44‑latek dotkliwie pobił lekarkę, nie poniesie kary. "To nie aż tak poważne przestępstwo"
Prokuratura Rejonowa w Słupsku umorzyła sprawę Marka L., który napadł w przychodni na lekarkę. Mężczyzna złamał kobiecie nos, bo recepta dla jego matki została źle wypisana.
25.03.2015 | aktual.: 25.03.2015 10:35
Jak ustalili śledczy, 44-latek jest chory psychicznie. - Podczas zdarzenia nie miał możliwości rozpoznania swojego zachowania oraz pokierowania swoim postępowaniem. W związku z taką opinią prokurator prowadzący sprawę w najbliższym czasie podejmie decyzję o umorzeniu postępowania - powiedział prokurator Krzysztof Młynarczyk.
Mimo ustaleń i agresywnego zachowania, prokuratorzy nie widzą potrzeby umieszczenia Marka L. w zakładzie zamkniętym. - Prokurator bierze w tej sytuacji dwie grupy przesłanek. Po pierwsze, czy z opinii biegłych wynika, że mężczyzna powinien być umieszczony w takim miejscu. Tu biegli orzekli, że nie ma takiej potrzeby i są nikłe przesłanki, by taki czyn się powtórzył. Po drugie przestępstwo musi mieć znaczną szkodliwość społeczną - informuje prokurator.
- Rozumiem, że czyn ten jest czynem nagłym i takim, który wywołał daleko idące skutki w zakresie takiego, subiektywnego odczucia osoby pokrzywdzonej, natomiast mimo wszystko, te okoliczności wskazują nam na to, że nie jest to aż tak poważne przestępstwo, które mogłoby rzutować na sytuację, że społeczeństwo jest w jakiś szczególny sposób zagrożone działaniem tego człowieka - dodał.
Do napaści na lekarkę doszło w maju ubiegłego roku. Marek L. złamał nos 33-letniej kobiecie, bo jego matce niewłaściwie wypisano receptę. Wówczas prokuratura przedstawiła mu zarzuty napaści i uszkodzenia ciała, ale ekspertyza biegłych psychologa i psychiatry wykluczyła odpowiedzialność karną napastnika. Poszkodowana lekarka będzie mogła zaskarżyć decyzję prokuratury, bo na razie jest ona nieprawomocna.