Trwa ładowanie...
d2g1cos
25-02-2009 10:26

"7 tygodni bez" - świadomość grzechu początkiem wolności

O pokucie, jej kryzysie i znaczeniu rozmawiamy z ks. Grzegorzem Giemzą, szefem Centrum Misji i Ewangelizacji Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP, które w Środę Popielcową (Dzień Pokuty i Modlitwy) zainaugurowało po raz trzeci akcję "7 tygodni bez".

d2g1cos
d2g1cos

Już po raz trzeci Centrum Misji i Ewangelizacji Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP organizuje wielkopostną akcję „7 tygodni bez”. Inicjatywa jest pomysłem niemieckich ewangelików - dlaczego CME postanowiła przeszczepić ją na grunt polski?

Ks. Grzegorz Giemza: Powodów było kilka. Dwa z nich wydają się być najważniejsze. Czas pasyjny to bardzo istotny okres roku liturgicznego, a jednym z zadań Centrum Misji i Ewangelizacji jest poszukiwanie metod i środków dotarcia do współczesnego człowieka. Pomyśleliśmy, że „7 tygodni bez” może pomóc w duchowym nastawieniu się do przeżywania Wielkiego Tygodnia i Wielkanocy. Innym ważnym powodem było poszukiwanie sposobu wskazania na rok liturgiczny jako ważny element w duchowości. Nie bez przyczyny od wieków poświęcano aż 40 dni (bez niedziel), aby przygotować się do przeżywania zmartwychwstania. W dobie komercjalizacji, święta roku kościelnego tracą duchowy wymiar, warto więc wrócić do źródeł.

Czy dysponują Państwo informacjami nt. skali popularności tej inicjatywy? Czy włączają się do niej również parafie nie należące do Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego?

- W roku 2008 do wspólnej akcji dołączyło się, upubliczniając swoją deklarację na stronie internetowej, ok. 200 osób. Nie mam informacji z jakich Kościołów są uczestnicy, choć z postów można wyczytać, że są to osoby różnych wyznań.

Niebawem zakończy się przedpoście i wejdziemy w Czas Pasyjny, którego celem jest rozważanie męki i śmierci Jezusa Chrystusa. Jednym z głównych motywów Czasu Pasyjnego oraz akcji „7 tygodni bez” jest pokuta. Tymczasem różne Kościoły w Europie Zachodniej, Ameryce Północnej i Australii odnotowują znaczący brak zainteresowania pokutą, mówieniem o grzechu - liczba osób przystępujących do spowiedzi w Kościele rzymskokatolickim spada, a i Kościoły wyrosłe z Reformacji, której pierwszym tematem była właśnie pokuta, często wahają się mówić o grzechu i pokucie, o czym świadczy zanik praktyki pokutnej w Kościołach zachodnich. Czy akcja „7 tygodni bez” może coś zmienić?

- No cóż, czasy obecne raczej zachęcają do tłumaczenia wszystkiego pozytywnie, a pokuta kojarzy się bezwzględnie negatywnie. Myślenie o pokucie, to myślenie o ponoszeniu kary, a kto chce ponosić karę? Pomimo tego, że mówienie o pokucie jest niepopularnejsze w Ewangeliach, jest to pierwsze nauczanie Jezusa (por. Mar 1,15). Może wynika to z braku zrozumienia, o co Jezusowi chodzi, gdy wzywa do pokuty. Gdy spojrzymy na różne tłumaczenia greckiego słowa metanoia, które znajdujemy we wspomnianym fragmencie zauważymy, że na przestrzeni wieków było ono różnie tłumaczone. W najstarszych przekładach (Biblia Gdańska, Biblia Wujka), zgodnie z Wulgatą, znajdujemy tu słowo „pokuta”, w Biblii Warszawskiej znajdziemy „upamiętaniu”, a w Biblii Tysiąclecia wyrażenie „nawracajcie się”.

Pokuta, upamiętanie i nawrócenie - trzy pojęcia często przeciwstawiane sobie, wyrażają to, jak na przestrzeni wieków język próbuje w zrozumiały sposób opisać Bożą ingerencję i przemianę człowieka. Analizując greckie słowo metanoia, które składa się z dwóch wyrazów: meta - który określa także przejście i nous - umysł, dochodzimy do obrazu „zmiany myślenia” – nowego człowieka, stworzonego w Chrystusie. Jak rodzi się ten nowy człowiek? Od świadomości kim się jest i zrozumienia swojej bezsilności wobec grzechu. Walczymy z nim, ale ciągle upadamy, a konsekwencją grzechu jest śmierć. Taka świadomość prowadzi do żalu i wołania o Bożą pomoc. Nie jesteśmy jednak pozostawieni sami sobie. Chrystus (jedyny bezgrzeszny) umiera zamiast nas i przez Jego rany jesteśmy uleczeni – zbawieni. Żal wywołuje poczucie winy i konieczność zmiany kierunku swojego życia. Świadomość swojej pozycji jako człowieka grzesznego pozwala na zrozumienie (docenienie) tego, co otrzymujemy z łaski poprzez wiarę w Chrystusa – jesteśmy
współdziedzicami Chrystusa. Świadomość grzechu jest więc początkiem wolności. Akcja „7 tygodni bez” jest jednym z impulsów do przemyśleń na ten temat.

d2g1cos

Można zaryzykować stwierdzenie, że akcja „7 tygodni bez” jest ewangelicką formą postu. Czy apel o rezygnacje z niektórych przyjemności nie stwarza niebezpieczeństwa, iż wyrzeczenia podjęte w ramach akcji mogą stać się pewną formą pobożności uczynkowej? Jak połączyć akcję „7 tygodni bez” z reformacyjnym sola gratia, sola fide i wreszcie Solus Chrystus?

- Każde wyrzeczenie, zaangażowanie w dobro, otwartość, poświęcenie prowadzi do poczucia tego, że zrobiło się coś ważnego, to z kolei, w powiązaniu z obserwacją „złych” zachowań wokół siebie, może prowadzić do przekonania o tym, że jest się lepszym od innych, a to już krok do pychy. Dlatego warto zastanowić się dlaczego chcę się wyrzec czegoś, zaangażować się w dobro, poświęcić się. Reformacyjne zasady - jedynie z łaski, jedynie wiara i jedynie Chrystus – wskazują właśnie na źródło. Post w takim zrozumieniu nie jest po to, aby osiągnąć zbawienie, które otrzymujemy z łaski, przez wiarę w Chrystusa, który cierpiał i umarł na krzyżu Golgoty, ale chodzi o wypróbowanie siebie. W czasie nabożeństw pasyjnych w kościele luterańskim po przeczytaniu kolejnego fragmentu historii ukrzyżowania Jezusa lektor mówi: „Chrystus cierpiał za nas, dając nam przykład, abyśmy wstępowali w ślady Jego.” On dla nas zrezygnował. A czy my potrafimy?

Apostoł Paweł w 1. liście do Koryntian 9,27 tak mówi o sobie: „Ale umartwiam ciało moje i ujarzmiam, bym przypadkiem, będąc zwiastunem dla innych, sam nie był odrzucony.” Chodzi więc też o wytrwanie w biegu życia. Trzeci aspekt to wolność, którą otrzymujemy w Chrystusie, o czym Paweł tak wspomina: „będąc wolnym wobec wszystkich, oddałem się w niewolę wszystkim, abym jak najwięcej ludzi pozyskał.” Czwarty aspekt jest związany ze wspomnianym wcześniej „nowym człowiekiem”, który ciągle jednak posiada „starą naturę”.

Na stronie promującą akcję „7 tygodni bez” znajduje się tekst „Pokuta dla Polaka”. Czy Polacy mają szczególny problem z pokutą, czy może wręcz przeciwnie?

- Na to pytanie chciałbym udzielić dwojakiej odpowiedzi. Myślę, że mamy problem ze zrozumieniem co oznacza pokuta dla wierzącego, o czym wspomniałem już wyżej. Zaintrygowało mnie natomiast myślenie o nas jako o ludziach czy narodzie pokutującym. Nasuwa mi się pytanie, czy jesteśmy świadomi swoich win. Bo pokuta (przynajmniej w rozumieniu takim, jak wyżej), to nie kara, ale żal za grzechy. Raczej dostrzegam poczucie tego, że jako naród ciągle jesteśmy karani – odpokutowujemy coś – w takim sensie nie mielibyśmy problemu z pokutom. Rzadko mam wrażenie, że potrafimy przyznać się do swoich słabości i błędów, a co za tym idzie być gotowymi przyjąć konsekwencje tego. Czy jednak jest to tylko problem nas, Polaków? Nie sądzę. Każdy jednak powinien sobie uświadomić, że dotyczy go to osobiście, a nie tylko drugiego, bliźniego.

d2g1cos
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2g1cos
Więcej tematów