17‑latka zakłóciła czytanie „Golgota Picnic”. Zapadł wyrok skazujący
W gdańskiej „Krytyce Politycznej” 17-letnia Maria K. rozpyliła gaz i przerwała odczytywanie dramatu „Golgota Picnic”. Sąd skazał ją na 40 godzin prac społecznych. Jak ocenić jej zachowanie? Próba cenzury, akt wandalizmu, czy obrona własnego światopoglądu?
10.10.2014 | aktual.: 12.10.2014 12:49
17-letnia Maria K. w czerwcu stała się gwiazdą mediów. Zrobiło się o niej głośno, kiedy zakłóciła spotkanie w gdańskiej świetlicy Krytyki Politycznej. Podczas czytania kontrowersyjnej sztuki „Golgota Picnic” dziewczyna rozpyliła gaz o nieprzyjemnym zapachu.
Dramat był odczytywany w wielu miastach jako odpowiedź na odwołanie spektaklu z programu festiwalu teatralnego Malta w Poznaniu. Nie spodobało się to wielu gdańszczanom, którzy tłumnie przyszli pod gdańską siedzibę świetlicy, aby wyrazić swój protest.
Policjanci wezwani na miejsce dokonali niezbędnych czynności służbowych. Do sądu skierowany został wniosek o ukaranie dziewczyny za wykroczenie przeciwko porządkowi i spokojowi publicznemu. Kilka dni temu zapadał wyrok skazujący. Maria będzie musiała przepracować na cele społeczne 40 godzin.
Wyrok został wydany w tzw. postępowaniu nakazowym. Oznacza to, że sąd wydał wyrok bez obecności zainteresowanych stron, wyłącznie na podstawie zebranych dowodów. Tryb ten ma zastosowanie wobec nieskomplikowanych spraw, gdzie wina oskarżonego nie ulega wątpliwości.
Całkowicie z zastosowaniem takiego trybu nie zgadza się poseł PiS Andrzej Jaworski. Określa on całą sprawę jako „skandal”. Wskazuje również, że o tej decyzji nie poinformowano, ani rodziców nieletniej dziewczyny, ani samej oskarżonej. O rozstrzygnięciu nie wiedział również jej adwokat.
Nie oznacza to wcale, że Marysia będzie musiała pracować społecznie. Przepisy mówią wyraźnie, że skazana ma prawo do odwołania od wyroku. Wówczas dojdzie do „zwykłego” procesu. Sąd przeprowadzi normalny przewód dowodowy. Na odwołanie od wyroku skazana ma siedem dni.
Rodzice nastolatki oraz sama skazana skorzystają z tego prawa. Zaznaczają również, że Maria wykonała z nawiązką zasądzony wyrok podczas prac ekshumacyjnych na cmentarzu garnizonowym. IPN prowadził tam poszukiwania ciał między innymi „Inki” oraz „Zagończyka”.
- Gdyby sąd miał odwagę przeprowadzić rozprawę z udziałem Marysi, to nie miałby wątpliwości, że zasłużyła raczej na Krzyż Walecznych - powiedziała „Naszemu Dziennikowi” matka Marii K.