Rosyjska agresja na Ukrainę wisi w powietrzu
Jeśli Władimir Putin rzeczywiście chce zagarnąć zamieszkane przez rosyjską mniejszość południe i wschód Ukrainy, będzie musiał działać szybko, najlepiej w najbliższych tygodniach. Później sytuacja nie będzie już tak sprzyjająca - analizuje sytuację serwis internetowy magazynu "Foreign Policy".
26.03.2014 | aktual.: 27.03.2014 06:47
Choć w 50-minutowym orędziu wygłoszonym przed oficjalnym przyłączeniem Krymu do Federacji Rosyjskiej, Putin zapewniał, że Rosja nie zamierza rozbijać Ukrainy, nie można wykluczyć takiego scenariusza. Trudno uwierzyć w deklaracje rosyjskiego prezydenta, biorąc pod uwagę fakt, iż jeszcze na początku marca obiecywał, że nie rozważa aneksji Krymu. Co wydarzyło się później, wszyscy widzieliśmy.
Wojska czekają na rozkaz
Rosyjska agresja na Ukrainę wisi w powietrzu od początku zaostrzenia się kryzysu za naszą wschodnią granicą. Pod pozorem ćwiczeń Kreml zgromadził na granicy wielkie siły, które są utrzymywane w stałej gotowości bojowej, czekając jedynie na rozkaz do ataku.
Władze w Kijowie utrzymują ponadto, że Moskwa wysyła do południowych i wschodnich obwodów Ukrainy zorganizowane grupy dywersantów, którzy wraz z miejscowymi zwolennikami Rosji mają organizować prowokacje. Może to prowadzić do powtórzenia krymskiego scenariusza, gdy urzędy i organy lokalnej władzy zostaną opanowane przez rosyjskich separatystów, którzy następnie zwrócą się o pomoc do Moskwy.
Magazyn "Foreign Policy" analizuje, że jeśli Putin rzeczywiście chce położyć ręce na południowo-wschodniej części Ukrainy, zamieszkanej przez znaczną mniejszość rosyjską, będzie musiał zrobić to w najbliższych tygodniach, bo wtedy będą panować ku temu najbardziej sprzyjające warunki.
Czas gra na korzyść Ukrainy
Przede wszystkim, choć armię ukraińską dzieli od rosyjskich sił zbrojnych przepaść, jej potencjał bojowy rośnie z każdym dniem. Od połowy marca na Ukrainie trwa mobilizacja, formowana jest także ochotnicza Gwardia Narodowa. Ukraińskie dowództwo przegrupowuje swe wojska na granicy z Rosją i wraz z upływem czasu ich pozycje obronne będą coraz lepiej przygotowane.
"FP" zwraca uwagę, że w wojskowych magazynach na Ukrainie wciąż znajdują się tysiące jednostek sprzętu i uzbrojenia odziedziczonego po Związku Radzieckim. Oczywiście stan techniczny większości pozostawia wiele do życzenia, ale przy odpowiednim wysiłku i czasie mogą zostać one ponownie przywrócone do użytku.
Dozbrojona w ten sposób ukraińska armia może stać się o wiele poważniejszą siłą. Rosyjskich sił zbrojnych z pewnością nie pokona, ale będzie mogła zadać im na tyle dotkliwe straty, że Putin zastanowi się dwa razy, zanim wyda rozkaz do ataku. "Zwłaszcza jeśli ukraińskim dowódcom uda się połączyć profesjonalne umiejętności niewielkich, w dużej mierze zdemoralizowanych sił regularnych, z umotywowanymi patriotycznie ochotnikami" - pisze "FP".
Dwie kluczowe daty
Magazyn zaznacza, że tegoroczna zima na Ukrainie i w Rosji była stosunkowo łagodna i szybko nadeszła wyjątkowo ciepła wiosna. Oznacza to sprzyjające warunki do ewentualnych działań ciężkiego sprzętu, który nie ugrzęźnie w miękkiej ziemi po wiosennych roztopach.
Kluczową datą będzie 1 kwietnia - tego dnia rozpoczyna się wiosenny pobór do armii rosyjskiej i jednoczesny powrót do domu ok. 130 tys. żołnierzy powołanych do wojska przed rokiem. "FP" pisze, że będzie można ich zatrzymać na służbie jeszcze przez kilka miesięcy, ale nie dłużej, gdyż może to się niebezpiecznie odbić na morale wojsk.
Nie trzeba chyba tłumaczyć, że tak duży odpływ doświadczonych poborowych znacznie obniży gotowość bojową rosyjskich jednostek. Nowo zwerbowani rekruci podobny poziom wyszkolenia osiągną dopiero w sierpniu-wrześniu, a to dałoby czas władzom w Kijowie na lepsze przygotowanie się do odparcia inwazji.
"FP" pisze, że drugą kluczową datą jest 25 maja, gdy mają odbyć się na Ukrainie wybory prezydenckie. Głosowanie może dalece wzmocnić legitymację demokratyczną nowych władz w Kijowie, których Moskwa "nienawidzi i chce obalić". Dlatego zdaniem magazynu właśnie okres między tymi dwoma granicznymi datami jest najdogodniejszym czasem dla Putina, by przystąpić do działania. Później może być już o wiele trudniej.
Źródło: "Foreign Policy", WP.PL