Zamach w Stambule. Prezydent Turcji: będziemy walczyć do końca przeciwko terrorystom
"Oni usiłują zasiać chaos, zdemoralizować ludzi i zdestabilizować kraj strasznymi atakami, które wymierzone są w cywilów... Jako naród zachowajmy chłodne głowy, trzymając się razem, nigdy nie dając podstaw do takich brudnych gierek" - napisał w oświadczeniu prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan. Po ataku na klub nocny w Stambule, trwa pościg za zamachowcem.
Erdogan zapowiedział, że Turcja będzie do "końca walczyć z ugrupowaniami terrorystycznymi i ich sprzymierzeńcami".
Potępiając atak w pierwszych godzinach 2017 roku, złożył kondolencje rodzinom ofiar, w tym cudzoziemców i podkreślił, że "Turcja kontynuuje swą walkę z terroryzmem i jest całkowicie zdeterminowana, aby zrobić wszystko, co konieczne w regionie, by zapewnić obywatelom bezpieczeństwo i pokój".
Trwają poszukiwania zamachowca na klub nocny w Stambule
Co najmniej 39 osób zostało zabitych, w tym 16 cudzoziemców w ataku terrorystycznym na klub nocny w Stambule w nocy z soboty na niedzielę, gdzie ponad 500 osób witało Nowy Rok. 69 osób jest rannych, cztery są w stanie krytycznym - poinformował wcześniej szef MSW Suleyman Soylu. Trwa identyfikacja ciał; do tej pory ustalono tożsamość 21 osób.
Do zamachu doszło po europejskiej stronie Stambułu, w jednym z najpopularniejszych klubów. Napastnik zaatakował o 1.30 w nocy, gdy w klubie nadejście Nowego Roku świętowało co najmniej pół tysiąca osób. - Terrorysta z długą bronią wszedł do klubu. Przed budynkiem zastrzelił policjanta i cywila, po czym wszedł do środka. Otworzył ogień do niewinnych i bezbronnych ludzi, którzy przyszli się bawić - relacjonował burmistrz Stambułu Vasip Sahin.
Wcześniej pojawiły się informacje, że w sylwestrową noc może dojść do ataku w Stambule, dlatego porządku w mieście pilnowało 25 tysięcy policjantów.
Oprac. Tomek Orszulak