Wybuchowa miłość z konsekwencjami
Osiem lat więzienia grozi 34-letniemu
Andrzejowi D., który... chciał tylko odzyskać swoje rzeczy od
byłej narzeczonej. Historia ta pokazuje, że czasami warto
zastanowić się, czy opłaca się odchodzić - pisze "Dziennik
Bałtycki".
23.07.2004 | aktual.: 23.07.2004 12:21
Andrzej D. pokłócił się z dziewczyną i oboje postanowili się rozstać. Kiedy jednak mężczyzna przyszedł w środę do jej domu na gdańskim Śródmieściu, aby zabrać swoje rzeczy, kobieta stwierdziła, że go nie wpuści. Mimo iż Andrzej D. długo ją prosił, eks-narzeczona była nieugięta. Mężczyzna wreszcie zrozumiał, że jedyną szansą na odzyskanie rzeczy jest interwencja policji. Zadzwonił więc do komisariatu.
Po kilkunastu minutach przyjechał radiowóz. Funkcjonariusze poszli razem z Andrzejem D. do mieszkania dziewczyny. Ta wreszcie zgodziła się na wpuszczenie kochanka, ale tylko w asyście policji. Kiedy kobieta zaczęła wyciągać jego rzeczy, policjanci osłupieli.
Na pierwszy ogień poszedł pistolet tt, czyli tzw. tetetka. Jest to normalna ostra broń. Później kobieta wydała pistolet sygnałowy, a na koniec prawie 30 sztuk ostrej amunicji - mówi jeden z funkcjonariuszy.
Policjanci dowiedzieli się, że w zakładzie pracy, gdzie zatrudniony był Andrzej D., znajduje się jeszcze pocisk przeciwlotniczy i 17 sztuk amunicji. Za nielegalne posiadanie broni i amunicji temu panu grozi 8 lat więzienia - mówi Danuta Wołk-Karaczewska, rzecznik gdańskiej policji. (PAP)