Zaskakujące zdjęcia

Gdzie podziały się czasy, kiedy miłość między nimi kwitła? Czy wrócą?

Obraz

/ 17Tego nie wiedziałeś o Tusku i Kaczyńskim. Zdziwiony?

Obraz
© PAP / Zbigniew Szwejkowski

Ich wzajemna nienawiść jest wielka. Kaczyński zarzuca premierowi "mataczenie" ws. "niesłychanej zbrodni zamordowania 96 osób, twierdzi, że "zza maski wystają mu wilcze zęby" oraz, że "zszedł poniżej pewnego poziomu, już naprawdę bardzo niskiego". Tusk atakuje Kaczyńskiego i nazywa go politycznym piromanem, mówi, że to "specjalista od piekła, od smoły, od smażenia", którego "fascynowała zawsze i wyłącznie siła", a władzę chce zdobyć na fundamencie kłamstwa. Dziś zapiekli wrogowie, kiedyś potrafili się jednak razem śmiać, a przede wszystkim razem uprawiać politykę. Obaj działali w ramach Porozumienia Centrum, które powstało przed wyborami prezydenckimi w 1990 r. i miało być machiną wyborczą startującego na prezydenta Lecha Wałęsy. Początkowo było luźną "federacją" różnych nurtów, zarówno chadeków, ludowców, jak i gdańskich liberałów, z których wywodzą się liderzy PO. Na tym zdjęciu z kwietnia 1992 r., widać wyraźnie, że własne towarzystwo obecnemu i byłemu premierowi wcale nie było takie niemiłe.

(js)

/ 17"Być może Wanda Nowicka chce być zgwałcona..." - te słowa zakończyły przyjaźń

Obraz
© PAP / Leszek Szymański

"Być może Wanda Nowicka chce być zgwałcona, ale to nie ze mną" - tak wypowiedź, która padła w "Faktach" TVN z ust Janusza Palikota zakończyła jego polityczną przyjaźń z Wandą Nowicką. Wicemarszałek sejmu odpowiedziała na to, że martwi się o zdrowie Janusza Palikota. "Przeżył bardzo poważne załamanie nerwowe. (...) Ma bardzo poważny problem" - skomentowała. Wkrótce została wykluczona z Ruchu Palikota.

A miało być tak pięknie... Kiedy w wyborach 2011 r. Nowicka została upokorzona przez SLD (zaoferowano jej niebiorące miejsce na liście tej partii), Palikot ją poratował - została kandydatką z 2. miejsca na liście Ruchu Palikota w okręgu warszawskim. "Pani Wanda Nowicka to chyba najbardziej znana w Polsce osoba jeśli chodzi o walkę o prawa kobiet. Jest to dla nas straszne wyróżnienie i też rodzaj takiego zobowiązania" - wychwalał ją wówczas szef Ruchu. To dzięki Palikotowi została wicemarszałkiem sejmu. Kością niezgody okazała się jednak sprawa nagród, jakie przyznali sobie nawzajem marszałek i wicemarszałkowie sejmu.

/ 17Łączyła ich autentyczna "ludzka więź", razem "wyautowali Rokitę"

Obraz
© PAP / Piotr Rybarczyk

Autentyczna "ludzka więź" łączyła Donalda Tuska i Grzegorza Schetynę, ale premier zepchnął przyjaciela w hierarchii, gdy okazało się, że ten stał się za silny. Afera hazardowa była do tego dobrym pretekstem, ale Tusk na długo przed jej wybuchem obawiał się rosnących wpływów Schetyny. Jak opowiadał Janusz Palikot w książce "Kulisy Platformy", Tusk i Schetyna wcześniej byli zgodnym duetem, mimo różnic charakterów i wyższości, z jaką premier traktował swoją prawą rękę. Sytuacja zaczęła psuć się po wyborach 2007 r., gdy Schetyna - dzięki puszczonym w mediach plotkom o tym, że będzie wicepremierem - naprawdę został zastępcą Tuska.

Zanim Schetyna stał się zbyt silny, Tusk dzielił z nim władzę w partii i razem pilnowali, by nikt nie zaszkodził ich pozycji. W 2005 r. Tusk ze Schetyną "wyoutowali Rokitę" celowo wystawiając go do prowadzenia rozmów o koalicji z PiS-em, i jak zakończyli marzenia o POPiS-ie: "Od początku mieli plan, żeby te rozmowy utopić. Do tego Kaczyński stawiał twarde warunki, choć ostatecznie był chyba skłonny oddać Platformie jeden z resortów siłowych. Kaczyński bardzo chciał tej koalicji. (...) Pamiętam, że nawet do mnie (...) podchodził Kazimierz Marcinkiewicz, którego znałem z czasów Rady Biznesu, i nerwowo wypytywał: 'Co się dzieje? Dlaczego się nie dogadujecie? Powiedz Tuskowi, że ja dam Rokicie to MSWiA'. Tyle że Tusk ze Schetyną za nic nie zgodziliby się, by ten wszedł do rządu jako szef resortu spraw wewnętrznych, bo obawiali się, że to dla niego prosta droga do przejęcia partii" - opowiadał Palikot.

Jak dodaje, Tusk chciał, by to Schetyna, nie - Rokita, został szefem rządu, gdy on sam będzie prezydentem: "Obiecał to Grzegorzowi i już wtedy wzmacniał go w partii. Rokita o tej umowie wiedział, dlatego, by temu przeciwdziałać, już w kampanii sam ogłosił się kandydatem na przyszłego szefa rządu, wymyślając hasło 'Premier z Krakowa'. Chciał, by to się utarło w opinii publicznej". Zatem według Palikota to Tusk i Schetyna doprowadzili do krachu negocjacji z PiS-em, by osłabić Rokitę, pozbyć się go i zapewnić sobie władze nad partią.

/ 17Kaczyński to jego największy wróg, nie zawsze jednak tak było

Obraz
© PAP / Radek Pietruszka

Największym wrogiem Romana Giertycha jest od dawna PiS i Jarosław Kaczyński. Adwokat i były szef LPR podkreśla, że PiS jest partią szkodliwą dla Polski, a Jarosław Kaczyński nie nadaje się na funkcje, do których aspiruje. W pewnym momencie twierdził nawet, że rząd Jarosława Kaczyńskiego "prowadził politykę hakową" i "zbierał materiały na polityków ówczesnej koalicji i opozycji". - Nie było żadnych teczek, ani spraw ad personam - zapewnił Jarosław Kaczyński. Skończyło się wzajemnymi pozwami.

Nie zawsze jednak Giertych tak myślał o Kaczyńskim. Był wicepremierem i ministrem edukacji w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego (jego partia tworzyła wraz z Samoobroną koalicję rządową z PiS). Jak twierdzi, rozstał się z Kaczyńskim, gdyż jego działalność była nieetyczna.

Tak współpracę z Giertychem wspominał w książce "Polska naszych marzeń" prezes PiS: "Dziwny człowiek - zdolny, nawet bardzo, sprawny prawnik, jednocześnie jest w nim jakaś niebywała jak na jego wiek niedojrzałość. Miałem bardzo często wrażenie, iż rozmawiam z 16- czy 18-letnim chłopcem. Strasznie labilny, nie był w stanie dotrzymać słowa nawet przez parę godzin, bez przerwy coś mu się zmieniało. Jakieś polityczne ADHD".

"Polityk z niego był słaby; to samobójstwo polityczne, które popełnił po sprawie Leppera pokazuje, jakie miał kwalifikacje" - konkludował. Romanowi Giertychowi bardzo nie spodobał się sposób, w jaki został przedstawiony w książce, pozwał prezesa PiS o naruszenie dóbr osobistych.

/ 17Niesiołowski o Kaczyńskim: obłudny, zakłamany i obrzydliwy, ale kiedyś współpracowali

Obraz
© PAP / Andrzej Rybczynski

Wicemarszałek sejmu z PO Stefan Niesiołowski o Jarosławie Kaczyńskim mówi, że to "hipokryta dążący do władzy za wszelką cenę", "prezentuje nikczemne chamstwo", który "podpala Polskę", do tego jest "obłudny, zakłamany i obrzydliwy". Prezes PiS z kolei twierdził, że Niesiołowski "sypał" na pierwszym przesłuchaniu, choć "trzynastoletnie dziewczynki w zderzeniu z gestapo wytrzymywały większe tortury".

Prezentowane zdjęcie ze stycznia 1994 r. przeczy jednak deklarowanej przez obu panów wzajemnej nienawiści. Obaj panowie współtworzyli niegdyś prawicową koalicję, a nawet planowali tworzenie w przyszłości... jednej partii. Na zdjęciu od lewej: wiceprezes Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego (ZChN) Stefan Niesiołowski, prezes Porozumienia Centrum (PC), Jarosław Kaczyński, przewodniczący Ruchu dla Rzeczypospolitej (RdR) Romuald Szeremietiew, przewodniczący Polskiego Stronnictwa Ludowego-Porozumienia Ludowego (PSL-PL) Gabriel Janowski. Po latach krążyły również plotki, że Niesiołowski chciał wstąpić do PiS w 2001 r. O tym, że Niesiołowski chciał wstąpić do Prawa i Sprawiedliwości mówił również prezes PiS Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla dziennika "Polska The Times" (wrzesień 2009). "Już przecież kiedyś zdarzyło mu się chcieć zapisać do PiS. (...) Mówiłem mu, że się na to nie zgadzam" - powiedział wtedy Kaczyński. Niesiołowski zaprzeczał, nazwał słowa Kaczyńskiego "podłym kłamstwem".

/ 17Palikot najpierw "kupił całego" Tuska, potem zmienił zdanie

Obraz
© PAP / Mirosław Trembecki

Janusz Palikot, obecny szef Ruchu Palikota oraz krytyk Donalda Tuska i PO, a kiedyś polityk tej partii w książce "Kulisy Platformy" zdradzał, że premiera podczas pierwszej rozmowy "kupuje się całego". Podkreślał, że wobec osób, które zna słabo, Tusk jest nieśmiały i uroczy, że potrafi długo zaskarbiać sobie czyjeś względy, a na bezwzględność pozwala sobie dopiero, gdy przeciwnika już dobrze zna i już go od siebie uzależnił: "Nie ukrywam, że sam Tusk także ma swój urok. Przede wszystkim słucha i dobrze pilnuje wątku rozmowy. Proszę pamiętać, że on długo w kontaktach z człowiekiem nie ujawnia swojego partyjnego wręcz chamskiego oblicza. Zaczyna rozgrywać partnera dopiero, kiedy go od siebie mocno uzależni bądź tez ustawi odpowiednio w hierarchii. (...) Rozkręca się dopiero, gdy poczuje się naprawdę bezpiecznie".

Długo ich relacje układały się doskonale. Palikotowi uchodziły na sucho największe wyskoki i wypowiedzi na granicy dobrego smaku. W październiku 2010 r. podczas kongresu poparcia swojej osoby zapowiedział rezygnację z członkostwa w PO, co też uczynił kilka dni później. Rozpoczął budowę własnej formacji i z impetem wszedł do sejmu w 2011 r.

/ 17Kaczyński pozbył się "aniołka", teraz od niego obrywa

Obraz
© PAP / Paweł Supernak

"To Jarek dał mi szansę w polityce" - przyznawała w wywiadzie z Teresą Torańską w "Newsweeku" Joanna Kluzik-Rostkowska. Po wygranych przez PiS wyborach w 2005 r. została ministrem pracy i polityki społecznej, a wcześniej wiceministrem pracy i polityki społecznej oraz rozwoju regionalnego. Była "aniołkiem" Kaczyńskiego, wreszcie w kwietniu 2010 r. została szefową sztabu wyborczego Jarosława Kaczyńskiego - kandydata na prezydenta. Po przegranych wyborach została jednak z PiS usunięta i rozpoczęła budowę nowej formacji o nazwie Polska jest Najważniejsza. Szybko jednak zrezygnowała z członkostwa w tej partii i podjęła współpracę z Platformą Obywatelską, by ostatecznie zostać posłanką PO.

"Poszła drogą między groteską a czymś dość brzydkim" - tak Jarosław Kaczyński w swojej książce "Polska naszych marzeń" podsumował jej polityczne wybory. I uderzał dalej: "Dowiedziałem się od koleżanek z klubu, że miała opinię wśród pań, no, nie najlepszą, jeśli chodzi o prawdomówność i pracowitość". Kluzik nie pozostawała mu dłużna: twierdziła, że jest szalony, odizolowany od świata, od lat wożony przez kierowców, jego głównym motorem działań jest pragnienie zemsty, nie ma szacunku dla różnorodności poglądów, ani demokracji, a nawet, że... trudno nawiązuje relacje kumpelskie.

/ 17Był współautorem sukcesów PiS, teraz bezlitośnie atakuje tę partię

Obraz
© PAP / Paweł Kula

Europoseł Michał Kamiński, współzałożyciel PJN był spin doktorem PiS, współodpowiedzialnym za największe sukcesy tej partii. Jarosław Kaczyński zarzucał mu nieobyczajne prowadzenie się podczas zagranicznych wyjazdów - europoseł tłumaczył: "Nie chodzę po burdelach, przysięgam na pana Boga". Teraz ostro rozprawia się z Jarosławem Kaczyńskim twierdząc, że "kolaboruje ze zdrajcami", jest politykiem chwiejnym, który uwielbia zbierać obyczajowe plotki o swoich współpracownikach, poza tym nie ma zdania w wielu sprawach, dlatego kieruje się opinią ostatniego rozmówcy.

Jego zdaniem Kaczyński cierpi na "gigantyczny kompleks i rozbudowane ego". "To piorunująca mieszanka. A na dodatek ma syndrom męża, który latami podejrzewał żonę o zdradę bez żadnych podstaw, z jej życia czyniąc piekło, aż w końcu zaczęła go zdradzać" - stwierdza. Jak mówi, PiS zmienia ludzi na gorsze, o czym przekonał się na własnej skórze. W swojej książce "Koniec PiS-u" przekonywał też, że PiS skończył się jako partia walcząca o władzę, choć później uściślał, że "wiadomości o śmierci politycznej Jarosława Kaczyńskiego są przedwczesne i to jest smutna informacja". Tym samym zamknął sobie drogę powrotu do PiS, ale otworzył furtkę do... Platformy Obywatelskiej.

/ 17Współzałożyciel Platformy atakuje: PO to martwa partia

Obraz
© PAP / Tomasz Gzell

Kiedy w 2001 r. "trzech tenorów" - Donald Tusk z UW, Maciej Płażyński z AWS oraz Andrzej Olechowski - zakładało Platformę Obywatelską, to Olechowski cieszył się największą popularnością, bo rok wcześniej ubiegał się o urząd prezydenta jako kandydat bezpartyjny i uzyskał bardzo dobry, drugi wynik (17,3 proc., Aleksander Kwaśniewski już w pierwszej turze uzyskał reelekcję).

Tusk szybko jednak wygryzł obu "tenorów". W 2009 r. Olechowski wystąpił z Platformy Obywatelskiej. Od tamtej pory mieli z Tuskiem lepsze i gorsze momenty. "Chciałbym, żeby Donald Tusk był premierem przez drugą kadencję, jest jedyną osobą, z którą będę czuł się pewnie w niepewnych latach, które są przed nami" - oświadczył w 2011 r. Po wyborach rozpoczął jednak krytykę: o PO mówił, że to martwa partia. "Kompletnie straciła żywość intelektualną. W Platformie nie ma dyskusji, nie ma życia, silnych think tanków, które by pracowały nad nowymi ideami. To bardzo niepokojące" - stwierdzał w rozmowie z Wirtualną Polską.

10 / 17"Trzeci bliźniak" o Kaczyńskim: jak sułtan i eunuchowie

Obraz
© PAP / Andrzej Rybczyński

Ludwik Dorn był nazywany "trzecim bliźniakiem". Z Jarosławem Kaczyńskim ściśle współpracował od 1990 r., był wiceprezesem Porozumienia Centrum, jego pierwszej partii. W 2001 r. brał udział w założeniu Prawa i Sprawiedliwości (również był wiceprezesem). Ukoronowaniem jego kariery było stanowisko wicepremiera oraz ministra spraw wewnętrznych i administracji w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego, wreszcie został marszałkiem sejmu. Dowodem łączącej go z Jarosławem Kaczyńskim wówczas więzi jest załączone zdjęcie.

Po wyborach z 2007 r. nazywał PiS partią "sułtana i politycznych eunuchów", wskazywał też na na "wielostronny kryzys osoby Jarosława Kaczyńskiego", aż został z partii usunięty. Jarosław Kaczyński z kolei zarzucał mu, że nie płaci alimentów na trzy córki, za co musiał potem przepraszać: "Przepraszam Ludwika Dorna za wypowiedź w dzienniku "Polska" z dnia 30.09 2008, w której zawarłem sugestię, iż Ludwik Dorn nie wywiązuje się z obowiązków alimentacyjnych wobec swoich dzieci. Wypowiedź ta naruszyła dobre imię, cześć Ludwika Dorna oraz szacunek do jego osoby jako człowieka, polityka i parlamentarzysty" - czytamy w ogłoszeniu wykupionym przez prezesa PiS.

Dorn należał do Polski Plus, ale w grudniu 2010 r. na nowo podjął współpracę z PiS. W wyborach parlamentarnych w 2011 r. startował z listy Prawa i Sprawiedliwości. Obecnie jest posłem Solidarnej Polski. Czy możliwy jest powrót do jego dawnych relacji z Jarosławem Kaczyńskim?

11 / 17Ziobro wkrótce wróci do PiS?

Obraz
© PAP / Tomasz Gzell

Zbigniew Ziobro był współtwórcą PiS, wiceprezesem tej partii, ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego. Nazywany "delfinem", miał nawet w przyszłości zastąpić Jarosława Kaczyńskiego. 4 listopada 2011 r. komitet polityczny PiS zdecydował jednak o jego wykluczeniu z partii. Razem z Jackiem Kurskim i Tadeuszem Cymańskim założył wówczas Solidarną Polskę.

Chwile upokorzenia przeżył podczas ubiegłorocznej kwietniowej manifestacji w obronie TV Trwam. "Ziobro nie zdawał sobie sprawy, że świeci światłem odbitym od Jarosława Kaczyńskiego. Kiedy to słoneczko zniknęło, Zbyszek padł jak roślinka. Wszedł w tłum przekonany, że będzie kochany, bo dotąd dla moherowych babć był niczym Elvis Presley, tymczasem spotkał się z niechęcią manifestantów. Kaczyński miał do dyspozycji mównicę, wszystko doskonale zorganizowane, Ziobro - stał roztrzęsiony pod pomnikiem, jak jakiś dysydent z lat 80., który coś tam krzyczy, a za chwilę zgarnie go ZOMO. To było fatalne" - oceniał jego sytuację w rozmowie z Wirtualną Polską Michał Kamiński, były bliski współpracownik braci Kaczyńskich, europoseł.

Jarosław Kaczyński kpił z Ziobry podczas jednej z rad politycznych parodiując kołysanie niemowlęcia. Ziobro nie pozostawał mu dłużny, w ostrych słowach wypowiadał się o Kaczyńskim: "PiS stał się partią, w której głównym aktorem przegranych scenariuszy jest - niestety - Jarosław Kaczyński. Jestem przekonany, że doprowadzi on do kolejnych porażek wyborczych".

Zdaniem Romana Giertycha Ziobro wkrótce wróci do PiS. "Będzie musiał złożyć samokrytykę i swoje odklęczeć na komitecie, ale potem Jarek da mu jedynkę w Krakowie. Taki będzie koniec Solidarnej Polski. Może Cymański jeszcze uzyska przebaczenie. Ta łaskawość może jednak nie objąć Jacka Kurskiego" - oceniał w rozmowie z Wirtualną Polską adwokat i były szef LPR.

12 / 17"Ci wszyscy, którzy mówią, że ktoś chce podnieść rękę na Jarosława Kaczyńskiego, muszą wiedzieć, że Jacek Kurski mu tę rękę obetnie"

Obraz
© PAP / Leszek Szymański

Jacek Kurski to dawny bulterier PiS, od 2011 r. w Solidarnej Polsce. W imieniu PiS potrafił nawiązywać do Józefa Cyrankiewicza, mówiąc: "Ci wszyscy, którzy mówią, że ktoś chce podnieść rękę na Jarosława Kaczyńskiego, muszą wiedzieć, że Jacek Kurski mu tę rękę obetnie", a wcześniej wytknąć Donaldowi Tuskowi "dziadka z Wehrmachtu".

Wykluczony z PiS europoseł deklarował, że wciąż żywi ciepłe uczucia do partii Jarosława Kaczyńskiego, ale ostro atakował prezesa. Stwierdził m.in., że PiS jest jak kolonia karna. "Kaczyński sprawdziłby się w roli dyrygenta, tyle tylko, że batuta pomyliła się dyrygentowi z batem" - dodawał. Ostatnio widać jednak znacznie ocieplenie relacji. Kurski w wywiadzie dla "Super Expressu" z końca stycznia stwierdził, że Kaczyński to najwybitniejszy polityk wolnej Polski.

13 / 17Lepsza szorstka przyjaźń niż aksamitna nienawiść?

Obraz
© PAP / Jacek Mazur

Współpraca prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego z premierem Leszkiem Millerem znacznie odbiegała od ideału. Przeszła do historii III RP jako "szorstka przyjaźń". "Lepsza szorstka przyjaźń niż aksamitna nienawiść" - mówił po latach były prezydent. Zdarzały się jednak momenty, kiedy zakopywali topór wojenny, jak widać na załączonym obrazku.

Dziś widać wyraźnie, że wciąż toczą ostrą walkę o wpływy. "Nie interesuje mnie projekt Aleksandra Kwaśniewskiego Europa Plus" - stwierdził Leszek Miller. Jego zdaniem, jest jeszcze za wcześnie na układanie list wyborczych do Parlamentu Europejskiego. Czy ci dwaj samce alfa kiedyś się dogadają?

14 / 17"Lwica lewicy" całuje szefa

Obraz
© PAP / Tomasz Gzell

Wszystkim wymienionym wcześniej przykładom politycznych przyjaźni daleko jednak do zażyłości, jaka łączyła byłego premiera Józefa Oleksego i "lwicę lewicy" Aleksandrę Jakubowską (była rzeczniczką rządów Oleksego i Włodzimierza Cimoszewicza). Dowodem jest to zdjęcie. Jak dziś wyglądają ich relacje, niestety nie wiemy.

15 / 17Jak oni się całowali!

Obraz
© PAP / Archiwum

Aż przypominają się czasy namiętnych całusów, jakimi obdarowywali się na radziecką modłę, przywódcy dawnego bloku wschodniego. Na tym zdjęciu sekretarz generalny KC KPZR Leonid Breżniew i sekretarz KC PZPR Władysław Gomułka podczas wylewnego powitania.

16 / 17Powitalny uścisk

Obraz
© PAP / Archiwum

A tu sekretarz generalny Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego (KC KPZR) Leonid Breżniew w powitalnym uścisku z I sekretarzem Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (KC PZPR) Edwardem Gierkiem podczas wizyty w maju 1973 r.

17 / 17Najsłynniejszy buziak

Obraz
© PAP / EPA / Maurizio Gambarini

I najsłynniejszy buziak przywódców ZSRR i NRD: Leonida Breżniewa (po lewej) z Erichem Honeckerem (po prawej) uwieczniony na muralu w East Side Gallery w Berlinie.

(js)

Wybrane dla Ciebie

Protesty antyrządowe w Nepalu. Wzrosła liczba ofiar
Protesty antyrządowe w Nepalu. Wzrosła liczba ofiar
Polska zamyka granicę. Białorusini uciekają. Korki na przejściach
Polska zamyka granicę. Białorusini uciekają. Korki na przejściach
Polska zwołuje nadzwyczajne posiedzenie RB ONZ
Polska zwołuje nadzwyczajne posiedzenie RB ONZ
Tusk zwrócił się do żołnierzy. "To nie były pokazy ani manewry"
Tusk zwrócił się do żołnierzy. "To nie były pokazy ani manewry"
Simion zabrał głos ws. dronów nad Polską. "Nie może być to tolerowane"
Simion zabrał głos ws. dronów nad Polską. "Nie może być to tolerowane"
Trump wyśle do Polski dodatkowe siły? Przydacz mówi o rozmowie z Nawrockim
Trump wyśle do Polski dodatkowe siły? Przydacz mówi o rozmowie z Nawrockim
Kirk zmarł po postrzeleniu. Politycy i ludzie mediów z kondolencjami
Kirk zmarł po postrzeleniu. Politycy i ludzie mediów z kondolencjami
Kreml brnie dalej. Kuriozalne oświadczenie Moskwy po ataku
Kreml brnie dalej. Kuriozalne oświadczenie Moskwy po ataku
Silny wiatr, ulewy, burze. Alerty w wielu częściach kraju
Silny wiatr, ulewy, burze. Alerty w wielu częściach kraju
Poranek Wirtualnej Polski. Pasmo publicystyczne
Poranek Wirtualnej Polski. Pasmo publicystyczne
Premier ostrzega. "Wymierzone wprost w bezpieczeństwo"
Premier ostrzega. "Wymierzone wprost w bezpieczeństwo"
Izraelskie naloty na Jemen. 35 ofiar
Izraelskie naloty na Jemen. 35 ofiar