"Apokalipsa" w Izraelu - powodzie i śniegi

Na Syberii panują mrozy jeszcze większe niż normalnie (temperatura w Jakucku od wielu dni nie wzrasta powyżej minus 40 stopni), ostra zima nawiedziła także północne Chiny. W Locarno w Szwajcarii kilka dni temu odnotowano 22 stopnie na plusie, o 20 więcej niż wskazywałyby historia, położenie geograficzne tego miejsca i logika. Z kolei na półkuli południowej pojawiły się fale przerażających upałów, które w Australii spowodowały katastrofalne w skutkach pożary. Nienaturalnie zimno jest natomiast... na Bliskim Wschodzie.

Nietypowo jest także w Izraelu. W tym kraju zwykle jest ciepło i słonecznie, nawet zimą, kiedy temperatura nie jest bardzo wysoka, ale raczej nie spada poniżej 10 stopni w dzień. Tym razem jednak jest zupełnie inaczej i mieszkańcy tego państwa zmagają się z dziwnymi dla nich warunkami pogodowymi, które dodatkowo powodują ogromne szkody.

Od kilku dni w wielu miejscach Izraela padały intensywne deszcze, które doprowadziły do powodzi w dużej części kraju. Zamknięto część budynków i centrów handlowych, ponieważ nie dało się do nich wejść - do środka dostały się hektolitry wody. Zalane są piwnice, a w dolinach całe domy. W niektórych miejscach środkowej części kraju woda osiąga wysokość trzech metrów.

Dodatkowe problemy powodował silny wiatr, który wraz z wielką wodą zrywa przewody elektryczne, co spowodowało, że prawie 100 tysięcy Izraelczyków zostało bez prądu. Do chwili obecnej lokalne władze nie poradziły sobie ze skutkami niespokojnej pogody, a do tego pojawiły się kolejne problemy, jeszcze bardziej niespodziewane.

W Jerozolimie spadł śnieg i to w dużych ilościach. Cieszą się z niego dzieci, dla których jest to niezwykle rzadki widok - w Izraelu śnieg zdolny do tworzenia pokrywy pojawia się raz na kilka lat. Śnieg w kraju zupełnie na niego nieprzygotowanym to jednak ogromne problemy. W Polsce hasło "zima zaskoczyła drogowców" nabrało charakteru kabaretowego, natomiast w Izraelu nikomu do śmiechu nie jest.

Najważniejsza autostrada w kraju, łącząca Jerozolimę z Tel-Awiwem jest zamknięta, nieprzejezdna. Zamknięto także wiele innych dróg. Ludzie nieprzyzwyczajeni do takich warunków nie mogli w czwartek dojechać do pracy, na jerozolimskich jezdniach utworzyły się gigantyczne korki.

Zimowy epizod w Izraelu ocenia się jako najsilniejszy od kilkunastu lat. W styczniu średnie temperatury w tym kraju wynoszą około 14-17 stopni w dzień, a więc przypominają piękną polską wiosnę. Czasem jednak nawet tam aura potrafi płatać mieszkańcom figle.

To jednak nie wszystko. U wybrzeży Morza Śródziemnego, gdzie śniegu nie ma, rozwinął się groźny sztorm - fale osiągają rozmiar nawet ośmiu metrów i wdzierają się do domostw. Część mieszkańców trzeba było ewakuować śmigłowcami. Silny wiatr zrywa dachy i powala drzewa.

Kolejne niespodziewane wydarzenia pogodowe w "Ziemi Świętej" sprowokowały niektórych przesądnych do tworzenia analogii panującej sytuacji do biblijnych plag. Prasa pisze o "biblijnej apokalipsie" i podkreśla ogromne szkody jakie wyrządziły Izraelczykom opady deszczu i śniegu.

Rzeczywiście, jak na ten kraj wydarzyły się rzeczy nietypowe, trudno jednak oczekiwać kolejnych "cudów" w tej części świata. Bać powinni się raczej zamachów terrorystycznych niż pogody. Pocieszająca dla Izraelczyków wiadomość jest taka, że prognozy są optymistyczne. W większości kraju w najbliższych dniach temperatury sięgną niemal 20 stopni przy bezchmurnym niebie.

Zobacz więcej w serwisie pogoda.