25 lat za zabójstwo gimnazjalistki
Sąd Okręgowy w Szczecinie skazał na kary 25 lat więzienia 21-letniego Mirosława D. i 18-letniego Przemysława Ż. za gwałt i brutalne zamordowanie 14-letniej gimnazjalistki Natalii O. Wyrok nie jest prawomocny. Decyzja sądu i jej uzasadnienie wywołały oburzenie rodziny dziewczynki, która zapowiedziała zaskarżenie wyroku.
23.05.2005 | aktual.: 23.05.2005 12:43
Obaj mężczyźni byli oskarżeni o zaplanowaną zbrodnię ze szczególnym okrucieństwem z pobudek zasługujących na potępienie. W trakcie procesu przyznali się do winy. Zgodnie z wyrokiem, mogą ubiegać się o warunkowe zwolnienie z więzienia po 20 latach; zostali również pozbawieni na 10 lat praw publicznych.
Prokurator żądał dla Przemysława Ż. 25 lat więzienia, a dla Mirosława D. - dożywocia (w chwili popełnienia zbrodni Ż. miał 16 lat, D. był wówczas pełnoletni).
W czerwcu 2003 roku policja znalazła ciało Natalii ukryte w krzakach, kilkaset metrów od jej domu. Mordercami okazali się koledzy z podwórka ofiary, którzy zwabili dziewczynę w odludne miejsce, ogłuszyli, kilkakrotnie uderzając deską w głowę. Nieprzytomną i skrępowaną taśmą samoprzylepną trzykrotnie zgwałcili.
Ż. i D. dusili dziewczynkę kablem, jeden z nich zmiażdżył ofierze krtań butem i by mieć pewność, że umrze założyli jej na głowę foliowy worek i szczelnie okleili taśmą. Później włączyli się do akcji poszukiwania Natalii, udawali że pomagają odnaleźć ją.
Rodzice dziewczynki byli w procesie oskarżycielami posiłkowymi. Ojciec słuchał wyroku płacząc, pozostali członkowie rodziny oburzeni kilkakrotnie przerywali sędziemu. W opinii sądu, zbrodnia nie została popełniona ze szczególnym okrucieństwem, tak jak zakwalifikował ją prokurator.
Szczególne okrucieństwo jest wtedy gdy sprawca stosuje środki większe niż te, które są niezbędne do zabójstwa. Mieliśmy do czynienia z uderzaniem w głowę, duszeniem kablem, założeniem worka i zawiązaniem go, gdy ofiara jeszcze żyła. To zmierzało do jej zabicia i nie jest szczególnym okrucieństwem - wyjaśniał sędzia Maciej Żelazowski.
Człowieku, coś ty zrobił? Ten wyrok to fałsz! - krzyczał do sędziego po zakończeniu rozprawy wuj zamordowanej. Sędzia nakazał wyprowadzić go z sali. To było szczególne okrucieństwo. Sąd musiałby zobaczyć jak wyglądało moje dziecko w kostnicy - powiedział dziennikarzom ojciec Natalii. Razem z mężem zaskarżymy wyrok. Byłam zdumiona, stwierdzeniem, że moje dziecko nie zostało zamordowane ze szczególnym okrucieństwem. Tak było i to należało głośno powiedzieć - mówiła na korytarzu matka dziewczynki.
Sąd nie wskazał jednoznacznie co było motywem zbrodni, zaznaczył jednak, że jej inicjatorem był młodszy i bardziej zdemoralizowany Przemysław Ż. Zdaniem sądu, zasługiwał na dożywocie, ponieważ był już karany za czyn lubieżny, w miejscu zamieszkania ma złą opinię, a jego stosunek do matki jest "tragiczny".
Sędzia Żelazowski podkreślał, że o wymiarze kary dla Mirosława D. zdecydowała m.in. jego niekaralność, mniejsza rola w zabójstwie i wyjawienie jej szczegółów. Sąd uznał, że orzeczenie wobec niego dożywocia byłoby karą "nadmiernie surową".
Doszłoby do sprzeczności wyroku. Oskarżony, który zrobił więcej otrzymałby karę 25 lat pozbawienia wolności, ten który zrobił mniej otrzymałby karę dożywotniego pozbawienia wolności - uzasadniał sędzia Żelazowski.
Sędzia podkreślał również, że na wyrok miał wpływ fakt, iż obaj skazani są bardzo młodzi, niedojrzali i wychowywali się w niepełnych rodzinach. Ustawodawca zabrania kierowania się w wyrokach wobec młodocianych wyłącznie represją, a nakazuje względy wychowawcze. To czy kara 25 lat pozbawienia wolności spełni tę rolę jest już kwestią inną - dodał sędzia Żelazowski.
Przemysław Ż. i Mirosław D. byli sąsiadami Natalii z osiedla, znali ją od dzieciństwa. Ż. mieszkał z dziewczynką w jednym bloku, uczyli się w tym samym gimnazjum, chłopak był w tej samej klasie co siostra zamordowanej.