14. rocznica katastrofy okrętu podwodnego "Kursk"
Rosja wspomina 118 marynarzy, którzy zginęli na pokładzie "Kurska". Równo 14 lat temu ta rosyjska łódź podwodna o napędzie atomowym zatonęła podczas ćwiczeń na Morzu Barentsa.
W Petersburgu i innych miastach, w których pochowani są marynarze z "Kurska", a także w siedzibie rosyjskiej floty, zorganizowano uroczystości rocznicowe. W soborze Nikoło-Bogojawleńskim w Petersburgu, gdzie jest tablica pamiątkowa z nazwiskami wszystkich ofiar zatonięcia "Kurska", zostanie odprawione nabożeństwo.
Mszę zaplanowano także na cmentarzu Serafimowskim w tym mieście, gdzie znajdują się groby 32 marynarzy. W Murmańsku, gdzie kilka lat temu ustawiono część "Kurska" jako pomnik tragedii, odbędzie się żałobne spotkanie. Także w samym Kursku będą wspominani marynarze, którzy zginęli w tych tragicznych okolicznościach, zostanie tam odsłonięty pomnik.
"Kursk" - rosyjska łódź podwodna o napędzie atomowym - zatonęła 12 sierpnia 2000 roku. Zginęło wszystkich 118 marynarzy znajdujących się na pokładzie. Przyczyną wypadku - jak ustalili rosyjscy specjaliści - była przypadkowa eksplozja torpedy.
Media zostały poinformowane przez rosyjskie władze o katastrofie dopiero dwa dni później. Początkowo Moskwa twierdziła, że doszło do niej dzień wcześniej oraz, że jest łączność radiowa z załogą, a następnie, że porozumiano się z nią stukaniem w kadłub. Rosjanie odrzucali też początkowo oferty pomocy w akcji ratunkowej, ostatecznie poprosiły o wsparcie norweskie i brytyjskie.
Dopiero w tydzień po katastrofie na miejsce przybył brytyjski batyskaf ratunkowy z brytyjsko-norweską załogą, ale na wejście do środka przez właz awaryjny zezwolono jej dopiero dwa dni później. Rosjanie próbowali w tym czasie sami bezskutecznie dostać się do wnętrza łodzi. Norwescy nurkowie znaleźli ciała marynarzy i stwierdzili, że pokład jest zatopiony i nie ma szans na to, by ktoś przeżył.
"Kursk" - w dwóch częściach - wydobyto rok później. Dziób zniszczono, część tylną przetransportowano do stoczni koło Siewieromorska.