Amerykanie przygotowują Polaków do przejęcia strefy w Iraku
O tym, jak Amerykanie przygotowują polskich
żołnierzy do przejęcia kontroli nad częścią Iraku, pisze
spod starożytnego Babilonu korespondent Associated Press.
18.07.2003 | aktual.: 18.07.2003 10:58
Amerykańscy żołnierze w Iraku tęsknią już za rodzinami i chcieliby wracać do kraju. Liczą, że przynajmniej w strefie południowo-środkowej jak najszybciej zastąpią ich Polacy.
"A co zrobicie, kiedy jakiś facet przyjedzie do was, jak będziecie na patrolu, i powie, że właśnie mu się spalił generator?" - pyta pułkownik Richard Murphy polskich oficerów, zebranych w jednym z namiotów polskiego obozu Babilon pod Al- Hillą. Niedaleko stąd do ruin starożytnego Babilonu, a także jednego z najbrzydszych pałaców Saddama Husajna.
"Musicie się zastanowić i podjąć decyzję, jakie będą konsekwencje, ilu ludzi będzie odciętych od prądu i co możecie zrobić, żeby pomóc" - kontynuuje płk Murphy. Oficerowie robią notatki i zadają pytania; Amerykanin cierpliwie wszystko wyjaśnia. Dyskusja o tym, co czeka Polaków, kiedy za parę tygodni przejmą kontrolę nad swoją strefą, toczy się po angielsku.
W innym obszernym namiocie przy stole konferencyjnym usiedli Polacy, Hiszpanie i Amerykanie. Omawiają problemy logistyczne i komunikacyjne. Na zewnątrz toczy się normalne obozowe życie - żołnierze słuchają z walkmanów muzyki, chroniąc się w cieniu przed upałem.
Nie ma dnia bez ataku na amerykańskie wojska w Iraku. Choć strefa, gdzie stacjonują polskie oddziały, jest uważana za spokojniejszą od innych, Polacy uczą się Amerykanów, jak pogodzić dbanie o swoje bezpieczeństwo z misją, czyli stabilizacją wyznaczonego regionu.
W Iraku pod polskim dowództwem ma działać licząca ponad 9 tys. żołnierzy wielonarodowa dywizja. Wysłanie kontyngentów do niej zapowiedziało 20 państw, w tym Ukraina, Bułgaria, Mongolia, Salwador, Honduras, Fidżi, Rumunia, Łotwa, Litwa, Słowacja i Węgry. Polaków ma być 2,2 tys. żołnierzy. Całością dowodzi generał Andrzej Tyszkiewicz.