyć siły.
"Zwykle nie podpisujemy listów otwartych, dzielą nas poglądy polityczne i wybory ideowe. Łączy jednak sprzeciw wobec pomysłów na uczczenie najeźdźców i gwałcicieli. Na to naszej zgody nie ma" - tłumaczą.
Przeciwnikami pomnika "czterech śpiących" są m.in.: dyrektor Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia i były minister kultury Joanna Wnuk-Nazarowa, ekonomista i powstaniec warszawski prof. Witold Kieżun, ekonomista prof. Ryszard Bugaj. Swoje podpisy złożyły także osoby ze świata artystycznego takie jak: Kazik Staszewski, Paweł Kukiz, Adam Ferency czy Edward Dwurnik. Dziennikarze i publicyści również włączyli się do akcji, a wśród nich znaleźli się: Marcin Meller, Bronisław Wildstein, Robert Mazurek, Piotr Skwieciński, Piotr Zaremba.
"Nie winimy za to młodych żołnierzy rosyjskich, których poświęcenie i złożoną przez nich daninę krwi szanujemy. Oni także są ofiarami tej wojny. Nie możemy się jednak zgodzić na stawianie w Warszawie pomników okupantom" - możemy przeczytać w liście.
Kilkakrotnie podkreślano w piśmie, że wraz z czołgami Armii Czerwonej do naszego kraju przyszła komunistyczna dyktatura, która jest winna śmierci naprawdę wielu Polaków.
Przypominamy, że pomnik został usunięty ze skrzyżowania al. Solidarności i ul. Targowej ze względu na budowę centralnego odcinka drugiej linii metra. Wtedy oddano monument do konserwacji, teraz już po remoncie miał być ponownie postawiony kilkaset metrów dalej - w okolicy ulic Cyryla i Metodego.
Rzecznik warszawskiego magistratu Bartosz Milczarczyk tłumaczy, że Pomnik Braterstwa Broni wróci na Pragę najwcześniej na początku 2015 roku. Zaznacza jednak, że nowa Rada Miasta, którą warszawiacy wybiorą w najbliższych wyborach samorządowych może podjąć inną decyzję dotyczącą monumentu - być może zdecydują, że pomnik "czterech śpiących" na stałe zniknie z mapy Warszawy.