100 tys. zł z reklamówki znalezionej w hospicjum trafi do potrzebujących. Wciąż szukają darczyńcy
Coraz bliżej wykorzystania przez hospicjum w Słupsku 100 tys. zł zostawionych dwa lata temu na korytarzu placówki. - Ponieważ mimo apeli anonimowy darczyńca nie zgłosił się, musieliśmy czekać dwa lata - mówi WP Monika Rapacewicz ze słupskiego magistratu. Wyznaczony prawem termin mija 20 kwietnia i wszystko wskazuje na szczęśliwy finał sprawy nietypowej darowizny.
10.04.2020 | aktual.: 25.03.2022 13:45
Niemal dwa lata temu - 17 kwietnia 2018 roku wieczorem, pielęgniarka z hospicjum w Słupsku zwróciła uwagę na foliową torebkę leżącą pod stolikiem przy wejściu. Okazało się, że reklamówka skrywała sto tysięcy złotych i dwa tysiące euro. Na stoliku pracownicy znaleźli także egzemplarz Biblii.
Gotówka trafiła do wezwanych na miejsce policjantów, a później na specjalne konto słupskiego samorządu.
- Zgodnie z prawem musimy czekać dwa lata na zgłoszenie się osoby, która może być właścicielem gotówki. Oczywiście okoliczności znalezienia pieniędzy wskazują, na przekazaną w nietypowy sposób, darowiznę, ale przepisy są jednoznaczne - mówi Wirtualnej Polsce Monika Rapacewicz, rzecznik prasowy urzędu miejskiego w Słupsku.
Darczyńcy poszukiwano przez media zaraz po odkryciu torby, a teraz słupski samorząd podjął ostatnią próbę.
Śledź na żywo: Koronawirus w Polsce i na świecie. Najnowsze informacje - relacja
- Poprosiliśmy jeszcze raz o pomoc policję - wyjaśnia rzeczniczka. - Pieniądze zostały zdeponowane na osobnym koncie dwa lata temu 20 kwietnia. Jeśli do tego dnia kwietnia w tym roku nic się nie zmieni, pieniądze przejdą na własność miasta. Już zapadła decyzja o ich przekazaniu dyrekcji hospicjum - dodaje Rapacewicz.
Zaznacza, że władze miasta chciałyby też podziękować za tak wysokie wsparcie placówki.
100 tys. w reklamówce. Pracownicy widzieli parę starszych ludzi
Co ciekawe, prawdopodobnie nie mówimy o jednym darczyńcy. Okazuje się, że dyrektor hospicjum w Słupsku Teresa Jerzyk - po rozmowie ze współpracownikami - ma pewne przypuszczenia co do tego, kto mógł zostawić gotówkę.
- To mogło być starsze małżeństwo, które siedziało wtedy w poczekalni na tych fotelach przy stoliku. Potem wyszli - powiedziała dyrektor reporterowi Radia Gdańsk. We wcześniejszych relacjach członkowie personelu hospicjum wspominali, że para wyglądała na szczęśliwą, a nawet zakochaną.
Pokaż, że Twój #GłosMaMoc - dołącz do wydarzenia #wyboryWPolsce >>