ŚwiatAkceptacja dla Putina wśród Rosjan spadła, ale wciąż przekracza 80 proc.

Akceptacja dla Putina wśród Rosjan spadła, ale wciąż przekracza 80 proc.

Akceptację dla działalności Władimira Putina jako prezydenta Federacji Rosyjskiej wyraża 84 proc. obywateli FR - wynika z najnowszego sondażu Centrum Analitycznego Jurija Lewady, niezależnej rosyjskiej pracowni badania opinii publicznej. To o 3 proc. mniej niż w poprzednim badaniu tego ośrodka, wykonanym w dniach 1-4 sierpnia.

Akceptacja dla Putina wśród Rosjan spadła, ale wciąż przekracza 80 proc.
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Alexander Zemlianichenko

Obecny sondaż przeprowadzono w dniach 22-25 sierpnia. Wynika z niego również, że poczynań Putina nie aprobuje 15 proc. Rosjan - o 2 proc. więcej niż na początku miesiąca.

Zmalała także - z 66 proc. do 64 proc. - liczba obywateli Rosji uważających, że sytuacja w ich kraju rozwija się we właściwym kierunku. Przeciwnego zdania jest 22 proc. wobec 19 proc. na początku sierpnia.

Z innego badania Centrum Lewady, poświęconego sankcjom Zachodu przeciwko Rosji i kontrsankcjom Moskwy, wynika z kolei, że 65 proc. Rosjan nie odczuwa niepokoju z powodu międzynarodowej izolacji swojego kraju. W różnym stopniu niepokój odczuwa 32 proc. respondentów.

Podobny stosunek obywatele FR mają do zachodnich sankcji wobec Rosji, zastosowanych w związku z jej rolą w konflikcie na Ukrainie: 66 proc. nie odczuwa niepokoju, a 32 proc. odczuwa.

Wprowadzony 7 sierpnia przez Rosję w odpowiedzi na sankcje Zachodu zakaz importu owoców, warzyw, mięsa, drobiu, ryb, mleka i nabiału ze Stanów Zjednoczonych, Unii Europejskiej, Australii, Kanady i Norwegii akceptuje 78 proc. Rosjan. 63 proc. obywateli Rosji twierdzi, że nie odczuwa z tego powodu żadnych niedogodności, choć 76 proc. ma świadomość, że już spowodowało to - lub wkrótce spowoduje - wzrost cen.

Cytowany przez dziennik "Wiedomosti" socjolog Aleksiej Makarkin wyjaśnia, że Rosjanie są zdania, że obecna konfrontacja między Rosją i Zachodem nie potrwa długo; że uda się znaleźć jakieś wyjście.

- Ceny i tak zawsze rosły, a w danym wypadku - w odczuciu ludności - wzrosły za coś, tj. za przyłączenie Krymu - zauważa Makarkin. - Większość nie ma świadomości powagi problemu. A nawet wśród tych, którzy coś rozumieją, część wybiera "wielki kraj", a nie ser - dodaje.

Zdaniem socjologa "problemy z tymi, którzy nie jedzą drogich serów, zaczną się dopiero wtedy, gdy obecna sytuacja zacznie się przeciągać, a państwo ostatecznie straci kontrolę nad cenami".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (119)