Aleksander Milinkiewicz dla WP: nie trzeba już się bać
„Są przykłady, że nie trzeba już się bać. Jeżeli po naszej stronie będzie większość ludzi, to wtedy akcje będą już znacznie liczniejsze i władza może się przestraszyć tak, że sama odleci boeingiem do Pekinu. Walczymy po prostu o umysły ludzi” – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Aleksander Milinkiewicz, lider białoruskiej opozycji demokratycznej.
30.03.2006 | aktual.: 02.06.2006 12:09
Co dalej z białoruską opozycją demokratyczną? Na czym w najbliższej przyszłości skupi swoją działalność?
- Kontynuujemy tę pracę, która odniosła skutki w wyborach. Naszym zdaniem najważniejsze jest teraz niesienie niezależnej informacji. Ośmielanie ludzi i wmawianie im, że jest nas większość, że możemy dużo zrobić. Są przykłady, że nie trzeba już się bać. Jeżeli po naszej stronie będzie większość, to wtedy akcje będą już znacznie liczniejsze i władza może się przestraszyć tak, że sama odleci boeingiem do Pekinu. To oznacza, że po prostu walczymy o umysły.
Jest pan zadowolony z uzyskanego wyniku wyborczego?
- Zostało jeszcze dużo do zrobienia. Ja nie mogę powiedzieć, że większość Białorusinów jest za mną. Według naszych ocen uzyskałem około 30%, ale to dobry wynik, jeżeli zobaczyć w jakich warunkach pracowaliśmy – bez mediów i jakie akcje przeprowadzaliśmy i jak mało było na to czasu. Najważniejsze to nie wynik w procentach, ale to, żeby było jak najwięcej ludzi, którzy zaczną walczyć nie o Milinkiewicza, a o swoją wolność i godność. Teraz ludzie w Mińsku ciągle mnie zaczepiają, mówią: „chcemy dalej pracować, dajcie nam zadania, chcemy być razem”. Czegoś takiego wcześniej nie było.
Popiera pan sankcje, które mogą być nałożone na Białoruś?
- Sankcje personalne popierałem zawsze. Sankcje ekonomiczne? Do tego trzeba podchodzić ostrożnie, bo to jest złe dla ludzi, a nie dla dyktatury. Personalne mogą poskutkować, ekonomiczne nie.
Jak długo jeszcze pana zdaniem wytrzyma Łukaszenka?
- Ja mam nadzieję i wierzę w to, że niedługo. Ale to zależy od wielu czynników. Co dotyczy naszej pracy, to zrobimy ze swojej strony wszystko co możliwe, aby ten czas skrócić. To będą miesiące, rok, może dwa, ale na pewno nie pięć lat.
Z Aleksandrem Milinkiewiczem, przywódcą białoruskiej opozycji demokratycznej, rozmawiał Marek Grabski, Wirtualna Polska