Były ambasador pod lupą służb. Sprawdza go ABW
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) rozpoczęła kontrolne postępowanie sprawdzające wobec Tomasza Szatkowskiego, byłego ambasadora RP przy NATO - poinformował rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych, Jacek Dobrzyński.
Według nieoficjalnych informacji "Gazety Wyborczej", były ambasador RP przy NATO, Tomasz Szatkowski, podczas badania wariografem w 2018 roku miał trzykrotnie podać nieprawdę. Jak podaje "GW", miało chodzić o kwestie m.in. współpracy ze służbami innego kraju. Szatkowski zaprzecza jednak tym doniesieniom, twierdząc, że "nikt nie posiada dokumentów, które mogłyby obiektywnie podważyć zaufanie do jego działań dla dobra Polski".
ABW sprawdza Szatkowskiego
Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych, Jacek Dobrzyński, na pytanie o te doniesienia, podkreślił, że służby nie informują o szczegółach sprawy. Dobrzyński poinformował, że kontrolne postępowanie sprawdzające wobec Szatkowskiego zostało wszczęte przez ABW 3 lipca.
- Zgodnie z art. 33 Ustawy o ochronie informacji niejawnych, w przypadku gdy o osobie, której wydano poświadczenie bezpieczeństwa, zostaną ujawnione nowe informacje wskazujące, że nie daje ona rękojmi zachowania tajemnicy, przeprowadza się kontrolne postępowanie sprawdzające - przekazał Dobrzyński.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szokujące słowa Kaczyńskiego na demonstracji. "Absolutnie się zgadzam"
Dodał, że 4 lipca Ministerstwo Spraw Zagranicznych zostało poinformowane o wszczęciu tego postępowania. - Automatycznie osobę sprawdzaną z mocy ustawy odsunięto od dostępu do informacji niejawnej - zaznaczył.
Szatkowski został tymczasowo odsunięty od dostępu do informacji niejawnych, co jest standardową procedurą w takich sytuacjach, zgodnie z ustawą.
Szef MSWiA, koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak w maju podkreślał, że w jego ocenie Tomasz Szatkowski nigdy nie powinien zostać ambasadorem Polski przy NATO i jak najszybciej powinien wrócić do Warszawy. Minister informował, że prezydent otrzymał na temat Szatkowskiego dokumenty z jednej ze służb specjalnych.
Prezydent Andrzej Duda przyznał, że dostał dokumenty, ale - jak mówił - absolutnie nie są to dokumenty, które w jakikolwiek sposób kompromitowałyby ambasadora Szatkowskiego.
W czerwcu "Gazeta Wyborcza" pisała, że dokumenty, o których mowa, dotyczyły badania wariografem, któremu Tomasz Szatkowski miał zostać poddany kilka lat wcześniej. 10 lipca "GW", powołując się na swoje źródło, napisała, że wariograf przyłapał wtedy Szatkowskiego na trzech kłamstwach. "Chodziło o pytania dotyczące współpracy ze służbami innego kraju, wynoszenia tajnych dokumentów oraz treści oświadczenia majątkowego" - napisano.
"Z wynikami badania i z tym, jak Szatkowski się tłumaczył z podania nieprawdy, mieli się zapoznać Kaczyński i ówczesny koordynator służb Mariusz Kamiński. Przyjęli wyjaśnienia Szatkowskiego i zaakceptowali jego kandydaturę na ambasadora RP przy NATO" - wskazała "GW". Współpraca z innymi służbami - jak pisze "GW" miała nie dotyczyć Rosji, a wywiadu jednego z państw NATO - USA lub Wielkiej Brytanii.
- Żadna ze służb ministra Siemoniaka nie poprosiła mnie o żadne wyjaśnienia związane z jakimikolwiek wątpliwościami. Kategorycznie zaprzeczam, aby ktokolwiek mógł być w posiadaniu dokumentów mogących obiektywnie podważyć zaufanie do moich działań dla dobra Polski - odpowiedział Szatkowski, cytowany przez "GW".
Szatkowski, mimo wcześniejszych sygnałów z otoczenia prezydenta, ostatecznie nie poleciał do USA, by wziąć udział w szczycie NATO. Jak mówił szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek, "rząd zablokował udział ambasadora Szatkowskiego".
Na początku lipca "Dziennik Gazeta Prawna" pisał, że o stanowisko zastępców technicznych sekretarza starał się popierany przez prezydenta Szatkowski oraz popierany przez koalicyjny rząd dyrektor departamentu polityki bezpieczeństwa w MSZ Adam Bugajski. "Jednak żaden z nich nie został wybrany" - donosił "DGP".
W maju szef MSWiA, koordynator ds. specsłużb Tomasz Siemoniak przekazał, że prezydent otrzymał dokumenty z jednej ze służb specjalnych nt. ambasadora RP przy NATO. Według niego to dokumenty dyskwalifikujące Szatkowskiego w roli ambasadora przy NATO.
Szatkowski, w latach 2015-19 wiceminister obrony w rządzie PiS, objął stanowisko stałego przedstawiciela Polski przy NATO w 2019 r. Na początku czerwca MSZ poinformowało, że z końcem maja Szatkowski zakończył misję ambasadora RP przy NATO. Prezydent Andrzej Duda oświadczył, że nie widzi żadnego uzasadnienia dla odwołania Szatkowskiego tuż przed szczytem NATO.
Wcześniej prezydent zadeklarował, że nie podpisze nominacji jego następcy Jacka Najdera, którego kandydaturę 23 maja pozytywnie zaopiniowała sejmowa komisja spraw zagranicznych. 1 lipca Szatkowski został społecznym doradcą prezydenta Andrzeja Dudy.
Szef Biura Polityki Międzynarodowej w KPRP Mieszko Pawlak powiedział na początku lipca PAP, że ambasadorem Polski przy Sojuszu Północnoatlantyckim jest Tomasz Szatkowski i pozostanie nim, dopóki prezydent go nie odwoła. Jak dodał, prezydent deklarował od samego początku, że nie widzi żadnego sensu odwoływania ambasadora przy NATO przed szczytem w Waszyngtonie.
Pytany, czy po szczycie NATO Szatkowski zostanie odwołany przez prezydenta, Pawlak mówił, że "to będzie decyzja pana prezydenta i na tę decyzję przyjdzie czas po szczycie NATO".