Po co rozcinali wrak, kto winny? Rosjanie zabrali głos
Przedstawiciele Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej powiedzieli, że polscy prokuratorzy odmówili udziału we wspólnej konferencji. Śledczy stwierdzili także, że nie znaleźli dowodów, które podważyłyby wnioski MAK. - Nie było pretensji Polaków, co do zabezpieczenia czarnych skrzynek - mówili. Rosyjscy prokuratorzy wyjaśnili, że obecnie nie mogą stwierdzić, kto jest winny tragedii, ale nie ma dowodów na wpływ osób trzecich na pracę kontrolerów.
Rosyjscy śledczy nie ujawniali wcześniej szczegółów prowadzonego postępowania w sprawie katastrofy Tu-154M. W styczniu poinformowali jedynie, że kompletowanie materiałów i zakończenie wszystkich czynności śledczych potrwa co najmniej dwa miesiące.
Polscy prokuratorzy wiedzieli o rosyjskiej konferencji?
- Proponowaliśmy polskim prokuratorom wspólną konferencję - powiedzieli rosyjscy śledczy. Dodali, że przebywający do niedawna w Moskwie polscy prokuratorzy odmówili w niej udziału. Jednak prokurator generalny Andrzej Seremet oświadczył wcześniej, że nie wiedział o planowanej na popołudnie konferencji prokuratury rosyjskiej.
Rosyjscy prokuratorzy stwierdzili, że przesłuchani odpowiedzieli na wszystkie pytania polskich prokuratorów. - Nie było pretensji Polaków, co do zabezpieczenia czarnych skrzynek - dodał Władimir Markin, oficjalny przedstawiciel prokuratury. - Pracujemy z tymi przedstawicielami Polski, których kieruje do nas Rzeczpospolita Polska - powiedział prokurator.
Przedstawiciele Komitetu Śledczego FR powiedzieli, że śledztwo zbliża się do końcowego etapu, ale na razie trudno określić, jak długo będzie jeszcze trwało to postępowanie. Markin odpowiedział również, dlaczego szczątki gen. Błasika zostały zbadane pod względem alkoholu, zaznaczając, że tego typu badania to standardowa procedura w przypadku takich katastrof. - Chodzi o to, aby wykluczyć fakt nastąpienia śmierci przed katastrofą i określić, co było przyczyną śmierci - mówił Markin. - Dlatego została przeprowadzona ekspertyza dotycząca wszystkich ofiar i zostało określone, że 0,6 promila alkoholu znajdowało się we krwi gen. Andrzeja Błasika, który w momencie katastrofy znajdował się w kabinie załogi - dodał Markin.
- Na dany moment nie możemy stwierdzić, kto jest uznawany za winnego tej katastrofy - powiedział prokurator Markin. Dodał także, że wszyscy pracownicy obsługi lotniska zostali już przesłuchani.
"Siewiernyj mogło przyjmować samoloty"
Przedstawiciele rosyjskiej prokuratury pytani byli przez dziennikarzy m.in. o to, czy lotnisko w Smoleńsku było dobrze przygotowane do obsługiwania rejsów z najważniejszymi osobami na pokładzie i czy mogło przyjmować samoloty zagraniczne bez nawigatora - lidera.
- Na te pytania odpowiedzi dadzą wyniki ekspertyz, które są w tej chwili prowadzone. Na dzień dzisiejszy określono, że lotnisko w Smoleńsku było lotniskiem lotnictwa państwowego Federacji Rosyjskiej. I ze względu na swoje wyposażenie i zabezpieczenie mogło - na podstawie porozumienia międzypaństwowego - przyjmować nieregularne rejsy na statkach lotniczych Jak-40 i Tu-154M - podkreślił rosyjski śledczy. Dodał, że omawiane są fakty, które nie budzą żadnych wątpliwości. - Na życzenie strony polskiej był zamówiony lider i na decyzję strony polskiej zrezygnowano z niego - wspomniał.
Rosyjski śledczy powiedział, że przesłuchano ponad 130 świadków i wyjaśniono, jakie i z kim prowadzone były rozmowy pracowników lotniska. - Nie ma informacji i dowodów na wpływ osób trzecich na pracę kontrolerów - tłumaczył Markin.
Po co rozcinali samolot?
Prokurator wyjaśnił, w jakim celu był rozcinany samolot. Według niego było to potrzebne do wydobycia wszystkich szczątków ofiar z poszycia, aby mogły być przetransportowane i zbadane. Markin powiedział, że osobiście uczestniczył w czynnościach na miejscu katastrofy 10 kwietnia 2010 r. i w dniach następnych. Dodał, że fragmenty ciał były wszędzie wkoło samolotu, a także tkwiły w poszyciu maszyny.
- Nie znaleźliśmy dowodów, które podważyłyby wnioski MAK - dodał Markin.
- Obecnie nie ma sensu mówić o przekazaniu dowodów rzeczowych stronie polskiej - odpowiedział Markin na pytanie, kiedy wrak samolotu zostanie przekazany Polsce. Dodał, że materiały muszą być przechowywane razem z innymi dowodami sprawy i badane. - Znajdują się one na terenie jednostki wojskowej i są chronione - dodał.
Od początku lutego rosyjscy prokuratorzy pomagali polskim śledczym w uzupełnianiu materiałów postępowania prowadzonego przez Okręgową Prokuraturę Wojskową w Warszawie. Przez ponad dwa tygodnie w Moskwie pracowali: podpułkownik Karol Kopczyk i major Jarosław Sej. Przesłuchali oni czterech świadków, skopiowali zapisy z czarnych skrzynek i zapoznali się z materiałami zebranymi przez Rosjan.