Afganistan: atak amerykańskich "rangersów"
Rangersi w akcji (AFP)
Specjalne siły amerykańskie zakończyły w sobotę
rano swoje operacje w Afganistanie i opuściły ten kraj -
poinformował przedstawiciel administracji USA.
Uczestniczyło w nich ponad 100 żołnierzy. Misja trwała kilka godzin. Obecnie znajdują się oni już poza przestrzenią powietrzną Afganistanu - dodał.
Wcześniej wyższy urzędnik administracji potwierdził doniesienia amerykańskich mediów o podjęciu w Afganistanie działań lądowych przez oddział komandosów.
W poprzednich relacjach anonimowy przedstawiciel władz amerykańskich zapewniał, że wkrótce można spodziewać się podobnych akcji sił specjalnych.
Telewizja CNN powołuje się na przedstawicieli Białego Domu, którzy mówią, że wojna w Afganistanie weszła w "istotną nową fazę". Według informacji zdobytych przez CNN, rozpoczęty nocą atak grupy żołnierzy amerykańskich miał być krótkotrwały i brała w nim udział jedynie ograniczona liczba żołnierzy.
Inne amerykańskie stacje telewizyjne podały, że w operacji brało udział od 100 do 200 amerykańskich żołnierzy ze specjalnych oddziałów "Rangers", którzy zaatakowali jeden z obiektów wojskowych talibów w południowym Afganistanie. Zdaniem CBS, żołnierze porzedostali się na teren Afganistanu helikopterami z lotniskowca "Kitty Hawk", przebywającego na Oceanie Indyjskim.
W piątek agencja Reuters, powołując się na przedstawicieli departamentu obrony USA, podała, że małe grupy żołnierzy amerykańskich oddziałów specjalnych zostały już wcześniej rozlokowane na terytorium Afganistanu. (mon)