ŚwiatZamach w Manchesterze. Jak 22-latek uciekł brytyjskim służbom?

Zamach w Manchesterze. Jak 22‑latek uciekł brytyjskim służbom?

Po zamachu w Manchesterze podnoszą się głosy mówiące o tym, że skuteczny atak 22-letniego terrorysty to porażka brytyjskich służb. Jak to w ogóle możliwe, że Salman Abedi, choć był "na liście" tamtejszych agentów, zdołał zaatakować?

Zamach w Manchesterze. Jak 22-latek uciekł brytyjskim służbom?
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Oskar Górzyński

"Sprawca był znany służbom" - ta fraza niemal bez wyjątku pojawia się w doniesieniach po zamachach terrorystycznych na całym świecie. Nie inaczej było po zamachu w Manchesterze, dokonanym przez urodzonego w Wielkiej Brytanii potomka imigrantów z Libii, Salmana Abediego. Abedi był znany brytyjskiemu kontrwywiadowi nie bez powodu: 22-latek od dłuższego czasu zdradzał oznaki radykalizacji. Według doniesień mediów, w 2015 roku był jednym z muzułmanów oburzonych kazaniem miejscowego imama, który potępił grupy terrorystyczne działające w Libii.

Jego związki z ISIS były znane służbom, podobnie jak jego podróże do Libii i Syrii; ostatnia wyprawa do Libii miała miejsce kilka dni przed zamachem. Jakby tego było mało, dwa dni po zamachu okazuje się, że Abedi był częścią większej siatki terrorystycznej. Dlatego zdaniem niektórych komentatorów zamach w Manchesterze był kosztowną wpadką brytyjskiego kontrwywiadu MI5.

Dlaczego więc mogło do tego dojść? Jak wskazują eksperci, odpowiedź jest prosta: służby nie są w stanie ściśle monitorować aktywności wszystkich podejrzanych o związki z terrorystami.

Dziesiątki agentów na jednego terrorystę

- Po zamachu faktycznie takie pytania mogą wydawać się kłopotliwe. Z drugiej strony, zalegendować prawdziwy cel lub wręcz całkowicie ukryć taki wyjazd jest stosunkowo łatwo. Ta rzeczywistość "wielkiego brata", to trochę ułuda - mówi WP Michał Rybak, były funkcjonariusz Agencji Wywiadu.

W podobnym tonie wypowiadają się też inni znawcy realiów pracy służb.

"Jeśli chodzi o podejrzanych w kontekście islamskiego terroryzmu w Europie, to mowa tu o tysiącach osób. To wszyscy - od znanych bojowników do kolegi z siłowni kogoś, kto był objęty śledztwem 10 lat temu" - mówi David Wells, były oficer GCHQ, brytyjskiej służby wywiadu elektronicznego. "Tymczasem środki dostępne służbom są ograniczone i tylko ci, którzy uznawani są za poważne zagrożenie, są objęci intensywnym monitoringiem i śledztwem. A ten próg jest teraz wyższy niż kiedykolwiek. Na przykład od 2012 roku do kraju wróciło około 400 Brytyjczyków, którzy walczyli w Syrii lub Iraku - dodaje. Jak wyjaśnia ekspert, przypadek Abediego mógł nie wyróżniać się spośród wielu innych podejrzanych, którzy zdradzają ekstremistyczne sympatie i powiązania, ale nie wydają się być szczególnie aktywni w środowiskach dżihadystycznych.

- To, co po fakcie wydaje się być wielką czerwoną flagą, przed nim mogło wydawać się stosunkowo mało znaczące. Brytyjczycy libijskiego pochodzenia w końcu podróżują do Libii. Abedi nie był też pewnie jedynym, który negatywnie reagował na antydżihadystyczne kazania w 2015 r. - wskazuje Wells.

Podobnie uważa John Schindler, były oficer amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego, który zwraca uwagę, że aby śledzić poczynania jednego podejrzanego potrzebne są duże środki - stąd są one poświęcane tylko na śledzenie najbardziej niebezpiecznych osób w ocenie służb.

"Społeczeństwo naprawdę nie ma pojęcia, jak drogie i pracochłonne jest monitorowanie potencjalnych terrorysów. Do całodobowego śledzenia JEDNEGO podejrzanego potrzebne jest kilka tuzinów osób." - napisał na Twitterze. Jak dodał, w rezultacie problem nie ma łatwych rozwiązań.

Chodzi o zaufanie

Jak zauważa jednak sir Lawrence Freedman, ekspert ds. bezpieczeństwa i strategii z King's College London, każde potknięcie służb i każdy zamach jest kosztowny i ma dużą cenę nie tylko ze względu na ofiary, ale też szerszy efekt na całe społeczeństwo.

- Celem terrorystów jest wywołanie wrażenia, że są oni niemożliwi do zatrzymania. Tak, by ludzie tracili zaufanie do państwa i aparatu bezpieczeństwa. Dlatego też każdy udaremniony zamach nie tylko ocala ludzkie życia, ale podważa też wysiłki terrorystów zmierzające do wytworzenia poczucia bycia oblężenia - mówi ekspert. Dodaje, że zapobieżenie wszystkim zamachom jest niemożliwe, to celem strategii antyterrorystycznej powinna być ich minimalizacja. - Brytyjskie służby bezpieczeństwa przez lata wykonywały dobrą robotę w kwestii terroryzmu. Ten atak pokazuje świadczy nie tyle o porażce, co o skali wyzwania, jakie jest przed nami - podsumowuje.

Z tą oceną zgadza się też Michał Rybak.

- Musimy niestety zacząć akceptować ryzyko zamachów terrorystycznych. Nie namawiam do zwalniania z odpowiedzialności za błędy i niedopatrzenia, tylko rozsądnego wyciągania wniosków na przyszłość. Również przez nas, zamach w Polsce to kwestia czasu. Bądźmy mądrzy przed a nie jak zwykle to u nas jest - po szkodzie - mówi ekspert.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wielka brytaniaterroryzmsalman abedi
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (688)