Ambasador Rosji przy NATO: Sojusz wykorzystał kryzys na Ukrainie
Ambasador Federacji Rosyjskiej przy NATO Aleksandr Gruszko oświadczył, że Sojusz wykorzystał kryzys ukraiński nie tylko do tego, by umocnić swoje relacje z Ukrainą, ale także by zwiększyć swoją obecność u granic z Rosją.
- W czasie całego kryzysu na Ukrainie rola NATO była skrajnie destrukcyjna - oznajmił Gruszko, komentując w rosyjskiej telewizji państwowej Rossija 24 szczyt Sojuszu w Walii.
- Sformułowania, które słyszeliśmy po 21 lutego (tj. po ucieczce poprzedniego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza do Rosji - przyp. red.), świadczą o tym, że NATO stoi po stronie ukraińskiego reżimu i swoimi czynami oraz politycznymi deklaracjami sprzyja kontynuowaniu jego wojny z własnym narodem - powiedział.
Ambasador FR przy NATO ocenił, że zapowiedź manewrów Sojuszu na terytorium Ukrainy jest "prowokacją, sygnałem dla Kijowa, by sytuację na południowym wschodzie Ukrainy rozwiązywał metodami wojskowymi". - Jest to bardzo niebezpieczna gra - podkreślił.
Gruszko dodał, że "Rosja niejednokrotnie poruszała temat obecności anglojęzycznych najemników w siłach zbrojnych Ukrainy i innych formacjach zbrojnych operujących na południowym wschodzie tego kraju, jednak nie usłyszała jasnych odpowiedzi na swoje pytania".
Stały przedstawiciel FR przy Sojuszu ocenił również, że "NATO wkroczyło na bardzo niebezpieczną drogę", podejmując decyzję o utrzymaniu stałej obecności na Morzu Czarnym i Morzu Bałtyckim. - Są to destabilizujące kroki, które pogorszą sytuację na tych akwenach i w tych regionach - ostrzegł.
Gruszko zadeklarował, że Rosja gotowa jest współpracować z NATO, ale pod warunkiem, że Sojusz będzie uwzględniać jej interesy narodowe. Rosyjski ambasador oznajmił, że "rezygnując ze współpracy z Rosją w kwestii Afganistanu, a także w walce z terroryzmem i piractwem, Sojusz osłabia własne pozycje jako gracza, mającego ambicje globalne".