SpołeczeństwoPolicjanci, którzy zatrzymywali Stachowiaka stracą pracę

Policjanci, którzy zatrzymywali Stachowiaka stracą pracę

W związku ze śmiercią Igora Stachowiaka wszczęto postępowanie administracyjne w kierunku zwolnienia pięciu funkcjonariuszy komendy miejskiej Wrocław-Stare Miasto - oświadczył Tomasz Trawiński. Nowy komendant dolnośląskiej policji podkreślił, że "dla tych, którzy łamią procedury, nie ma miejsca w szeregach policji".

Policjanci, którzy zatrzymywali Stachowiaka stracą pracę
Źródło zdjęć: © PAP | Maciej Kulczyński

26.05.2017 | aktual.: 26.05.2017 16:25

"Nie podjął żadnych działań, aby zapobiec tym wydarzeniom"

- Moją pierwszą decyzją było wszczęcie w stosunku do pięciu funkcjonariuszy komendy miejskiej Wrocław-Stare Miasto postępowania administracyjnego w kierunku zwolnienia ich z policji z uwagi na ważny interes służby. Szósty policjant, który brał udział w czynnościach w związku z zatrzymaniem Igora Stachowiaka zwolnił się na własną prośbę z policji w ubiegłym roku - poinformował nadinsp. Tomasz Trawiński.

- Poleciłem też wszcząć postępowanie dyscyplinarne wobec oficera z komendy miejskiej policji we Wrocławiu, który wyjaśniał sprawę śmierci Igora Stachowiaka - dodał Trawiński. W ocenie nowego szefa dolnośląskiej policji, sposób prowadzenia tego postępowania był nierzetelny i "nie spowodował, że zostały wyjaśnione wszystkie okoliczności tego zdarzenia".

W związku ze śmiercią Igora Stachowiaka, wszczęto też postępowania dyscyplinarne wobec odwołanego komendanta miejskiego policji we Wrocławiu i jego zastępcy. Chodzi o niedopełnienie przez nich obowiązków.

- Poleciłem wszcząć postępowania dyscyplinarne w stosunku do odwołanych, już byłych, komendantów miejskich policji we Wrocławiu oraz zastępcy komendanta miejskiego policji, w związku z niedopełnieniem przez nich czynności, zmierzających do właściwego nadzoru nad prowadzonym postępowaniem, mającym wyjaśnić wszystkiego okoliczności tego tragicznego zdarzenia - oświadczył nowy szef dolnośląskiej policji.

Jak mówił Trawiński, zastępca komendanta komisariatu policji Wrocław-Stare Miasto przebywał na terenie komisariatu podczas zatrzymania Stachowiaka. - Oficer ten pełnił na tym samym stanowisku służbę w roku ubiegłym i w dniu tego tragicznego zdarzenia przybywał na terenie komisariatu policji. W mojej ocenie nie podjął żadnych działań, aby zapobiec tym wydarzeniom, które miały miejsce w komisariacie - powiedział.

Decyzje nowego komendanta

Komendant poinformował też, że jego pierwszymi decyzjami w sprawie śmierci Igora Stachowiaka jest polecenie służbom logistycznym "dokonania sprawdzenia systemów monitoringu wizyjnego w jednostkach policji garnizonu dolnośląskiego oraz przygotowania projektu zamontowania monitoringu wizyjnego w jednostkach policji naszego garnizonu, w strefach ogólnodostępnych oraz w pomieszczeniach, w których wykonywane są czynności z zatrzymanymi osobami".

Trawiński polecił również "wdrożenie w garnizonie dolnośląskim monitoringu wszystkich prowadzonych postępowań dyscyplinarnych pod względem ilościowym oraz jakościowym tak aby Komendant Wojewódzki Policji miał pełną wiedzę o prowadzonych postępowaniach i efektach tych postępowań".

Komendant poinformował, że polecił "dokonać analizy wszystkich w tej chwili prowadzonych postępowań dyscyplinarnych pod kątem ich rzetelności i pod kątem ich prowadzenia zgodnie z procedurami oraz pod kątem prowadzenia tych postępowań tak, aby nie było zarzutów, że są one prowadzone opieszale".

- Chcę wyraźnie podkreślić, że ta tragedia to dla nas duża trauma, ale nie może ona rzutować na funkcjonowanie pozostałych policjantów garnizonu dolnośląskiego, którzy codziennie w sposób sumienny i rzetelny wykonują swoje zadania, nawet z narażeniem życia - powiedział nowy szef dolnośląskiej policji.

Trawiński objął funkcję dolnośląskiego komendanta wojewódzkiego policji we Wrocławiu. Został powołany na stanowisko w poniedziałek po zdymisjonowaniu przez szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka m.in. swego poprzednika i jego zastępcy ds. prewencji.

Wiceminister przeprasza za polską policję

- Przepraszam za polską policję, ale nie cała policja jest taka - mówił w czwartek do dziennikarzy wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Jarosław Zieliński, pytany o sprawę śmierci 25-letniego Igora Stachowiaka. Wiceszef MSWiA pytany przez dziennikarzy, czy zrobił coś przez miniony rok ws. Igora Stachowiaka odpowiedział, że toczyło się w tej sprawie postępowanie. Na uwagę, że policjant, który przesłuchiwał Stachowiaka wrócił do pracy stwierdził, że to nie on go na stanowisko przywrócił.

Pytany o słowa polityków opozycji, którzy domagają się jego dymisji, Zieliński odpowiedział, że opozycja zrobiła z tej sprawy powód do ataku politycznego. Zapytany, czy czuje odpowiedzialność za całą sprawę, wiceminister odpowiedział, że "martwi się" z powodu tego, że samo zdarzenie miało miejsce.

- Nie powinno to się nigdy zdarzyć, musi to być rozliczone, musi być wyjaśnione. Trwa to długo, niestety długo trwa w prokuraturze, ale widocznie prokuratura musi przeprowadzić to postępowanie w takim czasie, jak to się dzieje - zaznaczył. - Źle się stało, że w trybie dyscyplinarnym ta sprawa nie została rozstrzygnięta służbowa, bo powinna być - dodał.

Śmierć na komisariacie

Igor Stachowiak zmarł we wrocławskim komisariacie 15 maja 2016 roku. W sprawie trwa śledztwo, a okoliczności śmierci mężczyzny wciąż nie zostały wyjaśnione. Reporter "Superwizjera" dotarł do nagrań i informacji, które pokazują, jak wyglądała policyjna interwencja.

Na nagraniach widać między innymi leżącego na ziemi w toalecie, skutego kajdankami i rozebranego Igora Stachowiaka, który jest rażony paralizatorem. Mężczyzna zmarł później na komisariacie.

Źródło: WP, PAP

wrocławpolicjaparalizator
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (396)