Trwa ładowanie...
Marta Tychmanowicz
20-08-2010 14:20

Zwykłym pędzlem stworzył znak, który połączył miliony

30 lat temu, w czasie strajków w Stoczni Gdańskiej powstał jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich znaków graficznych - logo „Solidarności” - pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski Marta Tychmanowicz.

Zwykłym pędzlem stworzył znak, który połączył milionyŹródło: PAP
d3s829c
d3s829c

W sierpniu 1980 roku pod bramą stoczni tłoczyła się masa ludzi. Wiele osób przynosiło strajkującym jedzenie i napoje, przychodziły rodziny, najbliżsi, osoby popierające strajk oraz ciekawscy obserwatorzy. W bramę nr 2 wtykano kwiaty, wizerunki Matki Boskiej i Jana Pawła II – 17 sierpnia odbyła się tu msza polowa odprawiona przez ks. H. Jankowskiego, w której uczestniczyło wiele tysięcy osób. Nad bramą zawisł transparent „Proletariusze wszystkich krajów łączcie się”. 28-letni absolwent wydziału grafiki ASP w Gdańsku, Jerzy Janiszewski, chłonął tę niezwykłą atmosferę solidarnościowego zrywu. Chciał dać od siebie coś, co połączy strajkujących oraz tych, którzy ich popierali – graficzny symbol pulsujący atmosferą tamtych dni.

Janiszewski dziś już nawet dokładnie nie pamięta, kiedy nakreślił słynne logo. Jakoś koło 20 sierpnia 1980 roku. Początkowo próbował graficznie przedstawić widok bramy z kwiatami, a także topornie brzmiącą nazwę „Międzyzakładowy Komitet Strajkowy”. Nic sensownego nie udało się jednak z tego zrobić, choć gdy Krystyna Janiszewska, również graficzka, podpowiedziała mężowi, żeby z litery K wyprowadził polską flagę, to napis wyglądał już nieco lepiej. Hasło „solidarność” nie kojarzyło się jeszcze tak jednoznacznie ze zrywem, więc nie od razu posłużyło Janiszewskiemu jako inspiracja.

W końcu wziął do ręki pędzel, zamoczył go w czerwonej farbie i, tak jak się maluje na murze, napisał słowo „Solidarność”. Litery tłoczyły się jedna na drugą, wzajemnie się wspierając. Z litery „N” niby z podniesionej ręki wznosiła się polska flaga. Logo było sugestywne, mocne i łatwe do przerysowania. Tę charakterystyczną czcionkę nazwano później – solidarycą. Kiedy Janiszewski przyniósł swój znak do stoczni, ludzie natychmiast go podchwycili. W ciągu kolejnych dni artysta codziennie produkował kilkaset odbitek ze znakiem, ale ten i tak zaczął już żyć własnym życiem – malowany przez anonimowe osoby na murach, tak jak w czasie II wojny światowej znak Polski walczącej. 23 sierpnia znalazł się w logo „Strajkowego Biuletynu Informacyjnego »Solidarność«”, którego pierwszy numer właśnie się ukazał.

Jerzy Janiszewski projektował jeszcze potem dla związku różne druki i komunikaty, a także winietę „Tygodnika Solidarność” oraz plakat do filmu Andrzeja WajdyCzłowiek z żelaza”. W 1989 roku powstał słynny wyborczy plakat Tomasza Sarneckiego „W samo południe”, wykorzystujący postać Gary Coopera z amerykańskiego westernu oraz solidarnościowe logo Janiszewskiego.

d3s829c

Charakterystyczną czcionkę wielokrotnie wykorzystywano do tworzenia innych haseł, takich jak: „My, narkopolacy” (akcja „Gazety Wyborczej”), czy „Równość” (na okładce pisma środowisk LGTB „Replika”) – nie zawsze za zgodą autora projektu i NSZZ Solidarność (właściciela praw).

W stanie wojennym w 1982 roku Janiszewski dostał zaproszenie z Republiki Federalnej Niemiec do udziału w wystawie. Żona i córka musiały zostać w Polsce – nie przyznano im paszportów. Pojechał więc sam. Do Polski już nie wrócił, a rodzinę ściągnął do siebie dwa lata później. Nadal współpracował z „Solidarnością”, projektując plakaty i transparenty. Poprzez Niemcy i Francję Janiszewscy dotarli w końcu do Hiszpanii, gdzie się osiedlili. Jerzy Janiszewski w Barcelonie prowadzi dziś studio graficzne Tajjer.

Marta Tychmanowicz specjalnie dla Wirtualnej Polski

d3s829c
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3s829c
Więcej tematów