PublicystykaWybory prezydenckie 2020. "Na 99 proc. ich nie będzie. Na szachownicy została ostatnia figura"

Wybory prezydenckie 2020. "Na 99 proc. ich nie będzie. Na szachownicy została ostatnia figura"

Z przesunięciem wyborów prezydenckich jest tak, jak było z oczekiwaniem na "pacjenta zero” w Polsce. Wiadomo było, że to w końcu się stanie. Pytanie tylko, po co władza trzyma wciąż Polaków w tym nerwowym oczekiwaniu?

Wybory prezydenckie 2020. "Na 99 proc. ich nie będzie. Na szachownicy została ostatnia figura"
Źródło zdjęć: © East News | Jakub Kamiński
Piotr Mieśnik

Rozejrzyjmy się dookoła. Zapytajmy ludzi, których cenimy a zdanie szanujemy. Pozwólmy sobie nawet na jakieś karkołomne intelektualne wygibasy. Nic. Nie ma. Po prostu nie ma argumentu ani znaczącego głosu, który przemawiałby za tym, że wybory prezydenckie powinny się odbyć w pierwotnym terminie, 10 maja. Mało tego. Nie rozmawiamy już o wadach czy zaletach, ale o tym, że to jest po prostu niemożliwe.

Po pierwsze: dlatego, że byłoby to ekstremalnie groźne dla zdrowia wszystkich tych Polaków, którzy zdecydowaliby się iść oddać głos. Bo o tym, że koronawirus odpuści po świętach możemy raczej zapomnieć. Świetny artykuł na ten temat mogliście zresztą znaleźć w ostatnim Magazynie WP.

Po drugie: te wybory są praktycznie niemożliwe do zorganizowania. Skąd wziąć chętnych na członków komisji wyborczych, skoro od dłuższego czasu wkładamy wszystkim do głów, że powinni zostać w domach? Wybory elektroniczne zaś to mrzonka, nie do udźwignięcia dla naszego państwa. Zresztą to rozwiązanie niekoniecznie musi być idealne, o czym jakiś czas temu pisał szef WP Technologie.

Padło pytanie: "czy pójdziesz na wybory?". Wszyscy odpowiedzieli: "nie" [Zobacz wideo]

I po trzecie: na co zwrócił uwagę podczas debaty w Wirtualnej Polsce Bartosz Węglarczyk z Onetu – sytuacja, w której się obecnie znajdujemy, to sytuacja kompletnego braku kontroli medialnej. A także niesprawiedliwego dostępu do środków przekazu.

To przecież urzędujący prezydent pełniąc swoje obowiązki de facto prowadzi kampanię, gdy jego przeciwnicy są w tym czasie marginalizowani. Gdyby wybory miały odbyć się w takich warunkach to myślę, że większość mediów musiałaby zadać sobie i odpowiedzieć na pytanie jak, i czy w ogóle, relacjonować taki niesprawiedliwy wyścig prezydencki.

Na 99 proc. jednak nie będziemy stawać przed tak ciężkimi rozterkami. A terminu wyborów prezydenckich wyznaczonego teraz na 10 maja prawdopodobnie nie trzeba będzie nawet bojkotować, do czego nawoływała Małgorzata Kidawa-Błońska. Te wybory, w tym terminie, się po prostu nie odbędą.

Wprawdzie przebąkuje się, że na szachownicy została jeszcze ostatnia, ale niezwykle silna w tej rozgrywce figura w postaci Jarosława Kaczyńskiego. Polityczny zmysł każe wierzyć, że "naczelnik państwa” zwleka z ogłoszeniem tej decyzji w sposób zimny i wyrachowany.

Gdy kandydaci opozycji zaczynają tracić nerwy i coraz bardziej emocjonalnie reagować w sprawie wyborów – obóz rządzący skupia się na walce z zagrożeniem koronawirusa. Żadnego w tym heroizmu, bo od tego są władze, żeby radzić sobie z takimi wyzwaniami, ale przekaz jest jasny: gdy dorośli załatwiają problemy, dzieci kłócą się o polityczne zabawki w piaskownicy.

I właśnie dlatego na decyzję Jarosława Kaczyńskiego w sprawie przełożenia wyborów (tak, wiem, że nie jest konstytucyjnym organem a "szeregowym posłem”) jeszcze chwilkę poczekamy, aby podział: my – poważni, oni – dzieciarnia – jeszcze trochę wybrzmiał.

No dobrze, a jeśli Kaczyński jednak tego nie zrobi? Sam wtedy potwierdziłby najgorsze i najcięższe zarzuty, jakie od lat wysuwają pod jego adresem polityczni oponenci. Zagrożenie jednak, że Kaczyński jest takim politycznym monstrum jakim czasem go malują, oceniam właśnie na ten 1 proc.

Obraz
© WP.PL

O autorze: Piotr Mieśnik - z dziennikarstwem związany od 20 lat. Pracował w największych firmach medialnych w Polsce. Autor trzech książek. Obecnie p.o. redaktora naczelnego Wirtualnej Polski.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1876)