Masakra w Syrii. Wojsko strzela do kobiet i dzieci
Co najmniej 135 osób zabiły w poniedziałek w Syrii siły bezpieczeństwa - poinformowali wieczorem syryjscy obrońcy praw człowieka. Najwięcej ofiar śmiertelnych było w Hims na zachodzie kraju.
28.02.2012 | aktual.: 28.02.2012 04:15
64 osoby zostały zabite na jednym z wojskowych punktów kontrolnych, gdy próbowały wydostać się z ostrzeliwanej od trzech tygodni zbuntowanej dzielnicy Hims, Baba Amro. Wśród ofiar są także kobiety, dzieci i dezerterzy z armii.
Tymczasem, jak poinformował Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża, współpracownicy syryjskiego Czerwonego Półksiężyca ewakuowali w poniedziałek z Hims kolejne trzy osoby, w tym ciężarną kobietę. Dostarczyli także do miasta niezbędne lekarstwa i środki opatrunkowe.
Nie udało się dotąd ewakuować z Syrii zagranicznych dziennikarzy. Starania w tej kwestii podejmują polscy dyplomaci. Zabiegają też o to, by wywieźć z tego kraju ciało amerykańskiej korespondentki wojennej Marie Colvin.
Jeden z zachodnich dyplomatów powiedział agencji AFP, że z miasta Hims, gdzie toczą się gwałtowne walki nie wywieziono zachodnich dziennikarzy, ale udało się ewakuować trzech rannych Syryjczyków w karetce Czerwonego Półksiężyca. Rzecznik Ministerstwa Spraw ZagranicznychSpraw Zagranicznych Marcin Bosacki powiedział Polskiemu Radiu, że sprawa jest bardzo trudna, ale dyplomaci nie tracą nadziei na powodzenie operacji.
Polski ambasador pozostaje w stałym kontakcie z innymi dyplomatami między innymi z Francuzami i Brytyjczykami, a także z dyplomacją Stanów Zjednoczonych, której interesy reprezentuje w Damaszku. Z drugiej strony utrzymuje kontakt z syryjskim Czerwonym Półksiężycem oraz z władzami Syrii.
Marie Colvin i francuski fotoreporter Remi Ochlik zostali zabici w ubiegłą środę podczas ataku sił rządowych na prowizoryczne centrum prasowe w Hims. W mieście pozostają inni ranni dziennikarze.