Polska12 lat więzienia za napad na pocztę w Darłowie

12 lat więzienia za napad na pocztę w Darłowie

Na 12 lat więzienia skazał Sąd Okręgowy w Koszalinie (Zachodniopomorskie) 28-letniego Janusza W. za napad z bronią w ręku na pocztę w Darłowie i próbę zabójstwa dwóch ścigających go policjantów.
We wrześniu 2011 r. Janusz W. - niekarany bezrobotny, bezdzietny kawaler, z zawodu ślusarz - spawacz z podstawowym wykształceniem - ubrany w garnitur, z założoną na twarz gumową maską staruszka wszedł do budynku poczty, oddał jeden strzał i zażądał od kasjerki pieniędzy. Gdy dostał reklamówkę z gotówką, uciekł.

12 lat więzienia za napad na pocztę w Darłowie
Źródło zdjęć: © WP.PL | Marcin Gadomski

21.01.2013 | aktual.: 21.01.2013 13:26

Sąd uznał mężczyznę za winnego wszystkich zarzucanych mu w akcie oskarżenia czynów, czyli: dokonania rozboju oraz kradzieży 4 417 zł i 54 gr, usiłowania zabójstwa z zamiarem ewentualnym (dot. sytuacji, w których zabójca nie działa z premedytacją, lecz ma świadomość, że może doprowadzić do śmierci) dwóch policjantów, nielegalnego posiadania broni i amunicji, zniszczenie mienia i grożenia pozbawieniem życia jednemu ze świadków napadu.

W ustnym uzasadnieniu wyroku przewodniczący składu orzekającego sędzia Jacek Matejko powiedział, że z jednej strony kara jest surowa, ale z drugiej stanowi dolną granicę wymiaru w przypadku usiłowania zabójstwa więcej niż jednej osoby.

Wyrok jest nieprawomocny. Prokurator Krzysztof Kozber, który w mowie końcowej żądał dla Janusza W. 15 lat więzienia, nie wykluczył wniesienia apelacji.

Broniąca Janusza W. mecenas Teresa Kapelińska powiedziała dziennikarzom, że będzie rozmawiała ze swoim klientem na temat ewentualnego odwołania. Jak oceniła, dolegliwość wymierzonej przez sąd kary nie przekracza stopnia winy i oskarżony chyba się z tym godził.

Napad na pocztę w Darłowie

Do napadu doszło w południe 2 września 2011 r. Janusz W. - dotychczas niekarany bezrobotny, bezdzietny kawaler, z zawodu ślusarz - spawacz z podstawowym wykształceniem - ubrany w garnitur, z założoną na twarz gumową maską staruszka i turystycznym kapeluszu na głowie wszedł do budynku poczty, oddał jeden strzał w powietrze z włoskiego gazowego rewolweru Magnum załadowanego amunicją hukową, wszystkim obecnym osobom kazał położyć się na ziemi i zażądał od kasjerki pieniędzy. Gdy dostał reklamówkę z gotówką, uciekł.

W trakcie napadu kasjerka uruchomiła alarm, co postawiło na nogi darłowską policję. Podczas ucieczki Janusz W. sięgnął po ostrą broń - własnoręcznie przerobiony na nią węgierski sportowy rewolwer Keseru.

Wystrzelił z niego sześć razy, zanim się poddał. Najpierw w powietrze, potem w stronę radiowozu, a następnie w kierunku goniących go dwóch policjantów. Żaden ze strzałów nie był celny, gdyż - jak twierdził podczas procesu Janusz W., opisujący siebie jako bardzo dobrego strzelca - nie chciał nikogo trafić. W ocenie sądu strzelając godził się jednak z możliwością wyrządzenia funkcjonariuszom krzywdy.

"Chciałem sprawdzić się w walce z policjantami"

Pieniądze odzyskano w całości. Nikt nie został rany. W śledztwie Janusz W. wyjaśniał, że choć napad był zaplanowany, to jego głównym celem nie była kradzież pieniędzy, tylko "sprawdzenie się w walce ulicznej z uzbrojonymi policjantami".

Przed sądem odwołał te wyjaśnienia, mówiąc, że tamtym tłumaczeniem chciał znaleźć lepsze usprawiedliwienie i "większy sens" dla zwykłego napadu rabunkowego.

Biegli z zakresu psychologii i psychiatrii, którzy badali Janusza W., uznali, że oskarżony w chwili napadu miał zdolność rozpoznawania i kierowania swoim postępowaniem. Według biegłych motywem rozboju mogła być zarówno chęć potwierdzenia swojej wartości przez sprawdzenia się w walce, jak i chęć zdobycia pieniędzy. Sąd w ustnym uzasadnieniu wyroku uznał oba motywy napadu za równie prawdopodobne.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (9)