Antyrządowa demonstracja w Rzymie
100 tysięcy osób wzięło udział w
Rzymie w antyrządowej demonstracji, zwołanej przez blok
centrolewicowej opozycji pod wodzą byłego szefa Komisji
Europejskiej, kandydata na premiera Włoch Romano Prodiego.
09.10.2005 | aktual.: 09.10.2005 15:05
Demonstrację zorganizowano na znak protestu przeciwko projektowi ustawy budżetowej na przyszły rok i zmianom w ordynacji wyborczej, które chce przeforsować koalicja rządząca.
Nie poddamy się, bo wiemy, że większość Włochów jest z nami i nam ufa - powiedział Romano Prodi na Piazza del Popolo, gdzie zakończyła się manifestacja zwolenników centrolewicowej opozycji. Włochy - dodał - to wielki kraj. Nasza gospodarka może na nowo ruszyć z miejsca.
Były premier i były przewodniczący Komisji Europejskiej wyraził przekonanie, że Włochom najbardziej potrzebna jest klasa polityczna i rząd, który stanie na wysokości zadania, wierząc w sprawiedliwość i równość oraz gwarantując społeczną spójność. Nasze państwo nie zasłużyło na tak zły rząd, kraj został uśpiony niczym pod narkozą i oszukany - mówił Prodi.
Uczestnicy demonstracji, wśród nich wszyscy liderzy partii centrolewicowej opozycji, wznosili hasła, krytykujące projekt przyszłorocznego budżetu, uznali go za niesprawiedliwy i wymierzony w najuboższych. Podkreślano, że rząd Silvio Berlusconiego chce zmusić do dalszych wyrzeczeń miliony ludzi, którzy z trudem wiążą koniec z końcem.
Prodi w ostrych słowach skrytykował podejmowaną przez obecną koalicję próbę zmiany ordynacji wyborczej z większościowej na proporcjonalną i zarzucił, że po raz kolejny ekipa Berlusconiego dąży do uchwalenia ustaw, służących realizacji doraźnych interesów. Przywódca włoskiej opozycji mówił, że centroprawica jest gotowa zmienić ordynację po to, by zwiększyć swoje szanse na zwycięstwo.
Jednak największe owacje Prodi otrzymał, gdy powiedział , że polityka zagraniczna Włoch została zredukowana do biesiadnych spotkań na ranczach, daczach i w wystawnych prywatnych willach, ufortyfikowanych za pieniądze podatników. W ten sposób nawiązał do budzących kontrowersje i otoczonych tajemnicą państwową niedawnych prac remontowych w słynnej Villa Certosa na Sardynii, prywatnej rezydencji Silvio Berlusconiego.