Zbrodnie 2009
Największe przestępstwa i ich finał w sądzie
Największe zbrodnie 2009 - zdjęcia
Najbardziej poszukiwany przestępca schwytany przez CBŚ.
W październiku policjanci z Centralnego Biura Śledczego zatrzymali w Otwocku Marcina K. (na zdjęciu). "Belmondziak" vel "Wściekły" był poszukiwany listem gończym od roku. Podejrzewa się go o podporządkowanie sobie zorganizowanych grup przestępczych w Warszawie i na całym Mazowszu.
"Belmondziaka" namierzyli policjanci "po cywilnemu". Zasadzkę zorganizowano na jednej z posesji Otwocku. W momencie kiedy Marcin K. wjeżdżał autem na teren posesji do akcji wkroczyła uzbrojona grupa specjalna CBŚ. Mężczyzna, kiedy zobaczył umundurowanych funkcjonariuszy próbował ich staranować. Policjanci przestrzelili więc opony auta. Marcin K. wybiegł z auta i próbował przeskoczyć płot - szybko jednak został obezwładniony i zakuty w kajdanki. Następnie został przewieziony do jednostki policji. Przy zatrzymanym funkcjonariusze znaleźli fałszywe dokumenty, kilkadziesiąt tysięcy złotych i 12 aktywnych telefonów komórkowych.
Wśród sąsiadów "Belmondziak" nie wzbudzał żadnych podejrzeń. Wychodząc z domu zakładał perukę, zapuścił też "hiszpańską bródkę". Był poszukiwany za wymuszenia rozbójnicze.
Strzelanina w Celestynowie
We wrześniu w Celestynowie pod Warszawą 77-letni były kamieniarz zastrzelił syna i przykutą do wózka inwalidzkiego żonę. Ranił też szwagra i sędzię, która w jego domu miała zdecydować o podziale rodzinnego majątku. Na koniec podpalił budynek i próbował popełnić samobójstwo.
Małżonkowie byli od dawna rozwiedzeni. Niepełnosprawna żona, chciała przepisać majątek na syna i dwie córki, ale były mąż nie chciał się na to zgodzić. By nie dopuścić do przekazania własności, dokładnie zaplanował zbrodnię.
Zeznania świadków wskazują na to, że przygotował się do tego, by spalić dom i wszystkich, którzy się w nim znajdą.
"Łomiarz" wyszedł z więzienia i znów zaatakował
Henryk R., ps. Łomiarz, skazany w latach 90. na 15 lat więzienia za brutalne napady na kobiety, został ponownie zatrzymany przez policję, po tym jak napadł na kobietę - poinformowała w marcu Komenda Stołeczna Policji.
Henryk R. wyszedł z zakładu karnego w Łowiczu po odbyciu kary we wrześniu 2008 r. Do napadu doszło wieczorem w podwarszawskim Piasecznie. Tym razem ofiarą "Łomiarza" była 52-letnia kobieta. - Henryk R. kopnął ją, a gdy ta przewróciła się na ziemię, skradł jej pieniądze, dokumenty i rzeczy wartościowe - powiedziała Anna Kędzierzawska z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Policjanci przesłuchali świadków. Na podstawie relacji przechodniów i zapisu z kamer ustalili rysopis napastnika. Sprawdzali miejsca, w których mógł się ukryć. Kilkadziesiąt minut później namierzyli podejrzewanego mężczyznę - informowała KSP. Henryk R. usłyszał zarzut rozboju.
Prasa okrzyknęła R. mianem "Łomiarza", kiedy prokuratura przypisała mu 29 napadów na kobiety w stolicy z lat 1992 i 1993. Działalność "Łomiarza" wywołała w 1993 r. panikę wśród warszawskich kobiet.
Masakra w Winnenden
W marcu 17-letni Tim K. zastrzelił 15 osób, w tym dziewięcioro uczniów i trzy nauczycielki w swojej dawnej szkole w Winnenden koło Stuttgartu.
Ok. 9-30 Tim K., ubrany w czarny uniform, wtargnął do szkoły Albertville i zaczął strzelać na oślep. Świadkowie strzelaniny mówili, że trwała ona bardzo krótko. Niektórzy uczniowie próbowali się ratować, wyskakując przez okna.
O ataku policja dowiedziała się o 9.33. Kiedy funkcjonariusze dotarli do szkoły, zamachowca już nie było. Tim K. uciekł w kierunku centrum miasta. Po drodze uprowadził samochód wraz z zakładnikiem, któremu miał się przyznać, ze zabijał „dla zabawy” i chce zaatakować kolejną szkołę. Wkrótce jednak miał uwolnić zakładnika, a sam udać się do oddalonego o ok. 40 km miasta Wendlingen. Na terenie przed supermarketem doszło tam do strzelaniny między zamachowcem a policjantami. W jej wyniku zginął sprawca masakry, a dwaj policjanci zostali ciężko ranni.
"Polski Fritzl" przed sądem
W marcu przed Sądem Okręgowym w Białymstoku rozpoczął się proces 46-letniego Krzysztofa B., oskarżonego m.in. o wielokrotne gwałty na córce z użyciem przemocy i gróźb oraz psychiczne i fizyczne znęcanie się nad rodziną.
Krzysztof B. został zatrzymany we wrześniu 2008 roku, gdy jego żona wraz z córką, obecnie 22-letnią, po wielu latach milczenia, zawiadomiły policję w Siemiatyczach. Dziewczyna zeznała, że była wykorzystywana przez ojca i urodziła dwoje dzieci, a ojciec zmusił ją, by zostawiła je w szpitalu. Mężczyźnie postawiono siedem zarzutów. Najpoważniejszy to wielokrotne gwałty na córce, z użyciem przemocy i gróźb.
Jak ustalono w śledztwie, pierwszy raz zgwałcił on córkę, gdy miała 16 lat. Dwójka dzieci, które dziewczyna urodziła w szpitalach we Wrocławiu i Siemiatyczach, trafiła do rodzin. W śledztwie Krzysztof B. przyznał się do współżycia z córką, ale twierdził, że działo się to za jej namową; nie zmuszał jej, nie wykorzystywał, nie groził. Twierdzi także, że dzieci urodzone przez dziewczynę nie są jego.
Grozi mu do 15 lat więzienia (najwyższa jest kara za napad).
Zadali koledze 50 ciosów kijem bejsbolowym
Na kary 25 lat więzienia i dożywocia skazał łódzki sąd okręgowy - w ponownym procesie - trzech młodych mężczyzn, którzy w brutalny sposób zabili 21-letniego studenta z Głowna k. Łodzi. Zabójcy skatowali ofiarę kijem bejsbolowym i kluczem samochodowym, zadając ponad 50 ciosów w głowę.
Do zbrodni doszło w styczniu 2006 r. Ciało 21-letniego Piotra, studenta informatyki, znaleźli w okolicach Głowna myśliwi dokarmiający w lesie zwierzynę. Oskarżonych zatrzymano trzy dni po odkryciu zwłok. Byli kolegami ofiary. Jak ustalono, w dniu zbrodni skontaktowali się telefonicznie z Piotrem, proponując mu dorywczą pracę. 21-latek, niczego nie podejrzewając, chętnie się zgodził. Miał być zapasowym kierowcą w intratnym kursie. Cała czwórka pojechała samochodem, w trakcie jazdy skręcili do lasu. Tam student został zaatakowany. Jeden z oprawców, Krzysztof K., prysnął mu gazem łzawiącym w twarz; drugi - Konrad Ł. - bił go kijem bejsbolowym. Piotr próbował uciekać; po kilkuset metrach trzeci z oskarżonych dogonił go. Później Ł. katował go kijem bejsbolowym; bił go po głowie tak mocno, że kij się złamał; wtedy postanowili dobić ofiarę ciężkim samochodowym kluczem do kół.
Po zatrzymaniu relacjonowali zdarzenia bez żadnych emocji. Nie udało się ustalić jasnego motywu zbrodni. Oskarżeni podawali sprzeczne wersje. W ich wyjaśnieniach pojawia się m.in. sprawa długu. Ofiara miała być winna jednemu z nich 150 zł.
Masakra w Fort Hood
W listopadzie psychiatra armii amerykańskiej major Nidal Malik Hasan zaczął strzelać na oślep do swoich kolegów żołnierzy. Masakra w bazie Fort Hood w Teksasie pochłonęła 13 ofiar, rannych zostało 29 osób.
Jak ustalono, sprawca, praktykujący muzułmanin, nie chciał jechać na wojnę do Afganistanu, gdzie dostał przydział.
Hasanowi postawiono 13 zarzutów zabójstwa z premedytacją. W razie uznania go za winnego, grozi mu kara śmierci.
22-latka skazana za mord podczas orgii
W grudniu dobiegł końca głośny proces 22-letniej Amandy Knox oskarżonej wraz ze swoim chłopakiem o brutalne zabójstwo podczas orgii brytyjskiej studentki Meredith Kercher. Sąd w Perugii w środkowych Włoszech skazał Amerykankę na 26 lat więzienia, a jej włoskiego chłopaka - na 25. Rodzice Knox zapowiedzieli, że będą się odwoływać od wyroku.
Knox i Sollecito zostali uznani winnymi zarówno zabójstwa, jak i napaści na tle seksualnym. Ich proces cieszył się ogromnym zainteresowaniem mediów. Zbrodnia wstrząsnęła nie tylko Włochami, ale całym światem. Chodziło w końcu o brutalne zabójstwo studentki podczas orgii seksualnej. Knox i jej były narzeczony od początku nie przyznawali się do winy.
Do zbrodni doszło podczas narkotykowo-seksualnej orgii w listopadzie w 2007 roku. 20-letnia Meredith Kercher została brutalnie zamordowana i znaleziona w kałuży krwi w domu, który wynajmowała razem z Amandą Knox w Perugii, gdzie obie studiowały. Zdaniem oskarżycieli, dziewczynę zabito, ponieważ odmówiła udziału w orgii.
Ojciec mściciel
Sprawą tzw. ojca mściciela żył cały świat. W Kownie zastrzelono sędziego Jonasa Furmanavicziusa, który rzekomo molestował seksualnie czteroletnią dziewczynkę. Razem z nim została zamordowana Violeta Naruszevicziene, która miała mu umożliwić kontakt z dzieckiem. O popełnienie przestępstw oskarżono 37-letniego Drasiusa Kedywa.
Przed rokiem Kedys złożył skargę na policji, że jego córeczka była molestowana. Wśród podejrzanych wskazał m.in. sędziego Furmanavicziusa i biznesmena Andriusa Usasa, któremu już przedstawiono zarzuty. Kedys wysłał też około 200 listów z nagraniem opowiadania dziewczynki o tym, jak była molestowana. Listy skierowano m.in. do posłów, eurodeputowanych i do mediów.
Jednak ani skarga Kedysa na policji, ani też jego listy nie przekonały wówczas przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, polityków, dziennikarzy do konieczności wyjaśnienia sprawy. Kedys postanowił więc sam wymierzyć sprawiedliwość…
Mord w żłobku
W styczniu 20-letni nożownik zabił kobietę i dwoje dzieci w żłobku w Dendermonde na północy Belgii. Kilkanaście osób zostało rannych. Zabójca w stanie krytycznym trafił do szpitala.
Napastnik – miał pomalowaną twarz w biało-czerwone pasy – wszedł do budynku żłobka, na piętro, gdzie znajdowało się osiemnaścioro dzieci w wieku 3-6 lat. Atakował każdego, kogo zobaczył. 20-latek prawdopodobnie planował ataki na kolejne żłobki.
Zabójstwo i gwałt na 97-letniej kobiecie
Prokuratura postawiła zarzuty dwóm mieszkańcom Trzcianki: 20-letniemu Rafałowi D. i 28-letniemu Krzysztofowi L. Chodzi o zabójstwo i gwałt na 97-letniej kobiecie.
Zwłoki kobiety odkrył pracownik MOPS. Nie żyła już od kilku godzin. Mordercy przyszli nocą. 20-letni Rafał D. przyznał się do uduszenia i gwałtu. Obu sprawcom grozi dożywocie.
19-letni gej zabił rodziców siekierą
W grudniu został aresztowany 19-letni Mikołaj B. Postawiono mu zarzut zabójstwa 45-letniej matki i o pięć lat młodszego ojca. Podczas składania wyjaśnień w prokuraturze przyznał się do morderstwa. Tłumaczył, że motywem zbrodni miał być brak akceptacji ze strony rodziców dla jego dwuletniego związku z mężczyzną. Potwierdził to także przed sądem.
19-latek zadał ojcu i matce po kilkanaście ciosów siekierą w głowę, kiedy spali. Do domu przyjechał na weekend ze studiów we Wrocławiu. Tragedia miała miejsce we wsi Borowina w gminie Szprotawa (Lubuskie).
Wykorzystane źródła: PAP, IAR, RMF FM, Fakt, policja.pl