Zabijał, bo lubi patrzeć jak umierają ludzie
Krzysztof Gawlik przed wrocławskim sądem (PAP/Adam Hawalej)
Przed wrocławskim sądem rozpoczął się w środę proces Krzysztofa Gawlika oskarżonego o dokonanie pięciu zabójstw na terenie Poznania i Krakowa. Gawlik przyznał się do dwóch zabójstw; stwierdził, że lubi patrzeć, jak ludzie umierają.
12.06.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Wrocławski sąd jeszcze przed odczytaniem aktu oskarżenia zezwolił na ujawnienie wizerunku i danych personalnych oskarżonego. Sędzia Wiesław Rodziewicz uznał, że w tej sprawie zezwala na to interes społeczny.
Zdaniem prokuratury, Krzysztof Gawlik w lutym i marcu 2001 r. z pistoletu maszynowego typu skorpion zastrzelił pięć osób. Pierwsza ofiara - Sylwia L. mieszkała w Poznaniu. Pozostałe cztery osoby - w tym małżeństwo - to mieszkańcy Wrocławia.
Oskarżony po wysłuchaniu aktu oskarżenia przyznał się jedynie do popełnienia dwóch zabójstw: Sylwii L. i jej konkubenta w mieszkaniu przy ul. Piłsudskiego we Wrocławiu. Reszcie zarzutów mężczyzna zaprzeczył zeznając, że pozostałych zabójstw dokonała inna osoba. Dodał, że podwójne zabójstwo wykonał na zlecenie, ale nie ujawni nazwiska zleceniodawcy.
Od 1998 r. zajmuję się zabójstwami i ściąganiem długów. Na początku robiłem to za określone kwoty pieniędzy, a potem zaczęło mnie to fascynować. Lubię patrzeć na ludzkie cierpienie, jak ludzie umierają, zdaję sobie sprawę, że to nie jest całkiem normalne, ale nic na to nie poradzę - powiedział oskarżony.
Wrocławska prokuratura ustaliła, że głównym motywem działania Krzysztofa Gawlika była chęć dokonania zabójstwa. Przy tym biegli psychiatrzy i psychologie orzekli pełną poczytalność oskarżonego.
Oskarżony działał w sposób bardzo brutalny. Do swoich ofiar oddawał kilka strzałów z pistoletu maszynowego, w tym za każdym razem typowy strzał egzekucyjny w tył głowy. Na ciele jednej z ofiar znaleziono też rany zadane nożem. (an)