Adam Tański: rolnicy tęsknią do stabilizacji
Monika Olejnik rozmawia z ministrem rolnictwa Adamem Tańskim
04.03.2003 | aktual.: 04.03.2003 10:03
Panie Ministrze, kiedy pan zdecydował się, żeby zostać ministrem? Wczoraj dostał pan propozycję i szybko pan ją przyjął. Kto pana do tego namówił i dlaczego pan się zdecydował? Po rozmowie z premierem. Premier mnie o to prosił i uznałem, że rzeczywiście w tej trudnej sytuacji odmowa z mojej strony byłaby tchórzostwem. I uznałem, że jednak trzeba to wyzwanie podjąć z całą świadomością ryzyka. Ale dostał pan czarną polewkę od tego rządu, bo był pan przez długie lata szefem agencji rynku rolnego. Własności rolnej. Własności rolnej. Dostał pan czarną polewkę od byłego ministra Wiesława Kaczmarka - i mimo tego przyjął pan propozycję? Nie traktuję tego w kategoriach emocjonalnych. Przez jedenaście lat byłem szefem Agencji, kiedyś trzeba odejść, więc wiedziałem, że wcześniej czy później będę musiał odejść. To, co do mnie należało, w Agencji zrobiłem. Ja służby publicznej nie traktuję w kategoriach osobistych, to znaczy nie obrażam się. Zresztą odszedłem chyba w niezłym stylu: nikt mnie o nic nie oskarżał, więc
uznałem, że po prostu już byłem bardzo długo. Był pan bardzo długo i był pan bezpartyjny. Może trzeba było to miejsce zwolnić dla kogoś, kto był partyjny, tak? To jest zupełnie inny problem. Polskie państwo jest, niestety, szarpane takim partyjniactwem – i wszystkie koalicje tego doświadczają. I muszę powiedzieć, że to jest jedno z największych zagrożeń dla polskiej polityki w ogóle. Myślę, że ten instynkt samozachowawczy, państwowy, jednak weźmie górę i wcześniej czy później partie chociażby milcząco porozumieją się i uznają, że państwo jest wartością nadrzędną, a interes partyjny każdej partii jest podporządkowany interesowi państwa. A dlaczego wybrano akurat pana? Czy dlatego, że jest pan blisko związany z Arturem Balazsem, a Artur Balazs ma dobre kontakty z Andrzejem Lepperem? Oczywiście, przecież znamy się z panem Arturem Balazsem, nawet się przyjaźnimy od lat, ale ja nie sądzę, żeby to było decydujące. Być może uznano, że moja osoba jest najmniej kontrowersyjna i chyba tak jest. Nie wiem, czy to jest
moja zasługa, w każdym razie nie antagonizowałem ludzi przeciwko sobie i być może to przesądziło. Bo w tym trudnym momencie - bo wiadomo, że jest ciężki moment w rolnictwie - trzeba ludzi, którzy raczej będą starali się pozyskać innych, a nie ich antagonizować. I myślę, że chyba jestem taką osobą. Ale trudno być ministrem rolnictwa bez zaplecza. Minister Kalinowski walczył o dopłaty dla rolników, walczył z ministrem finansów, a minister finansów nie chciał się zgodzić na to, co obiecano rolnikom w Kopenhadze, mianowicie na dopłaty bezpośrednie z budżetu. Teraz prawdopodobnie te dopłaty będą wynosiły jedną trzecią, czy pan będzie walczył o to żeby były gwarancje ustawowe, czy pan znając stan finansów państwa wie, że niestety rolnicy nie dostaną takich gwarancji? Powiem wprost: interes państwa jest najważniejszy, na tym tle bardzo ważny jest również interes rolnictwa. Nie obiecuję żadnej walki przeciwko rządowi. Mam nadzieję, że po analizie możliwości budżetowych, po analizie możliwości oszczędności środków
finansowych, które już w tej chwili płyną do rolnictwa, uda się utrzymać obiecany poziom dopłat. Jest to bardzo ważne, dlatego że rolnicy, już poddani bez ograniczeń konkurencji unijnej - zwłaszcza ci towarowi rolnicy, to znaczy ci, którzy sprzedają na rynek - muszą mieć wsparcie, bo mają do czynienia z konkurencją, która takie wsparcie ma. I tu będziemy szukali sposobów, ale nie chciałbym walczyć... W rządach, w których byłem poprzednio, nie walczyłem, bo te rządy, które walczą wewnątrz o budżet, przenoszą właśnie takie wynaturzone partyjniactwo do ośrodka rządu. Ale czy pan może dzisiaj obiecać rolnikom, że te dopłaty, które mieli dostać, dostaną w takiej wysokości, jak im obiecano? Takie deklaracje złożono. Ale już się z nich wycofano, już minister się wycofuje z tego. Niezupełnie, na razie to jest zapowiedź wicepremiera, ministra finansów Kołodki, ale sądzę, że po analizie budżetu, po analizie możliwości finansowych w samym rolnictwie, to znaczy możliwości oszczędności, które w tej chwili można by
znaleźć w finansowaniu rolnictwa, jest szansa utrzymania tej obietnicy i tych dopłat. Wymaga to trochę czasu i myślę, że na spokojnie rząd jednak taką decyzję podejmie. Ale ustawowo czy nieustawowo, bo PSL domagał się właśnie ustawowych gwarancji tych dopłat? Ustawowo w tym sensie, że muszą się znaleźć w budżecie, a więc to musi być ustawa budżetowa. Natomiast innych gwarancji nie może być, bo Sejm o tym przesądza i Sejm zatwierdza budżet. A czy według pana należy zlikwidować święte krowy, o których mówił szef kancelarii minister Wagner - agencję rolną i różne fundusze rolne? Tak, to był moim zdaniem temat zastępczy w swoim czasie. Akurat Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa, której byłem szefem, zawsze dawała ogromne przychody do budżetu państwa, a więc nie było powodów likwidacji, skoro zasilała budżet państwa kwotą ponad miliarda złotych. To były albo bezpośrednie wpłaty, albo zastępowała budżet w ten sposób... Czyli nie powinna być zlikwidowana? Ona powinna być nieco przekształcona. Ta ustawa o
ustroju rolnym, która jest w Sejmie, nakłada inne zadania na agencję. Projekt tej ustawy wymaga też zmian i ta Agencja powinna być utrzymana i pełnić rolę podobną do instytucji we Francji, instytucji która pośredniczyła w obrocie ziemią i sprzyjała poprawie struktury agrarnej. A agencja rolna? Z kolei celem Agencji Rynku Rolnego była interwencja na rynku i stabilizacja sytuacji rynkowej. Niestety, w wielu ostatnich latach ona zeszła właściwie na pozycję superministra skupu. I to był błąd, ale błąd powielany od dawna - i trzeba się z tego wycofać, żeby była również interwencja unijna. Unikajmy interwencji czy ograniczajmy interwencję poprzez rynek. Raczej nie chcą psuć rynku, a chcą pomagać gospodarstwom poprzez bezpośrednie dotacje do gospodarstw, jak gdyby z pominięciem rynku. Poza tym ma być to agencja płatnicza, która ma pośredniczyć między środkami unijnymi, a naszymi rolnikami. Z kolei Agencja Restrukturyzacji jest też wytypowaną agencją płatniczą. Tak więc rezygnacja z tej agencji rodziłaby pytanie,
kto w takim razie ją zastąpi. To jakie święte krowy chciał zlikwidować minister Wagner, czy pan już na ten temat z nim rozmawiał? Jeszcze nie było czasu. Wczoraj zostałem powołany, myślę, że część agencji rządowych jednak zlikwidowano - te, które rzeczywiście pośredniczyły w wydatkach budżetowych. Wracając do agencji, to kiedy one były tworzone, chodziło o to, żeby wydłużyć horyzont wydawania środków. Bo w budżecie jest tak, że trzeba wydać do końca roku pieniądze, jak się ich nie wyda, to przepadają. Agencje i fundusze tego typu były tworzone na zadania, których horyzont przekracza jeden rok i miały właśnie służyć racjonalizacji wydawania środków budżetowych. A czasami było odwrotnie. Niektóre agencje były niewątpliwie niepotrzebnie powołane, ale niektóre z nich wypełniają funkcje, które ktoś musi wypełniać. Według pana rolnicy, którzy mają powyżej 50 hektarów, powinni płacić składki do ZUS czy do KRUS - tak jak płacą do tej pory? To chyba nie jest pytanie o instytucję, tylko pytanie o skalę
subwencjonowania. Sprawa instytucji jest sprawą wtórną. Ten obecny system odgrywa ogromną rolę, bo w zasadzie oznacza ogromne wsparcie socjalne dla wsi. Ale przy rozwarstwianiu się sytuacji dochodowej... To znaczy niewielka część gospodarstw, kilkanaście procent, ma niezłą sytuację finansową i nie ma powodu do takich głębokich dotacji, do ubezpieczeń. Część natomiast, ta większa część, wymaga ciągłego wsparcia. Tak więc reforma powinna polegać na tym, że te gospodarstwa, które są w znacznie lepszej sytuacji dochodowej, powinny płacić składkę dużo wyższą - tak żeby przynajmniej w części doprowadzić do samofinansowania systemu ubezpieczeń w rolnictwie. W ministerstwie rolnictwa jest w tej chwili pusto, nie ma pan zastępców. Znajdzie pan zastępców partyjnych czy bezpartyjnych? Jest właściwie dwóch zastępców, pan Pilarczyk i pan Plewa, czyli szukam dwóch zastępców. Na pewno ich znajdę, ale na razie nie chciałem podawać publicznie, kto to będzie, bo jeszcze nie zdążyłem im złożyć propozycji. Ale czy to będą
bezpartyjni fachowcy czy partyjni? Mówiąc szczerze, nawet nie wiem, czy są partyjni - dla mnie głównym kryterium jest fachowość i lojalność. A czy szefem Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa będzie bezpartyjna osoba czy partyjna? Szefem Agencji Restrukturyzacji na razie jest pan Bentkowski, nie wiem, czy złożył rezygnację. Natomiast dobrze byłoby - gdyby odchodził pan Bentkowski – szefem agencji była osoba, która zdejmie z Agencji otoczkę podejrzeń i wątpliwości, że tam były obsady wedle kryteriów politycznych. Ja tego do końca nie wiem, dzisiaj nie mogę powiedzieć, że tak było. W każdym razie jest taka podejrzliwość - to jest fakt społeczny i trzeba się z tym jakoś rozprawić, wyjaśnić to i uwolnić Agencję od tego typu zarzutów. Czyli wszędzie za dużo było PSL, Panie Ministrze? Nie wiem, dzisiaj nie mogę tego powiedzieć, bo nie analizowałem obsad kadrowych. Prezes Bentkowski zapewniał, że tak nie było, a ja będę mógł dopiero za kilka dni powiedzieć odpowiedzialnie, jak jest naprawdę. Czeka pana
starcie z rolnikami, rolnicy zamierzają dzisiaj protestować do późnych godzin nocnych. Co pan im zamierza powiedzieć, czy jest pan za tym, żeby podwyższyć cenę skupu mleka, czego chcą rolnicy, czy będzie pan za tym, żeby interweniować na rynku trzody chlewnej? Przede wszystkim poproszę dzisiaj o czas, przynajmniej kilkanaście dni. Mają prawo demonstrować, mam nadzieję, że to będzie spokojna demonstracja. Jestem natomiast przeciwnikiem doraźnych, wymuszonych interwencji, które dają fałszywe sygnały. Bo potem powstaje błędne koło interwencji: wymuszamy dopłaty, pobudzamy produkcję i w kolejnym roku mamy znowu problem z nadprodukcją. Tak więc musi to być system, który nie daje fałszywych sygnałów na rynek i mam nadzieję - niczego nie obiecuję, ale mam nadzieję - że w ramach tych środków, które mamy w agencji, taki czytelny system rolnikom przedstawimy. Bo rolnicy tęsknią do stabilizacji i jasności tego, co będzie w przyszłości. Czyli według pana były minister Kalinowski dał fałszywy sygnał obiecując rolnikom,
związkom rolniczym dwieście milionów złotych - podwyższenie ceny skupu i interwencji na rynku trzody chlewnej. Jeszcze nie wiem, czy były jakieś uzgodnienia wewnątrz rządu, bo ministrem jestem od kilkunastu godzin. Miały być, zostały odrzucone, ale już zostało to obiecane związkom rolniczym. Może wcześniej były jakieś uzgodnienia, więc też nie jestem w stanie powiedzieć, czy mówił to na podstawie ustaleń, przynajmniej nieformalnych, w kręgu odpowiedzialnych ministrów. Mam nadzieję, że nie dał fałszywego sygnału i myślę, że to też w najbliższych dniach wyjaśnimy.