Zarobić za granicą
Praca jest. Trzeba jednak uważać i szukać
rozważnie. Nie jechać w ciemno, nie ufać wszystkim ogłoszeniom i
pośrednikom - przestrzega "Super Express". Podaje za przykład Magdalenę Kałużną z Kalisza, która wyjeżdża do pracy w Anglii.
Przejrzałam wiele ofert agencji pośrednictwa i wybrałam pracę tkaczki w Newcastle. W moim przypadku o wyjeździe zadecydowały pieniądze. Zgodnie z podpisana umową na rękę dostanę po przeliczeniu 40 zł za godzinę. Przez 4 miesiące pracy zarobię 25.600 zł. O takich pieniądzach w Polsce nie mam co marzyć - mówi Magdalena Kałużna "Super Expressowi".
Przy szukaniu pracy za granicą najbezpieczniej skorzystać z agencji licencjonowanych przez Ministerstwo Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej - podaje "Super Express". Oferty spływają przede wszystkim z Wielkiej Brytanii, Irlandii oraz Cypru - tłumaczy na łamach dziennika Jan Misiąg z agencji Jobs.pl. Obecnie mamy do zaproponowania 200 miejsc pracy. Zainteresowanie jest spore.
Jak pisze "Super Express", oferty z państw członkowskich oraz Islandii, Norwegii i Szwajcarii można znaleźć też w ramach systemu EURES, do którego Polska przystąpiła po wejściu do Unii Europejskiej. Informacji o adresach agencji lub ofertach EURES-u można zasięgnąć odwiedzając wojewódzkie urzędy pracy lub zaglądając na stronę internetową Ministerstwa Pracy www.praca.gov.pl - radzi dziennik.
"Super Express" przypomina, że studenci mogą pokusić się o pracę w Stanach Zjednoczonych (tzw. program Work&Travel). Muszą jednak najpierw wystać w kolejce i załatwić sobie wizę nieimigracyjną, która kosztuje 100 dolarów. Czasami formalności te załatwia agencja pośrednictwa, ale za taka usługę może zażądać nawet 3 tys. zł - podaje gazeta. (PAP)