Arabia Saudyjska i broń atomowa. Blef czy wyścig zbrojeń?
Arabia Saudyjska podjęła decyzję o pozyskaniu broni atomowej od Pakistanu - donosi prasa. Nie jest to pierwsza taka groźba. Zdaniem ekspertów to blef.
- Saudowie podjęli strategiczną decyzję, by posunąć się naprzód z tym, co ustalono z Pakistanem w sprawie broni - miał powiedzieć brytyjskiemu dziennikowi "The Times" anonimowy przedstawiciel Pentagonu. Pakistańsko-saudyjskie ustalenia, o jakich mówił, były proste: jeśli dojdzie do porozumienia mocarstw z Iranem i zniesienia z Teheranu zachodnich sankcji, Arabia otrzyma od Pakistanu broń atomową. Wedle Saudyjskiej optyki, układ z Iranem - mimo że ma na celu zatrzymanie irańskich ambicji atomowych - oznacza w praktyce zgodę na nuklearny Iran. A na to Saudowie, największy wróg i rywal Iranu, nie mogą pozwolić.
- To, co będzie miał Iran, my też będziemy mieć - wyjaśnił w zeszłym tygodniu na konferencji w Seulu książę Turki bin Faisal, członek saudyjskiej rodziny królewskiej i były szef saudyjskiego wywiadu.
Takie deklaracje nie są jednak niczym nowym; są niemal tak stare, jak zaczęte w latach 80-tych starania o broń atomową Iranu.
Są też niezmiennie zmorą wszystkich państw ościennych. Zdobycie przez Rijad broni atomowej oznaczałoby nie tylko uzbrojenie kolejnego reżimu w którym rządzi radykalny islam, ale i mogłoby skłonić inne aspirujące państwa w regionie - jak np. Turcja lub Egipt - do podążenia śladem Saudów. W efekcie mielibyśmy do czynienia z bliskowschodnim wyścigiem zbrojeń.
- Takie plotki i doniesienia o saudyjskiej broni atomowej rzeczywiście pojawiają się od dekad, za każdym razem, kiedy Iran dokona jakiegokolwiek postępu w swoim programie atomowym. Problem w tym, że teoretycznie jest to możliwe. Arabowie mają pieniądze, a Pakistan - bombę - mówi WP dr Tobias Borck, ekspert brytyjskiego ośrodka RUSI.
Doniesienia o broni z Pakistanu wydają się tym bardziej wiarygodne, że oba państwa w ciągu ostatnich lat znacznie zacieśniły współpracę. Co więcej, podejrzewa się, że Arabia Saudyjska w znacznej mierze przyczyniła się - głównie finansowo - do postępu prac nad pakistańską bronią atomową.
- Biorąc pod uwagę ich bliskie stosunki i powiązania między wojskowymi strukturami, przyjmuje się jako oczywiste że jeśli Saudowie chcieliby, mogliby zażądać od Pakistanu szybkiego dostarczenia broni atomowej - powiedział, cytowany przez "Times" były szef brytyjskiej dyplomacji David Owen.
Obawy te potwierdzają pojawiające się sporadycznie wypowiedzi saudyjskich oficjeli i przecieki tajnych dokumentów. Takich jak ten z 2003 roku, kiedy "Guardian" opublikował rządową strategię, która przedstawiała dla monarchii trzy alternatywy: zbudowanie własnej bomby atomowej, wejście w sojusz z nuklearnym mocarstwem lub uczynienie z Bliskiego Wschodu strefy wolnej od atomu. Z tym, że w oczach Arabów ta ostatnia opcja jest już właściwie nieaktualna.
Nie wszyscy jednak są jednak przekonani, że Rijad zrealizuje swoje groźby. Większość analityków uważa groźby wysuwane przez Saudów za blef - i ma do tego solidne podstawy. Głównym źródłem informacji o współpracy i porozumieniu Arabii Saudyjskiej i Pakistanu w sprawie broni jądrowej jest bowiem Mohamed al-Chilewi, były saudyjski dyplomata i dysydent, który uciekł do Stanów Zjednoczonych. Jego inne rewelacje - np. o finansowaniu przez Arabię programu atomowego Saddama Husajna - okazywały się nieprawdziwe.
Eksperci sceptycznie oceniają również technologiczne możliwości samodzielnego skonstruowania bomby. Saudyjski program nuklearny jest bowiem w bardzo początkowej fazie. Mimo że Rijad od dawna planuje budowę sieci 16 elektrowni atomowych, to pierwszy reaktor zostanie oddany do użytku najwcześniej dopiero w 2022 roku. I choć budowa elektrowni bywa czasem przykrywką dla prac nad atomem w celach wojskowych, to droga do konstrukcji bomby jest zwykle bardzo długa. Przykładem jest sam Iran, który o opracowanie swojej broni nuklearnej stara się przez ponad 20 lat. Nawet Chinom zajęło to ponad dekadę. Tymczasem możliwości Arabii Saudyjskiej są w tym względzie mniejsze.
Do tego dochodzą również przeszkody dyplomatyczne - szczególne znaczenie ma tu sojusz ze Stanami Zjednoczonymi. Mimo ogromnego skoku w wydatkach na zbrojenia, bezpieczeństwo Państwa Saudów wciąż w dużej mierze opiera się na dobrych relacjach z Waszyngtonem. Tymczasem pozyskanie broni atomowej przez arabską monarchię niemal na pewno spotkałoby się z presją i sprzeciwem Amerykanów. - Arabia Saudyjska jest uzależniona od USA i Zjednoczonego Królestwa jeśli chodzi o pomoc wojskową i sprzęt. Pozyskanie bomby z Pakistanu wobec amerykańskiej opozycji mogłoby oznaczać koniec tego układu. Czy Saudowie naprawdę chcieliby podjąć takie ryzyko? Nie sądzę - mówi Borck. - Nie mam jednak wątpliwości, że plotki o atomowych ambicjach Arabii nadal będą się pojawiać - dodaje.