Wybuch w Bagdadzie
Ukryty w samochodzie ładunek
wybuchowy eksplodował rano we wschodniej części Bagdadu.
Według informacji agencji Reutera, zginęło co najmniej pięć osób,
są także ranni.
Jak precyzują agencje, powołując się na informacje uzyskane od obecnych na miejscu amerykańskich żołnierzy, w wybuchu lekkich obrażeń doznał jeden z trzech wiceministrów spraw wewnętrznych Iraku, odpowiedzialny w resorcie za sprawy techniczne generał Abdul Dżabbar Jusuf al-Szeikhli, członek szyickiej partii Dawa.
Przedstawiciel resortu, cytowany przez agencję Associated Press, powiedział - zastrzegając sobie anonimowość - że generał został ranny w głowę i pierś i znajduje się obecnie w szpitalu. Jego stan lekarze określają jako stabilny.
Do wybuchu doszło tuż przed domem generała, w odległości dwustu metrów od sztabu dawnych saddamowskich sił bezpieczeństwa. Obecni na miejscu policjanci iraccy podali, iż wśród śmiertelnych ofiar zamachu są czterej policjanci i kobieta, mieszkająca w sąsiednim domu.
Miejsce eksplozji zostało zamknięte przez iracką policję, strażaków i amerykańskich żołnierzy. Naoczni świadkowie mówią o kłębach czarnego dymu, unoszących się nad miejscem wybuchu jeszcze w godzinę po eksplozji.
Cytowany przez agencję AP amerykański kapitan Brian O'Malley ocenił, iż wybuch został spowodowany przez samochód-pułapkę. Nie potwierdził jednak, by była to akcja zamachowca-samobójcy.
Był tu już drugi podobny wybuch w Bagdadzie w ostatnich dniach. W poniedziałek zamachowiec-samobójca wysadził się w powietrze tuż przed wjazdem na teren zamkniętej tzw. zielonej strefy w Bagdadzie. W eksplozji zginął przewodniczący irackiej Rady Zarządzającej Izzedin Salim i sześć osób.