"Znajdźcie sukinsynów!" Szok i niedowierzanie na Białorusi

- Naszemu krajowi wypowiedziano wojnę!- twierdzi białoruska telewizja państwowa. - Zbadajcie, komu nie podobał się spokój na Białorusi i znajdźcie sukinsynów - mówi kierownikom resortów siłowych prezydent Aleksander Łukaszenka. Nigdy wcześniej Białorusinów nie straszono terminem "zamach terrorystyczny". Dziś to główna wersja przyczyn tragedii, która zdarzyła się w Mińsku.

Szok, strach i niedowierzanie - to uczucia, które ogarnęły mieszkańców Białorusi po eksplozji w stołecznym metrze. Kilkanaście minut po zdarzeniu trudno było do kogokolwiek się dodzwonić - sieci operatorów komórkowych w Mińsku były przeciążone, bo każdy chciał się dowiedzieć, czy o godzinie 17.56 na stacji metra Kastrycznickaja nie znalazł się jego krewny lub znajomy.

To pierwszy wybuch w metrze w historii Białorusi. Dramat wydarzył się w czasie wieczornych godzin szczytu na stacji przesiadkowej, łączącej dwie główne arterie mińskiej podziemnej kolei. Codziennie przejeżdżają tędy tysiące mieszkańców białoruskiej stolicy.

Z synem wśród krwi

Już dwie godziny po eksplozji miejsce zdarzenia odwiedził prezydent Aleksander Łukaszenka. Przywiózł ze sobą kwiaty, pojawiając się przed obiektywami wraz ze swoim 6-letnim synem Kolą .

- Chłopaki, rzucono nam poważne wyzwanie, potrzebna jest adekwatna odpowiedź - powiedział na nadzwyczajnym spotkaniu z ministrami resortów siłowych. - Zbadajcie, komu nie podobał się nasz spokój i stabilność i znajdźcie sukinsynów! - podkreślił Łukaszenka.

- Naszemu krajowi wypowiedziano wojnę! - stwierdził w wieczornej audycji kierownik białoruskiej państwowej telewizji Hienadź Dawydźka. - Nie wszyscy rozumieli to po 19 grudnia. Teraz to rozumiemy - dodał urzędnik, mając na myśli niedawne wybory prezydenckie i ostrą reakcję władz na protesty po głosowaniu.

Sposób na kryzys?

- Wybuch w Mińsku jest na rękę siłom, które chcą sprowokować w naszym kraju jeszcze ostrzejsze represje polityczne i zrujnować szanse na integrację z Europą - sądzi lider ruchu "O wolność" Aleksander Milinkiewicz. Podkreśla, że terroryzm jest głęboko sprzeczny z białoruską tradycją i historią.

- Komuś jest bardzo na rękę, aby odwrócić uwagę ludzi od problemów gospodarczych - zaznacza inny opozycjonista i były kandydat na prezydenta Aleksander Kazulin, mając na myśli poważny kryzys finansowy, w który w ostatnim czasie popadła Białoruś. Już od ponad miesiąca kraj ten cierpi na ostry deficyt obcej waluty. Białorusini wykupili w bankach wszystkie dolary i euro w obawie przed rychłym upadkiem białoruskiego rubla, co prognozują ekonomiści. Mieszkańcy masowo wykupują też pochodzące z importu i drożejące towary spożywcze, pustosząc półki sklepów.

- Nie wolno wykluczać wersji, że wybuch był zorganizowany po to, aby jeszcze bardziej "dokręcić śruby" w związku z frustracją społeczeństwa z powodu spożywczego i walutowego kryzysu - reasumuje białoruski politolog Kirył Koktysz, docent Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych.

Policzek dla Łukaszenki

Jako alternatywną wersję eksplozji w Mińsku eksperci wysuwają próbę zdyskredytowania obecnych władz Białorusi. - Zgodnie z nią wybuch w biały dzień w centrum stolicy miał być policzkiem dla rządzących - mówi politolog Jury Drakachrust. - Główne przesłanie: władza straciła kontrolę nie tylko w gospodarce, ale i sferze bezpieczeństwa - dodaje ekspert.

Jego zdaniem, w takim układzie organizatorami krwawego ataku mogły być jakieś radykalne grupy w opozycji, określone koła w samej władzy lub siły zewnętrzne, zainteresowane osłabieniem pozycji Łukaszenki.

"Zamach" czy "chuligaństwo"?

Przed tragedią w stołecznym metrze najbardziej krwawym atakiem w historii niezależnej Białorusi był incydent z 2008 roku. Wtedy ładunek wybuchowy w centrum Mińska zdetonowano podczas koncertu z okazji oficjalnego święta niepodległości. Ucierpiało ponad 50 osób, ale nikt nie zginął.

Sprawców tamtego zamachu dotychczas nie wykryto. Stał się on za to okazją do szeroko zakrojonej inwigilacji i represji wobec działaczy opozycyjnych oraz masowego brania odcisków palców od przedstawicieli męskiej części ludności kraju. Ogółem przymusową daktyloskopię odbyło 1,3 miliona osób.

Tamtą sprawę zakwalifikowano jako „chuligaństwo”. Wybuch 11 kwietnia w mińskim metrze prokuratura białoruska określiła jako "zamach terrorystyczny".

Aleh Barcewicz dla Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie

Charlie Kirk nie żyje. Trump poinformował o śmierci influencera
Charlie Kirk nie żyje. Trump poinformował o śmierci influencera
O czym rozmawiał Nawrocki z Trumpem? CNN ujawnia
O czym rozmawiał Nawrocki z Trumpem? CNN ujawnia
Lider węgierskiej opozycji: Solidaryzujemy się z Polską
Lider węgierskiej opozycji: Solidaryzujemy się z Polską
Trump reaguje na postrzelenie Kirka. Błyskawiczny wpis
Trump reaguje na postrzelenie Kirka. Błyskawiczny wpis
Ulewy przejdą przez Polskę. Możliwe burze
Ulewy przejdą przez Polskę. Możliwe burze
Charlie Kirk postrzelony na wiecu. Ludzie Trumpa prosili o modlitwę. Tragiczne informacje
Charlie Kirk postrzelony na wiecu. Ludzie Trumpa prosili o modlitwę. Tragiczne informacje
Szef BBN o wpisie Trumpa. Tak interpretuje słowa Amerykanina
Szef BBN o wpisie Trumpa. Tak interpretuje słowa Amerykanina
Rozmowa z Trumpem zakończona. Wpis Nawrockiego
Rozmowa z Trumpem zakończona. Wpis Nawrockiego
Flaga z sierpem i młotem na maszcie. Służby działają
Flaga z sierpem i młotem na maszcie. Służby działają
Działo się w środę. Oto najważniejsze wydarzenia [SKRÓT DNIA]
Działo się w środę. Oto najważniejsze wydarzenia [SKRÓT DNIA]
Szef kancelarii prezydenta: Trwa rozmowa Trump-Nawrocki
Szef kancelarii prezydenta: Trwa rozmowa Trump-Nawrocki
Znaleziono kolejnego drona. Incydent pod Lublinem
Znaleziono kolejnego drona. Incydent pod Lublinem