Ryszard Petru i Joanna Schmidt razem. Były mąż posłanki ma swoją teorię
Były mąż polityk Nowoczesnej Joanny Schmidt zabrał głos ws. jej związku z liderem partii Ryszardem Petru. Okazuje się, że nie wierzy w to, że łączy ich miłość.
10.05.2017 | aktual.: 28.03.2022 12:45
- Myślę, że to kolejny etap w karierze politycznej mojej byłej żony - powiedział Paweł Schmidt, były mąż Joanny Schmidt, w rozmowie z "Super Expressem". - A to, co teraz robią, to marketing polityczny. Liczą, że dzięki ujawnieniu się Nowoczesna zyska w sondażach. Nie zachowują się jak poważni politycy - dodał.
Co więcej, nie tylko nie wierzy w jej szczere motywacje, ale też nie wróży tej relacji dobrze. - Związek budowany na niszczeniu innych związków nie jest trwały - podkreślił.
Choć się przyznali, coś się nie zgadza
Przypomnijmy, że Schmidt wzięła rozwód we wrześniu 2016 roku. Niedawno pojawiły się z kolei informacje o rozwodzie Petru z żoną Małgorzatą. Dopiero w poniedziałek posłanka Nowoczesnej przyznała, że jest z szefem partii. - W październiku zeszłego roku Ryszard Petru wyprowadził się z domu. Jesteśmy razem. Ryszard był w trakcie separacji, a teraz jest w trakcie rozwodu. To Ryszard złożył pozew rozwodowy - mówiła.
"Super Express" podaje jednak, że zrobiła to Małgorzata Petru. Były mąż Schmidt nie zgadza się z kolei ze słowami swojej byłej żony. - To bajka, że zainteresowali się sobą w październiku. Od początku kadencji słyszałem, że hotel sejmowy jest najlepszym miejscem do mieszkania w Warszawie. We wrześniu dowiedziałem się, że moja żona od trzech miesięcy nie mieszka już w hotelu sejmowym. Wszystko wskazuje na to, że zainteresowali się sobą długo wcześniej - stwierdził.
Jak to się zaczęło?
Schmidt i Petru mieli poznać się w 2015 roku. Wtedy Petru namówił Schmidt do startu w wyborach parlamentarnych. - Mąż widział, że razem jeżdżą po Polsce. Dochodziły do niego różne plotki, ale wierzył, że małżeństwo uda się uratować - powiedział dziennikowi kilka miesięcy temu znajomy pary.
Pierwsze informacje o tym, że posłów może łączyć coś więcej niż polityka, pojawiły się w styczniu. Wtedy do mediów trafiło ich wspólne zdjęcie z samolotu. Mieli lecieć na Maderę, kiedy opozycja protestowała w Sejmie. Żadne z nich proszone wówczas o komentarz nie chciało odnieść się do sprawy.
Kancelaria Sejmu podała z kolei, że nic o tym nie wiedziała, a wyjazd Petru i Schmidt był prywatny.
Po raz kolejny o parze posłów zrobiło się głośno pod koniec stycznia z powodu upublicznionych smsów. - Tak, bardzo chcę - to treść jednej z wiadomości, którą Schmidt miała wysłać do Petru. Ponownie żadne z nich nie chciało sprawy komentować.
Źródło: "Super Express"