9 osób zginęło w katastrofie tureckiego samolotu
Dziewięć osób zginęło, a około 80 zostało rannych w wypadku samolotu pasażerskiego Boeing 737-800 linii Turkish Airline, który przełamał się na trzy części, uderzając o ziemię przed pasem lotniska Schiphol w Amsterdamie.
25.02.2009 | aktual.: 02.03.2009 11:53
Wśród dziewięciu ofiar śmiertelnych środowej katastrofy tureckiego samolotu pasażerskiego w Holandii są trzej piloci - poinformowały tureckie władze. Na pokładzie najprawdopodobniej nie było Polaków.
Przyczyny wypadku, do którego doszło o godz. 10.31, bada specjalna komisja. Samolot ze 135 ludźmi na pokładzie nie doleciał do pasa lotniska. Spadł na zaorane, błotniste pole. W maszynie odpadł ogon, a kadłub przełamał się na dwie części.
Na szczęście nie wybuchł pożar. Turecki minister transportu Binali Yildirim podkreślił, że "to cud, iż nie było więcej ofiar". Według władz holenderskich 25 osób jest ciężko rannych i lekarze nie wykluczają, że niektóre z nich mogą nie przeżyć.
Ambasador Turcji w Holandii powiedział mediom, że na pokładzie było 72 Turków i 32 Holendrów. Reuters podał, że wśród pasażerów było co najmniej czterech Amerykanów, pracowników firmy Boeing.
Szef rady dyrektorów linii Turkish Airlines Candan Karlitekin powiedział dziennikarzom, że w chwili wypadku widoczność na lotnisku Schiphol była dobra. Samolot spadł na pole w odległości kilkuset metrów bądź kilku kilometrów od pasa (różne źródła podają rozbieżne informacje).
Dokumentacja samolotu nie wskazuje na żadne problemy natury technicznej. Według informacji strony tureckiej kapitan Boeinga, były pilot wojskowy, ma wielkie doświadczenie. Samolot został wyprodukowany w 2002 roku, a po raz ostatni przeszedł przegląd techniczny 22 grudnia ub.r.
Holenderski minister transportu Camiel Eurlings wydał oświadczenie, w którym potwierdził, że linie Turkish Airlines spełniają wszelkie wymogi bezpieczeństwa. Eksperci raczej wykluczają brak paliwa jako przyczynę wypadku. Podkreśla się, że maszyny pasażerskie muszą zabierać znaczną rezerwę paliwa, np. w razie konieczności skierowania się na inne lotnisko czy czekania na lądowanie.
Rzecznik biura holenderskiego koordynatora zwalczania terroryzmu Wim Kok powiedział, że "nic nie wskazuje", by wypadek mógł być wynikiem zamachu terrorystycznego.