Abp Paglia z Rady Rodziny: zmiany się zaczęły, nie ma odwrotu
Zmiany się zaczęły, nie ma od nich odwrotu - tak synod biskupów podsumował przewodniczący Papieskiej Rady ds. Rodziny arcybiskup Vincenzo Paglia. Jego zdaniem, protesty przeciwko otwarciu wobec rozwodników i homoseksualistów nie zatrzymają nowego kursu.
Włoski arcybiskup powiedział portalowi Vatican Insider, że biskupi zebrali się na synodzie, by dokonać analizy obecnych wyzwań i problemów ludzi, a nie "powtarzać doktrynę".
Papież Franciszek "prosi o Kościół, który wyruszy w drogę, by przyjąć wszystkich i zgromadzić potrzebujących" - podkreślił arcybiskup Paglia. Wyraził przekonanie, że trzeba słuchać ludzi i szukać odpowiedzi na ich problemy.
- Nie możemy zamykać się w twierdzy, która okopuje się w surowości zakazów - stwierdził przewodniczący Papieskiej Rady ds. Rodziny. Ocenił, że droga zmian już się zaczęła właśnie dzięki synodowi w Watykanie. Doszło tam do starcia zwolenników większego otwarcia wobec homoseksualistów, a także wobec rozwodników, w tym dopuszczenia ich do komunii pod ściśle określonymi warunkami, oraz przedstawicieli frakcji konserwatywnej, protestującej przeciwko odchodzeniu od nauczania i dyscypliny Kościoła.
- Możemy powiedzieć, posługując się określeniami z motoryzacji, że w szczerej debacie nie wszystkie tłoki silnika działały harmonijnie. Machina synodalna trochę szarpała, ale rezultat ogólny jest taki, że potem ruszyła z miejsca, wyjechała z garażu na ulicę. To nie jest zamknięty, chroniony tor, ale drogi świata - stwierdził arcybiskup Vincenzo Paglia. Ocenił, że najbliższy rok dyskusji w Kościele, do następnego synodu na temat rodziny będzie decydujący dla kierunku zmian i przyszłych decyzji.
Już pod koniec pontyfikatu Benedykta XVI, tuż przed jego ustąpieniem z urzędu w 2013 roku abp Paglia mówił w wywiadzie prasowym, że homoseksualiści mają taką samą godność i wszyscy jako "dzieci Boże" zasługują na miłość. Oświadczył wówczas, że jest zwolennikiem otwarcia w dziedzinie przyznania praw cywilnych związkom osób tej samej płci, choć zastrzegł zarazem, że nie można w tym przypadku mówić o małżeństwie.