25 lat za brutalne morderstwo wspólnika
Na 25 lat więzienia skazał
wrocławski sąd okręgowy Zbigniewa M., oskarżonego o brutalne
zabójstwo swojego "wspólnika w wyłudzaniu towarów".
25.09.2006 | aktual.: 25.09.2006 21:09
Ponadto sąd skazał 4 inne osoby; wszyscy tworzyli grupę przestępczą wyłudzającą towary od firm. Wyrok nie jest prawomocny.
Piotr J., za namawianie do zabójstwa, został skazany na 12 lat więzienia; dziennikarz Krzysztof S. - na 6 lat, Marek W. - na 3 lata więzienia oraz Magdalena D. na karę więzienia w zawieszeniu.
Sąd uznał, że Zbigniew M. jest osobą w wysokim stopniu zdemoralizowaną._ Niektórzy z oskarżonych z oszukiwania zrobili sobie sposób na życia_ - uzasadniał wyrok przewodniczący składu sędziowskiego. Tylko w odniesieniu do 21-letniej Magdaleny D. sąd złagodził karę ze względu na jej współpracę z organami ścigania. Ponadto sąd zobowiązał wszystkich oskarżonych do naprawienia szkody, czyli zwrotu poszkodowanym firmom pieniędzy za wyłudzony towar w kwocie łącznie ponad pół mln zł.
Do zabójstwa Lesława S. doszło w maju 2004 r. Mężczyzna został zabity młotkiem przez 43-letniego obecnie Zbigniewa M. Wcześniej mężczyźni wspólnie pili alkohol w mieszkaniu, które Lesław S. wynajmował we Wrocławiu. Zbigniew M. wybierając się na libację alkoholową, wiedział, że ma zabić Lesława S. Wcześniej zabójstwo to uzgodnił z 35-letnim Piotrem J., który był zleceniodawcą zbrodni.
Lesław S. poznał swoich późniejszych oprawców w 2003 r. W toku śledztwo ustalono, że od listopada 2003 do maja 2004 na terenie Wrocławia, Legnicy i Złotoryi działała zorganizowana grupa założona w celu dokonywania przestępstw polegających na wyłudzaniu towarów. W skład grupy wchodzili wyżej wymienieni oskarżeni. Jej założycielem był 31-letni Krzysztof S., dziennikarz.
Razem z Piotrem J. i Zbigniewem M. znaleźli kandydata na prezesa spółki - Lesława S., któremu przedstawili sposób działania grupy. Ten zaś zgodził się przyjąć na siebie całą odpowiedzialność w zamian za część zysków z przestępstwa.
W trakcie przestępczej działalności wszyscy posługiwali się ustalonymi pseudonimami. Tylko Lesław S. przedstawiał się, podając faktyczne dane. Pełnił jednak tylko rolę figuranta.
Prokuratura szacuje, że grupie udało się wyłudzić towary od poszczególnych firm warte od 5 tys. zł do ponad 90 tys. zł. W sumie wyłudzili ponad 541 tys. zł. Gdy zbliżał się termin płatności za towary, całe biuro spółki zostało opróżnione, a wszyscy członkowie grupy wyjechali z Wrocławia. Został w nim jedynie Lesław S.
W grupie doszło do konfliktu o podział zysków z przestępstwa. Najbardziej o swoją część upominał się Lesław S. Mężczyzna groził powiadomieniem policji. Wtedy Piotr J. zlecił zabicie Lesława S. Zbigniewowi M. Obiecał mu, że po zabójstwie "dola" Lesława S. będzie jego. Zbigniew M. nie tylko zabił Lesława S., ale następnego dnia próbując zatrzeć ślady przestępstwa, wraz z Piotrem J. usiłowali podpalić mieszkanie ze zwłokami. Ostatecznie jednak ogień sam się ugasił i zabójstwa wyszło na jaw.