Świat jest na zakręcie - przemoc przyjdzie później?
Francja, w obliczu kryzysu w Grecji (ale też - w imię długofalowej konkurencyjności Europy) nawołuje do powołania w Eurogrupie wspólnego "rządu gospodarczego". Z kolei CDU Bawarii, sugerujące kanclerz Merkel raczej usunięcie Grecji ze strefy euro, zwraca uwagę, że oznacza to ostateczną korozję państwa narodowego. A także - postdemokrację, bo nowy ośrodek decyzyjny wymyka się dotychczasowym, politycznym mechanizmom kontroli.
Ta pogłębiona integracja Eurogrupy (z nami jako zewnętrzną, klijentelistyczną otoczką) jest racjonalna z perspektywy interesów ekonomicznych. Ale pojawia się pytanie: co po korozji państw będzie spoiwem społeczeństw? Czy makroregionalizacja (Europa Zachodnia jako całość) nie doprowadzi do mikroregionalizacji i rozpadu na grupy etniczne, co widać już w i w Belgii i w Hiszpanii? Rozpad Jugosławii rozpoczął się w 1987 roku od kryzysu ekonomicznego, korozji dotychczasowych form politycznych i konstatacji, że różnice poziomów rozwoju utrudniają bogatszym regionom materialnego. Przemoc przyszła później!
W tej perspektywie i u nas i w Europie Zachodniej wraca się do fundamentalnej debaty światopoglądowej. U nas próbuje to robić Jarosław Kaczyński, choć jego "Polska jest najważniejsza" - ktoś z PO skwitował to jako "banał". Czy jego odwoływanie się wyłącznie do doraźnej racjonalności i oświeceniowego indywidualizmu, kwestionujące jakąkolwiek uniwersalną hierarchię wartości i bojące się emocjonalnych wspólnot pozwoli zachować więzi społeczne? A może to, co kwitowano jako neotradycyjną irracjonalność, jest - przy korozji form politycznych - jednak historycznie racjonalne?
Wielu zachodnich myślicieli (w tym ci, co do niedawna liczyli na zmitologizowany "postęp") dziś propaguje odwrót od sekularyzmu. I przyjęcie, choćby jako hipotezy, istnienia fundamentu obiektywnych, nienegocjowalnych wartości. Po kresie ideologii i małości PR-owskich manipulacji mamy szansę poważnego zastanowienia się nad postawami porządku społecznego. Jak godność, sprawiedliwość i w tym kontekście - wolność. I pełna swoboda myślenia i ekspresji. Z wynikającymi z tego zobowiązaniami dla polityków.
Świat jest na zakręcie. Europa wymyśla się na nowo. U nas też konieczny jest wysiłek myślowy i przełamanie dotychczasowych stereotypów i sposobów formułowania problemów stojących przed polityką. W tej sytuacji wygrają ci, co potrafią - jak silny bokser - przyjąć ciosy i iść dalej - do zwycięstwa. Trzeba być cool, ignorując histeryczne ataki przestraszonych przeciwników. Mamy poważniejsze, problemy, niż te czy inne wybory. Obserwujemy postępujące odspołecznienie i rozpad zbiorowych zobowiązań i dotychczasowych ram integracji.
Równocześnie w ostatniej fazie kryzysu w bezprecedensowy sposób wzrosła efektywność pracy przy spadku zatrudnienia. Strach i rozpad solidarności działa. Rosną też zróżnicowania wewnątrz gospodarek. I trwałe luki między tymi, którzy się - dzięki kryzysowi - modernizują i tymi, jak my, co zostają w tyle. O tym, a nie o "zwierzętach futerkowych" i "psychopatycznej charyzmie" powinniśmy debatować.
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski