40 dni tortur- koszmarne wspomnienia z więzienia w Syrii
- W podziemiach spędziłem 40 dni. Torturowano nas, rażono prądem - opowiada Wirtualnej Polsce 33-letni Ayman z Syrii, który został oskarżony o działalność antyrządową. W więzieniu spędził prawie dwa lata. Po wyjściu uciekł z rodziną do Libanu. Kiedyś był biznesmenem, teraz mieszka z bliskimi w garażu.
Przed wojną domową w Syrii, Ayman mieszkał w mieście Homs. Zajmował się biznesem, miał ziemię, na której uprawiał ziemniaki, kilka autobusów i mieszkań pod wynajem. - Byłem bogaty - wspomina. Nie angażował się w politykę. Do czasu, aż ktoś uznał, że jest inaczej.
Pewnego dnia w ramach czystek żołnierze Baszara al-Asada wyciągnęli go z domu i zabrali na przesłuchanie. Chcieli, żeby przyznał się do działalności przeciwko rządowi, a także obciążył takimi zeznaniami innych. Trafił do podziemi więzienia, gdzie spędził 40 dni. Wirtualnej Polsce opowiedział o koszmarze, który przeszedł.
Ayman przeżył dzięki determinacji jego żony. Za 1500 dolarów udało jej się wykupić go z więzienia. Wyszedł dokładnie po 21 miesiącach. Z celi trafił do szpitala psychiatrycznego w Libanie.
Pięć lat po wybuchu wojny mieszka ze swoją żoną i córkami w garażu w Libanie, w mieście Trypolis. Tortury, którym go poddano w syryjskim więzieniu, zrujnowały mu zdrowie. Cierpi na schorzenia neurologiczne, które uniemożliwiają mu powrót do samodzielnego życia. Zamiast opiekować się bliskimi, to oni zajmują się nim. Rodzinie pomagają sąsiedzi i organizacje humanitarne, między innymi Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej, które pomogło opłacić kilka miesięcy czynszu za wynajem garażu.
Ayman mówi, że nie byłby w stanie wybaczyć swoim oprawcom. Do Syrii nie chce już wracać.