Amerykańskie HIMARS-y nadzieją Ukraińców? "To zupełnie inna liga"
Amerykańskie systemy artylerii rakietowej HIMARS dostarczone do Ukrainy zaczynają siać spustoszenie w szeregach rosyjskiej armii. W ostatnich dniach pojawiły się doniesienia o uderzeniach na rosyjskie składy amunicji w obwodzie charkowskim, w pobliżu frontu, ale także w obwodzie donieckim, około 75 km od linii frontu. - Amerykański system to zupełnie inna liga. Rosjanie już nie będą mogli czuć się bezpiecznie na zapleczu – mówią nam eksperci. Podkreślają jednak, że liczba dostarczanych HIMARS-ów jest zbyt mała.
Systemy HIMARS bardzo szybko stały się skutecznym środkiem do atakowania rosyjskich pozycji przez ukraińską armię, co przekłada się na dużą ilość materiałów filmowych i zdjęciowych z ich udziałem.
W mediach społecznościowych publikowane są nagrania Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy pokazujące, jak żołnierze używają dostarczonych przez USA systemów rakietowych. Przypomnijmy, że Ukraina obecnie posiada cztery egzemplarze systemu HIMARS, w lipcu USA mają przekazać kolejne cztery.
USA wspomaga Ukrainę sprzętem bojowym. Nagrania Gwardii Narodowej
HIMARS to broń potrafiąca uderzać bardzo precyzyjnie. Została dostarczona prawdopodobnie wyłącznie z kierowanymi pociskami GMLRS odpalanymi z wieloprowadnicowych wyrzutni o zasięgu ok. 70-84 km i bez balistycznych pocisków taktycznych ATACMS. Te ostatnie mogłyby razić cele na terytorium Rosji, ale jak zapowiedział prezydent USA Joe Biden, nie trafią do ukraińskiej armii.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Według Sławka Zagórskiego, historyka ds. wojskowości i publicysty, przy pomocy systemu HIMARS będzie można precyzyjnie razić rosyjskie cele na dalekim zapleczu frontu.
"Skutecznie razi drugą linię frontu"
- Dotychczas Ukraińcy posiadali systemy poradzieckie, zmodernizowane w krajowych zakładach. Amerykański system to zupełnie inna liga, co w końcu pozwoli Ukraińcom paraliżować rosyjskie bazy, składy paliw, amunicji, punkty logistyczne, warsztaty naprawcze. Rosjanie już nie będą mogli czuć się na zapleczu bezpiecznie. W każdej chwili może spaść im na głowę pocisk, a rosyjskie systemy przeciwlotnicze słabo sobie radzą z tego typu bronią. Amerykański sprzęt jest bardziej precyzyjny i trudniejszy do zneutralizowania, w porównaniu do wschodnich odpowiedników – mówi Wirtualnej Polsce Sławek Zagórski.
I jakby na potwierdzenie tych słów, w ostatnich dniach pojawiły się informacje o zniszczonych: rosyjskich składach amunicji artyleryjskiej w Doniecku, bazie na lotnisku w Melitopolu i punkcie dowodzenia rosyjskiej 20. Armii.
- Liczba przekazywanych HIMARS-ów nie da przewagi Ukrainie, a jedynie możliwość odgryzania się na froncie, ale pokaże Rosjanom, że można ich dopaść. Rakiety nie muszą być wystrzeliwane na teren Rosji, czy w kierunku Krymu. Dzięki temu systemowi, Ukraińcy mogą niszczyć zgrupowania rosyjskich wojsk w drugiej linii frontu. Likwidować zaopatrzenie, logistykę i magazyny amunicji. Tak, żeby Rosjanie nie mieli środków rażenia – uważa z kolei płk Maciej Matysiak, były zastępca szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego, ekspert Fundacji Stratpoints.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Według "Wall Street Journal", który powoływał się na opinię ukraińskich żołnierzy, dostawy systemu artylerii rakietowej HIMARS pozwoliły Ukrainie zmniejszyć przewagę Rosji na froncie. Z kolei porównując je do poradzieckich wyrzutni BM-21 Grad, używanych nadal przez siły ukraińskie, siła rażenia HIMARS-ów jest niebotycznie większa.
"Wyrzutnie sytuacji na froncie nie zmienią"
Zdaniem ekspertów, o ile atak na rosyjskie cele przy użyciu nowoczesnego systemu wprowadza zamieszanie i zadaje straty wojskom Putina, o tyle jednak nie w skali zmieniającej sytuację na froncie.
- HIMARS-ów jest za mało. To niestety dalej próba pokazania, że NATO nie jest agresywne w stosunku do Rosji. A Sojusz ciągle próbuje balansować. Z jednej strony pomagać Ukrainie, tak by mogła się bronić. A z drugiej, żeby przypadkiem nie przeszła do ofensywy i żeby nie za bardzo rozdrażniła Putina – mówi nam płk Maciej Matysiak, były wiceszef Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
I dodaje, że "kiedy patrzymy na mapę działań wojennych", to jednak Rosjanie się posuwają do przodu. - To oni mają zdolność utrzymania się na całej linii frontu i kierowania swoich sił w miejsca, które dowództwo armii uzna za kolejny cel – podkreśla płk Maciej Matysiak.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski